Rzucić rękawicę związkom
Przebrała się miarka. Konflikt w kopalni Budryk spowodował, że pracodawcy chcą rzucić rękawicę związkom. Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa (GIPH), która skupia największe firmy branży węglowej, rozpoczęła za pośrednictwem Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) batalię o nowelizację ustawy o związkach zawodowych.
Dzisiaj górnicy zaczynają świętować Barbórkę. Powinna minąć w szampańskich nastrojach, bo wczoraj rząd oficjalnie zdecydował, że wycofa z Trybunału Konstytucyjnego ustawę o emeryturach górniczych, bardzo korzystną dla pracowników kopalni. Ale będzie też mały zgrzyt. Oto Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa (GIPH), która skupia największe firmy branży węglowej, rozpoczęła za pośrednictwem Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) batalię o nowelizację ustawy o związkach zawodowych. To efekt m.in. ostatnich wydarzeń w kopalni Budryk, której zarząd postanowił nie ulec pracowniczej presji i sądownie zablokował możliwość strajku. W konsekwencji związkowcy próbują wywrzeć presję na Piotra Woźniaka, ministra gospodarki, by 9 grudnia odwołał władze ornontowickiej kopalni. Sprawę stawiają ostro: jeśli nie dojdzie do zmian, będzie strajk.
Szukanie odważnego
- Sytuacja w Budryku to przykład ułomności ustawy o związkach zawodowych. Obowiązujące od 14 lat przepisy nie przystają do obecnych warunków gospodarczych. Co gorsza, utrudniają zarządzanie firmami. Najwyższy czas, aby ustawę znowelizować - mówi Janusz Olszowski, prezes GIPH. Pracodawcy chcą, by trudniej było założyć związek (dziś wystarczy 3-7-osobowy komitet założycielski), żeby związki wystawiały do rozmów z władzami spółki jednolitą reprezentację i żeby ograniczyć koszty ponoszone przez firmy, związane z utrzymaniem etatów związkowych. - Już w 2002 r. wnioskowaliśmy o nowelizację ustawy o związkach zawodowych, ale SLD, poprzednia ekipa rządząca, nie odważyła się tego zrobić - dodaje prezes.
Teraz sprawą zajął się Andrzej Arendarski, prezes KIG. 25 listopada 2005 r. skierował pismo do ministra gospodarki z propozycją, aby wystąpił z nowelizacją ustawy o związkach. Zdaniem szefa KIG, doprowadziłoby to do wzmocnienia instrumentów ochrony prawnej przedsiębiorców przed nielegalnymi akcjami strajkowymi.
Czy teraz się uda?
- Bez komentarza - mówi Jan Bogolubow z Ministerstwa Gospodarki. Tadeusz Donocik, wiceprezes KIG, uważa, że resort gospodarki powinien się tym problemem zająć. - Tematem zainteresujemy też parlamentarzystów, ponieważ jesteśmy przeciwko bezprawnym strajkom, niebezpiecznym dla naszej gospodarki - mówi Tadeusz Donocik.
Znowu taczki
Broni nie zamierza składać również Piotr Czajkowski, prezes Budryka, który prawie codziennie ma pod swoim domem pikiety związkowców. Po tym, jak sądownie zablokował możliwość strajków w kopalni, a wobec tych, którzy podjęli akcję protestacyjną, wyciągnął konsekwencje służbowe, ma coraz więcej problemów. Kilka dni temu Dominik Kolorz, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa NSZZ Solidarność, zapowiedział, że jeśli argumenty nie trafią do prezesa, to zostanie wywieziony na taczkach. - Związkom zawodowym pomyliły się role. Zamiast pracownikami, zajmują się polityką - mówi prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej.
Spór dotyczy wysokości podwyżek w Budryku. Zarząd kopalni proponuje 3-procentową podwyżkę płac i 700-złotowe bony towarowe. Związkowcy chcą podwyżki o 2 zł stawki godzinowej i bonów wartości 3 tys. zł rocznie. Pięć organizacji zgodziło się na te warunki, trzy pozostałe walczą. - To efekt niezdrowej rywalizacji działających licznie w kopalniach związków zawodowych, które licytują się w radykalizmie, co uniemożliwia osiągnięcie porozumienia - twierdzi prezes Olszowski.
Czarna siła
Co ciekawe, zarządy spółek muszą utrzymywać organizacje związkowe, które potrafią zakłócić działanie przedsiębiorstwa. - Organizacje związkowe powinny być finansowane z własnych środków, a nie przez zakłady pracy - uważa prezes Budryka. Kompania Węglowa wydaje miesięcznie na utrzymanie związkowców 1,4 mln zł, Jastrzębska Spółka Węglowa - ponad 0,6 mln zł, a Katowicki Holding Węglowy - 0,4 mln zł. Działacze związkowi potrafią wpływać na decyzje polityków - w branży pracuje ponad 100 tys. osób.
Maria Trepińska