Chiny gotowe na "każdy rodzaj wojny z USA". Mocne słowa ambasady i MSZ

Chiny nie pozostają bierne w obliczu narastającej presji polityczno-ekonomicznej ze strony nowej administracji USA. W mocnym wpisie w serwisie X ambasada Pekinu w Waszyngtonie stwierdziła, że Chiny są gotowe na "każdy rodzaj wojny z USA". Chińskie MSZ wezwało zaś Stany Zjednoczone do powrotu na ścieżkę dialogu. Słowa te padły po tym, jak USA nałożyły dodatkowe 10-proc. cła na import towarów z Państwa Środka.

"Jeśli wojna jest tym, czego chcą USA - czy to wojna celna, czy wojna handlowa czy każdy inny rodzaj wojny - jesteśmy gotowi, by walczyć do końca" - brzmi wpis chińskiej ambasady w USA udostępniony w serwisie X, w którym zacytowano rzecznika chińskiego MSZ, Lin Jiana.

W tym samym wpisie zauważono, że jeśli USA naprawdę chcą rozwiązać problem fentanylu napływającego do kraju, to właściwą drogą są konsultacje z Chinami i traktowanie Pekinu jak równego partnera.

Komentarz ten ambasada Chin udostępniła dzień po tym, jak w życie weszły dodatkowe amerykańskie cła na import z Państwa Środka. W efekcie całkowita amerykańska taryfa na chiński import wzrosła do 20 proc. Stało się to w czasie krótszym niż miesiąc.

Reklama

Amerykańskie cła rozzłościły Pekin. "Jesteśmy gotowi na walkę do końca"

Sprowokowało to zdecydowaną reakcję resortu spraw zagranicznych ChRL. "Jeśli szkodzenie interesom Chin jest tym, czego chcą Stany Zjednoczone, jesteśmy gotowi na walkę do końca. Apelujemy do USA, aby porzuciły drogę dominacji i wróciły na właściwą ścieżkę dialogu i współpracy, póki jest jeszcze wcześnie" - stwierdził Lin Jian. Jak dodał, "ten, kto wywiera maksymalną presję na Chiny, źle obstawia i popełnia błąd w swoich kalkulacjach". 

Zdaniem chińskiego dyplomaty, uzasadnianie wprowadzenia ceł kwestią fentanylu to "słaba wymówka".

Administracja USA stoi na stanowisku, że Chiny zaostrzają kryzys fentanylowy w Stanach. To szybko uzależniający syntetyczny opioid, który od kilku lat zbiera śmiertelne żniwo wśród Amerykanów. Zdaniem Waszyngtonu, mimo deklarowanych działań zaradczych, Chiny wciąż produkują i wysyłają za granicę prekursory fentanylu, umożliwiając produkowanie go np. meksykańskim kartelom.

Chińczycy odpowiedzieli już na amerykańskie cła - we wtorek, 4 marca Pekin ogłosił wprowadzenie dodatkowych, 10-15 proc. taryf na wybrane towary z USA, które wejdą w życie 10 marca. Chodzi o produkty rolne. Chiny są największym rynkiem zbytu m.in. dla amerykańskiej kukurydzy, pszenicy i soi. Zdaniem Gabriela Wildau z firmy konsultingowej Teneo, którego cytuje CNBC, Pekin liczy na to, że amerykańscy farmerzy zaczną wywierać presję na Donalda Trumpa, by ten wycofał się z ostrej polityki wobec Chin.

Sekretarz obrony USA: Nie dążymy do konfliktu z Chinami, ale jesteśmy gotowi

O komentarz do słów chińskiego MSZ i chińskiej ambasady w Waszyngtonie został poproszony Pete Hegseth, amerykański sekretarz obrony. Stwierdził on na antenie Fox News, że USA "nie dążą w sposób aktywny do konfliktu z Chinami", ale są gotowe stawić czoła "wschodzącym potęgom wyznającym ideologię bardzo różną" od przekonań USA.

"Jeśli chcemy zażegnać niebezpieczeństwo wojny z Chińczykami czy innymi nacjami, musimy być silni" - powiedział Hegseth.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | USA | wojna handlowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »