Awizo czeka rewolucja? Prezes Poczty Polskiej: Rozumiem irytację klientów
Kto z klientów Poczty Polskiej nie zna uczucia frustracji, które towarzyszy staniu w długiej kolejce do okienka po odbiór listu czy przesyłki poleconej? A kiedy jeszcze listonosz zostawi awizo w skrzynce, chociaż byliśmy w domu, frustracja jest podwójna. Nowy prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz w rozmowie z "Business Insiderem" wprost przyznaje, że rozumie klientów - i zapowiada, że w ciągu półtora miesiąca przedstawi pomysł rozwiązania problemu awiza.
Sebastian Mikosz, nowy prezes Poczty Polskiej, w rozmowie z "BI" podkreślił ponownie trudną sytuację, w której znajduje się ta instytucja. - Kryzys się gasi w kilka tygodni, ale transformację robi się kilka lat - zauważył, zapowiadając potrzebę działań, które mają poprawić kondycję operatora i uczynić z niego nowoczesną i przyjazną klientowi firmę.
Prezes zwrócił uwagę na fakt, że rynek tradycyjnych usług pocztowych, czyli doręczania papierowych listów, "gaśnie". Doprecyzował, że obecnie Poczta obsługuje ok. miliarda listów rocznie, ale nadchodzi rewolucja w postaci ustawy o doręczeniach elektronicznych. Wejście w życie tej ustawy zmniejszy wolumen listów dostarczanych przez Pocztę o ok. 90 proc., przekierowując lwią część korespondencji na skrzynki do e-Doręczeń - przekonuje Mikosz.
Elektroniczne doręczenia od 1 stycznia 2026 roku mają stać się dominującą formą komunikacji między podmiotami publicznymi i obywatelami.
- Musimy przygotować się do znaczącego spadku tego wolumenu; zawalczyć o rynek paczki, rynek kurierski, który jest bardzo rosnący; na pewno postawić na usługi e-doręczeń, ale też dodać do tego usługi finansowe, dodać do tego usługi detaliczne - tak o swojej wizji Poczty Polskiej mówi Sebastian Mikosz.
Jak dodaje, gęsta sieć placówek pocztowych, z których wiele znajduje się poza miastami, to "ogromny kapitał", na którym warto bazować, unowocześniając Pocztę Polską. - Mamy bardzo wiele pomysłów, czasami bardzo oryginalnych jak na dzisiejsze usługi poczty, które chcielibyśmy wdrożyć - po to, żeby poczta utrzymała swoją państwotwórczą rolę i żeby poczta była przyjazna, ale jednocześnie nie była w turbulencjach finansowych - powiedział.
Poczta Polska docelowo powinna stać się przyjazną, prokliencką instytucją - uważa Mikosz. Jednocześnie w jego opinii wizerunek Poczty Polskiej jest dziś gorszy niż rzeczywistość.
- Tak naprawdę patrzy się tylko na Pocztę przez pryzmat awiza, natomiast Poczta świadczy bardzo, bardzo dużo innych usług, a chciałem zwrócić uwagę, że statystycznie na 100 proc. dostarczanych listów poleconych jedynie 20 proc. kończy się awizem, w związku z czym to nie jest szokująca liczba. Tylko, rzeczywiście, mogę zrozumieć irytację stania w kolejce i tego czasu, który jest potrzebny na jego odebranie, ale mamy na to kilka pomysłów, które - jeszcze potrzebujemy półtorej miesiąca i ogłosimy, jak to unowocześnić.
Dodatkowo nowy zarząd chce zaproponować nowoczesne metody na "odchodzenie od papieru, bo jest to też w interesie Poczty".
Zapytany, czy Poczta Polska jest w ogóle potrzebna w czasach, kiedy na rynku działają giganci z branży kurierskiej, oferujący np. automaty paczkowe, Mikosz odpowiada: - Jest potrzebna, bo - na przykład - roznosi 5 mld zł rent i emerytur co miesiąc, w gotówce. To roznosi 21 tysięcy listonoszy. Poczta nadal jest jedynym dostarczycielem przesyłek Ministerstwa Sprawiedliwości, (doręcza - red.) bardzo wiele przesyłek ZUS-u.
- Problem polega na tym, że naprawdę na Pocztę spogląda się tylko przez pryzmat awiza - powtórzył. - My mamy 250 różnych usług. My jesteśmy również logistykiem. Więc wydaje mi się, że musimy naprawdę popracować nad tym, żeby był i lepszy wizerunek, i lepsza jakość - stwierdził Mikosz.
Wyjście z turbulencji finansowych - czyli w praktyce znalezienie się "nad kreską" - zajmie co najmniej dwa lata - ocenia menedżer.
Działania zmierzające do poprawy sytuacji finansowej Poczty wiążą się z koniecznością cięcia etatów - przyznał Mikosz. - W ostatnich latach na Poczcie rozbudowaliśmy niebywale biurokrację i to, co nazywam funkcjami wsparcia, a my musimy zadbać przede wszystkim o tych pracowników, którzy są w bezpośrednim kontakcie z klientem. To jest ta zmiana, która będzie.
Pytany o potencjalny konflikt ze stroną społeczną na tle zapowiadanych zwolnień, prezes stwierdził, że nie istnieje obecnie model biznesowy, który pozwoliłby Poczcie Polskiej zatrudniać więcej ludzi i płacić im więcej.
Jakiś czas temu media obiegła informacja, że Poczta radykalnie ograniczy zatrudnienie. Jak pisała "Rzeczpospolita", w całym roku ma być zredukowanych 5 tys. miejsc pracy poprzez niezapełnianie wakatów po pracownikach przechodzących na emeryturę czy tych, którym kończą się umowy. Związki zawodowe Poczty Polskiej alarmowały, że poziom cięć może sięgnąć nawet 10 tys. etatów. "Rzeczpospolita" pisała też, że Poczta Polska przeprowadzi zwolnienia grupowe, głównie w administracji.
Poczta Polska to spółka Skarbu Państwa i największy operator pocztowy na rynku krajowym. Zatrudnia ponad 60 tys. pracowników, a jej sieć obejmuje 7,6 tys. placówek, filii i agencji pocztowych w całym kraju. W 2023 r. strata brutto całej Grupy Poczta Polska wyniosła 468 mln zł. Sama Poczta Polska zanotowała stratę 745 mln zł, ale wynik Grupy poprawił wynik będącego jej częścią Banku Pocztowego.