"Awarie" Orlenu zbada prokuratura? Sprawę zgłosił akcjonariusz spółki
Akcjonariusz Orlenu złożył zawiadomienie do prokuratury, w którym wskazał, że spółka Skarbu Państwa mogła popełnić przestępstwo - informuje money.pl. Chodzi o ostatnie wydarzenia na stacjach koncernu, a dokładnie o "awarie" dystrybutorów i politykę cenową dotyczącą paliw. We wrześniu koszt benzyny i oleju napędowego dla kierowców malał, choć w innych krajach panował odwrotny trend.
Jak podaje serwis, akcjonariusz i zarazem prawnik - proszący o anonimowość - złożył 10 października br. zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez członków zarządu spółki Orlen. Odpowiedni dokument trafił na biurko Prokuratury Okręgowej w Płocku, co potwierdziła przedstawicielka urzędu w rozmowie z money.pl.
Właściciel akcji koncernu paliwowego tłumaczy, że jego decyzja jest "działaniem obywatelskim". Jednocześnie uważa, że niskie ceny paliw na stacjach to przejaw "ręcznie sterowanej gospodarki, które nie powinno mieć miejsca w przypadku spółki działającej na giełdzie".
W zawiadomieniu akcjonariusz wskazał, że zarząd Orlenu podjął "nieuzasadnione czynnikami ekonomicznymi działania", które obniżyły cenę za litr paliwa o ok. 1,40 zł względem średnich cen europejskich. To natomiast można odczytać jako "doprowadzenie do wyrządzenia spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach".
Wrzesień przyniósł zamieszanie na polskim rynku paliw. Jak informowaliśmy na łamach Interii Biznes niejednokrotnie, ceny benzyny i oleju napędowego rosły w sąsiednich krajach, natomiast w naszym pylony na stacjach pokazywały coraz niższe kwoty.
Podwyżki cen paliw wynikały z trendów rynkowych. We wrześniu ropa na międzynarodowych giełdach osiągała najwyższe od niemal roku wyceny, to przekładało się na droższe stawki na rynkach paliw gotowych. Dodatkowo dolar stale zyskiwał na wartości, co było o tyle kluczowe, że jest to waluta, w której rozlicza się większość transakcji za surowiec.
To powinno przekładać się na stopniowe przenoszenie wyższych cen na klientów. Jednak pod koniec września średnia cena benzyny i paliwa do diesla w Polsce wynosiła 5,99 zł za litr, czyli była niższa niż na początku miesiąca. Dla przykładu tego samego dnia, tj. 27 września, w Niemczech ceny na stacjach były wyższe o średnio 2,81 zł na litrze, w Czechach o 1,62 zł, natomiast w Litwie o 1,47 zł.
Jak wówczas pisaliśmy, jeżeli zostałoby zachowane relacje historyczne, to na tamten moment ceny benzyny w Polsce powinny osiągać poziom ok. 7 zł za litr, natomiast oleju napędowego ok. 7,10-7,40 zł.
Jednak początek października przyniósł zmianę koniunktury na rynkach. Ropa zaczęła tanieć i obniżyła się z poziomu ponad 90 dol. za baryłkę do 86 dol. za surowiec kupowany w Europie oraz do 84 dol. za ten z amerykańskiej giełdy. Dolar także zaczął tracić na sile, co widać również po notowaniach wobec złotego. Jednak ceny na polskich stacjach zaczęły rosnąć.
Z danych zebranych przez serwis e-petrol wynika, że średnia cena benzyny 11 października br. wynosiła 6,07 zł za litr, natomiast oleju napędowego 6,14 zł. Jeszcze tydzień wcześniej koszt na pylonach za paliwo wynosił kolejno 5,99 zł oraz 6,02 zł.