Co dalej z cenami energii? Minister: Jesteśmy na poziomie progu bólu
Co dalej z cenami energii dla gospodarstw domowych w Polsce? Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w rozmowie z money.pl zapowiada, że w kwietniu, po przeglądzie taryf, podjęta będzie decyzja, czy przedłużać mechanizmy osłonowe. Zastrzegła, że jej resort uzależniony jest tutaj od środków wygospodarowanych na te działania z budżetu. Szefowa MKiŚ wypowiedziała się też nt. nowej odsłony programu "Czyste Powietrze" i zachęt dla posiadaczy aut elektrycznych.
Obecnie ceny energii dla gospodarstw domowych są zamrożone na poziomie 500 zł za MWh do końca września 2025 roku. Co dalej?
"Jesteśmy na poziomie progu bólu gospodarstw domowych" - przyznała w rozmowie z money.pl Paulina Hennig-Kloska, szefowa resortu klimatu i środowiska.
Pytana o to, jak długo Polska będzie utrzymywać mechanizm mrożenia, odparła: "Tak długo, jak będzie trzeba, by chronić polskie rodziny przed drożyzną". Wskazała, że wychodzenie z mrożenia cen energii powinno odbywać się w sposób łagodny, by nie pobudzić inflacji i nie powodować wzrostu rachunków.
Zapowiedziała, że już w przyszłym miesiącu odbędzie się zaplanowany przegląd taryf.
"Po przeglądzie taryf w kwietniu podejmiemy decyzję, co dalej, przy czym Ministerstwo Klimatu i Środowiska może proponować różne rozwiązania, ale jesteśmy uzależnieni od budżetu wygospodarowanego na osłony energetyczne" - zaznaczyła.
Minister Paulina Hennig-Kloska uważa, że Polska powinna oddziaływać też na ceny energii bardziej kompleksowo i obniżać je, produkując coraz więcej energii z OZE (a także magazynując energię wyprodukowaną przez odnawialne źródła w momentach szczytowych). Jak przyznała, są to jednak działania długofalowe, wymagające czasu.
Odnosząc się do kwestii wysokich rachunków za gaz, wskazała, że polityka gazowa leży w gestii Ministerstwa Przemysłu, a nie jej resortu.
Minister klimatu mówiła także o nowej odsłonie programu "Czyste Powietrze". Zapewniła, że będzie ona bezpieczniejsza i wygodniejsza dla ubiegających się o wsparcie dzięki wprowadzeniu operatorów. Ma też chronić beneficjentów przed potencjalną koniecznością zwrotu środków.
"Chodzi o to, żeby rodzina, która ubiega się o dofinansowanie, zwłaszcza z niższymi dochodami, wiedziała, że jak ktoś zrealizuje usługę, jej rozliczenie będzie poprawne i nie będzie narażona na zwrot środków" - wyjaśniła.
Zapewniła, że program w nowej odsłonie wciąż będzie wspierał rodziny, które "nie są w stanie wnieść nawet wkładu własnego".
Czytaj także: "Czyste Powietrze" wróci na wiosnę. Będą nowe kryteria dochodowe
Paulina Hennig-Kloska została również zapytana o to, co dalej z ustawowymi przywilejami dla posiadaczy samochodów elektrycznych, które kończą się z początkiem 2026 r. Mowa m.in. o możliwości jazdy buspasem i darmowym parkowaniu.
"Absolutnie przedłużenie tych przepisów byłoby bardzo pożądane. Jest to zachęta do wybierania "elektryków" w większych miastach, gdzie są buspasy i problem z parkowaniem jest większy" - powiedziała, podkreślając, że "nie chodzi o tworzenie przywilejów dla bogatych, tylko zachęt do zmian".
Zasugerowała też, że w kolejnym naborze do finansowanego z KPO programu "NaszEauto" mogą zostać dokonane pewne korekty, jeśli chodzi o kryteria wsparcia - gdyby okazało się, że jest "ewidentne skrzywienie na któreś grupy". Obecne kryteria wsparcia stwarzają sytuację, w której pracownik na etacie może otrzymać maksymalną dopłatę 40 tys. zł do auta elektrycznego (przy odpowiednio niskim dochodzie), podczas gdy dla osób na jednoosobowej działalności gospodarczej nie przewidziano kryterium dochodowego.