Setki poszkodowanych przez chińskie sklepy udające polskie. Pytamy UOKiK o działania

"30 Lat w Polskiej Modzie, Rodzinna Firma Głęboko Zakorzeniona w Społeczności" - reklamuje się na Facebooku sklep Sawicki-Moda. Podmiot ten z Polską ma wspólnego wyłącznie to, że oszukał już dziesiątki Polaków. W rzeczywistości jest zarejestrowany w Chinach i sprzedaje najtańsze rzeczy z AliExpress, z tym że znacznie drożej. Takich stron jest więcej, a liczba poszkodowanych rośnie. Zapytaliśmy UOKiK, jakie działania zamierza podjąć, by uchronić polskich konsumentów.

O chińskim sklepie Sawicki-Moda, udającym polski, jako pierwsza informowała w grudniu wyborcza.biz. Oszust łowił klientów głównie przez reklamy wykupione na Facebooku. Opis sugeruje, że mamy do czynienia z polskim biznesem. "30 Lat w Polskiej Modzie, Rodzinna Firma Głęboko Zakorzeniona w Społeczności" - napisano na stronie. Dołączono także zdjęcie pracowników... wygenerowane przez AI. 

Chińskie sklepy podszywają się pod polskie. Adres w Krakowie, zwrot do Chin

W jednym z wpisów historia firmy została rozwinięta. "Sawicki Moda to marka, która od 30 lat zajmuje szczególne miejsce w polskiej modzie. Jesteśmy firmą rodzinną, zarządzaną przez rodzinę Sawicki, która od samego początku miała pasję do mody i rzemiosła. Nasza historia to połączenie tradycji z nowoczesnością - łączymy elegancję z codziennym komfortem, dbając o każdy szczegół. Z dumą możemy powiedzieć, że nasza marka jest głęboko zakorzeniona w lokalnej społeczności, gdzie od lat tworzymy modę, która inspiruje i pasuje do każdego stylu życia" - czytamy. 

Reklama

Czytaj także: Oszustwo "na PIT-17". Skarbówka ostrzega podatników

"Zapraszamy do naszego sklepu w Krakowie, gdzie znajdziesz modele, które doskonale pasują do Twojego zimowego stylu" - zachęca przedsiębiorca. Problem w tym, że adresu wspomnianego sklepu w Krakowie nigdzie nie ma. Sam biznes jest natomiast zarejestrowany w Chinach, a konkretnie w Hongkongu, ale żeby się tego dowiedzieć, klient musiałby bardzo dokładnie przestudiować zakładkę z "warunkami użytkowania".

Tam też zamieszczono informację, że to klient z własnej kieszeni pokrywa przesyłkę zwrotną do... Chin. Taka "przyjemność" kosztuje 260 zł. W dalszej części "warunków" sklep zastrzega, że "w przypadku, gdy niniejsze ogólne warunki mają zastosowanie między przedsiębiorcą a konsumentem, do umowy zastosowanie ma wyłącznie prawo holenderskie. Oznacza to, że interpretacja, ważność i wykonanie umowy będą podlegać prawu holenderskiemu, niezależnie od tego, czy konsument ma miejsce zamieszkania w Hongkongu, czy za granicą".

Setki poszkodowanych przez oszustwo na "polski sklep"

We wpisach na Facebooku Sawicki-Moda zachwala sprzedawane przez siebie produkty - torebki wykonane z "wegańskiej zamszowej skóry", "japońskie spodnie", "kaszmirowe swetry". Kurtki w przecenie kosztują około 300 zł. Wcześniej kosztowały 500 zł lub więcej. Wysokie ceny sugerują, że mamy do czynienia z produktami premium. Tymczasem wszystkie artykuły bez problemu można znaleźć na AliExpress i Temu. Z tym że znacznie taniej. Osobom, które korzystają z chińskich platform sprzedażowych, wystarczy rzut oka na asortyment sklepu, by zorientować się, że coś tu nie gra, ale inni zwiedzeni nazwą i historią sklepu dali się naciągnąć. Takich osób jest wiele, o czym świadczą wpisy na grupach konsumenckich na Facebooku. 

"Chciałem wykonać zwrot. Mail support@sawicki-moda.com nie istnieje. W paczce brak dowodu zakupu. Omijać z daleka".

"Potwierdzam, że to są oszuści z Chin! Dostałam ohydne śmierdzące coś w kształcie torebki (miała być ze skóry) i nie mogę zwrócić towaru!". 

"Ja także zakupiłam torebkę przekonana, że to firma rodzinna. Aż się boję, co przyjdzie!".

"Dostałam przesyłkę po 3 tygodniach. Zapłaciłam prawie 260 zł za 2 rzekome swetry, które miały być z kaszmiru. Tragedia. Przyszły jakieś koszuliny ze sztucznego materiału".

To tylko kilka komentarzy dotyczących Sawicki-Moda. Tymczasem z samych wpisów na Facebooku naliczyliśmy około 120 oszukanych. Większość nie wie, co ma w takiej sytuacji zrobić. Do UOKiK, póki co zgłosiło się niewiele osób. Starsza specjalistka zespołu prasowego UOKiK Kamila Guzowska przekazała Interii, że na wspomniany sklep wpłynęło do tej pory 5 skarg. - Otrzymujemy także skargi na podobnie działające strony. Patrząc całościowo takich sygnałów jest kilkaset - wskazała.

Oszuści łowią Polaków na upadający biznes i wnuki

Wymieniony podmiot nie jest bowiem jedynym, który udaje polski. Podobnie klientów oszukiwały sklepy: Kowalski Moda Warszawa, Ewa Nowak Store, Torebki Kazimiery, Graces-Bags, Torebki Zofii, Lada - Łódź, Lina Łódź Boutique. Takich stron są dziesiątki, jeśli nie setki. Wszystkie do łowienia swoich ofiar wykorzystują Facebook. Wykupują reklamy i zamieszczają opisy, w których sugerują lub wprost podają, że są polskimi przedsiębiorstwami i sprzedają polskie produkty. Niektórzy cynicznie żerują na polskim poczuciu solidarności i dobrym sercu Polaków. Kowalski Moda oszukiwał ludzi na plajtujący biznes. W opisie reklamy podawali, że po wielu latach z ciężkim sercem muszą zamknąć biznes i dlatego "po taniości" wyprzedają towar. Z opinii w Google wynika, że poszkodowanych zostało co najmniej kilkadziesiąt osób. 

Jeszcze dalej posunęli się oszuści ze sklepu Swarożyc Floriańska. "Z łzami w oczach musimy Wam to powiedzieć. Po tylu latach miłości i oddania naszemu butikowi Swarozyc Floriańska, musimy się poddać. Czujemy się, jakbyśmy walczyli z wielkimi gigantami, których ogromne budżety i wpływy coraz bardziej wypychają takich małych przedsiębiorców jak my na margines. Niestety, jest to już finansowo nie do utrzymania. Jest jeszcze jeden powód, dla którego zdecydowałyśmy się zamknąć nasze drzwi. Niedawno Anna i ja zostałyśmy babciami i zdałyśmy sobie sprawę, że chcemy spędzać więcej czasu z naszymi wnukami" - napisano w reklamie. 

Na przynętę dał się złapać Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców i stracił około 1,5 tys. zł. "Ceny bardzo atrakcyjne. Ja nigdy na takie okazje się nie łapię, ale wiem, że małe firmy mają problemy, że nie są w stanie konkurować z tymi wielkimi" - tłumaczył w rozmowie z wyborcza.biz. Zdał sobie sprawę z tego, że został oszukany, gdy zobaczył bliźniaczo podobną reklamę, a strona sklepu zniknęła.

Chińskie eldorado na Allegro się skończyło

Podobne cały czas się jednak pojawiają i możliwe, że będzie ich znacznie więcej, do czego mogą po części przyczynić niedawno zaktualizowane zasady Allegro. Serwis wysłuchał próśb przedsiębiorców oraz konsumentów i ograniczył możliwość dodawania ofert przez podmioty spoza EOG (Europejski Obszar Gospodarczy - przyp. red.), Szwajcarii, Ukrainy i Wielkiej Brytanii. 

Nowa polityka uderzyła w sprzedawców z Chin, którzy dosłownie zalewali Allegro artykułami z Temu i AliExpress. Cierpieli na tym wszyscy - polscy sprzedawcy, którzy nie mogli się przebić ze swoim asortymentem i konsumenci, którzy szukając interesującej ich rzeczy, musieli się przekopać przez tysiące bliźniaczych ofert z Chin. W rezultacie wielu rezygnowało z zakupu. Od 18 lutego chińskie eldorado na Allegro się skończyło. Sprzedawcy spoza wspomnianego obszaru, będą mogli dodać maksymalnie 500 ofert. Wcześniej limit wynosił 20 tys., a po 30 dniach 200 tys.

Prezes UOKiK nie wyklucza działań

Przy czym należy zaznaczyć, że konsument, który kupił coś na Allegro od chińskiego sprzedawcy, jest chroniony przez serwis. Ma pewność, że w razie problemów otrzyma zwrot pieniędzy. W przypadku stron reklamujących się na Facebooku i udających polskie sklepy tak nie jest. Dlatego też zapytaliśmy UOKiK, jakie działania zostaną podjęte, by ochronić polskich konsumentów. 

Starsza specjalistka zespołu prasowego UOKiK Kamila Guzowska wskazuje, że takimi sprawami powinny się zająć prokuratura i policja, a ponieważ chodzi o sklepy internetowe - także CERT. - Konsumenci mogą zgłaszać nieuczciwych przedsiębiorców pod adresem incydent.cert.pl - wyjaśniła. Sam CERT także informował UOKiK o problemie. - Prezes UOKiK również nie wyklucza podjęcia działań pod kątem naruszania zbiorowych interesów konsumentów wobec przedsiębiorców prowadzących sklepy błędnie sugerujące polskie pochodzenie biznesu i towarów - dodała Guzowska.

Strony wspomnianych sklepów zostały już zablokowane. Próbując wejść na nie, wyświetla się informacja o możliwym phishingu. Sawicki-Moda, działał jeszcze do piątku, 21 lutego i zapewne ktoś jeszcze dał się oszukać. Poszkodowani przez chińskie podmioty powinny zgłosić ten fakt policji.

Jak nie dać się oszukać kupując przez internet?

A jak nie dać się naciągnąć? Przede wszystkim przed zakupem należy dokładnie przeczytać regulamin oraz warunki użytkowania. Warto wpisać nazwę sklepu do Google, jeśli nie wyświetli się strona z REGON i KRS, może to wskazywać na to, że mamy do czynienia z nieuczciwym sprzedawcą. Dobrze jest poszukać opinii o sklepie na Facebooku - po wpisaniu nazwy w wyszukiwarkę powinny wyświetlić się wpisy użytkowników. Należy uważać na opinie na zagranicznych serwisach z opiniami - mogą być kupione. Dobrze jest sprawdzić adres sklepu, czy rzeczywiście taki podmiot działa we wskazanym miejscu. W weryfikacji sprzedawców pomoże też wyszukiwanie obrazem, czyli Obiektyw Google. Wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy na obraz i wybrać "szukaj za pomocą Obiektywu Google". Jeśli sklep sprzedaje rzeczy z AliExpress i Temu - wyszukiwarka wyświetli linki do tych serwisów. 

Hanna Sidorska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »