Czy Polska powtórzy sukces ostatnich 33 lat? Przed nami pięć zadań. "PKB może się potroić do 2 bln dol."

Mistrz świata w wyścigu gospodarczym ostatnich trzech dekad, czyli Polska, musi teraz wziąć głębszy oddech, żeby przemyśleć kilka spraw dotyczących jej przyszłości. Chodzi o to jak zwiększyć produktywność, inwestycje, zapewnić gospodarce stabilne zasilanie energią, kształcić mądrych ludzi, odbudować wiarygodność państwa. Bez tego możemy zmarnować szanse.

To pięć zadań dla Polski, które wytypowała globalna firma doradcza McKinsey&Co. Twierdzi ona, że o ile przez minione 30 lat gospodarka Polski była jedną z najszybciej rosnących na świecie, możemy ten sukces kontynuować, albo zboczyć na manowce. Oczywiście - nawet jeśli zboczymy, czy też już zboczyliśmy - katastrofa nie zdarzy się z dnia na dzień. Ale za 10 lat obudzimy się i zobaczymy, jak świat nam ucieka.

- Polska była w gronie najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie w ciągu ostatnich 30 lat. Nie możemy brać za pewnik dalszego szybkiego tempa wzrostu gospodarczego. Nasza teza jest taka, że jeśli nie zaczniemy działać już dziś, w perspektywie 10 lat możemy wytracić tempo wzrostu i zacząć tracić dystans - mówił Tomasz Marciniak, partner zarządzający w McKinsey&Co prezentując podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Finansowego raport "Jak unieść ambicje Polski? U progu nowej ery". 

Przez 33 lata od początku transformacji Polska potroiła swój PKB mierzony parytetem siły nabywczej. Średnioroczne tempo wzrostu gospodarczego wynosiło w tym okresie 4,1 proc. Raport McKinsey stwierdza, że przez kolejne 30 lat Polska może potroić PKB w tym okresie do ok. 2 bilionów dolarów. Polska ma szansę rozwijać się podobnie szybko, pod warunkiem jednak, że znajdzie odpowiednią drogę i będzie po niej konsekwentnie podążać. Sformułowanych w nim "pięć zadań dla Polski" to kamienie milowe wyznaczające kierunek.

Reklama

- Polska wystartowała w 1991 roku z PKB stanowiącym ok. 37 proc. Unii Europejskiej. Udało nam się zmniejszyć lukę do ok. 80 proc. w parytecie siły nabywczej w stosunku do średniej UE. Niemniej jeśli nie zrobimy nic, przy obecnej demografii, to tempo wzrostu w pewnym monecie się ustabilizuje, a w latach 30. tego stulecia może zacząć spowalniać. To znaczy, że w stosunku do średniej UE nasz wzrost może być wolniejszy - mówił Tomasz Marciniak.

- Wezwanie do podnoszenia produktywności, do wzrostu inwestycji jest absolutnie krytyczne - dodał.

Zaczyna się nowa era

Według raportu McKinsey, jeśli Polska nie spróbuje zmierzyć się z wyzwaniami, to z obecnych ok. 80 proc. średniej unijnej zamożności uda nam się dojść do jakichś 85 proc. w okolicach 2035 roku, ale potem zawrócimy do ok. 80 proc. w 2050 roku. I dalej już będziemy się cofać.

Dlaczego teraz właśnie nadszedł czas, kiedy trzeba się poważnie zastanowić nad kierunkiem przyszłego rozwoju? Odpowiedź jest prosta - świat się zmienia. I to niewyobrażalnie szybko. Trzeba umieć odczytać te zmiany, żeby nie utknąć. Na czym te zmiany polegają?  

Po pierwsze - trwająca od upadku ZSRR era hiperglobalizacji dobiega końca. Porządek światowy się zmienia, świat staje się wielobiegunowy, poszczególne kraje będą skupiać się wokół zaprzyjaźnionych bloków czy też współpracujących i gwarantujących sobie bezpieczeństwo regionów. Jednym z nich jest rozumiany szeroko Zachód, skupiony wokół USA i Unii Europejskiej. Z raportu wynika, że Polska musi zdecydować o swojej geopolitycznej przynależności i woli współpracy, co - pomimo członkostwa w Unii i wsparcia dla Ukrainy - nie jest w tej chwili wcale jednoznaczne ani oczywiste.  

- Polska była zwycięzcą ery rynków. Tylko ta era się skończyła, wchodzimy na nowy kurs - powiedział w trakcie dyskusji nad raportem przewodniczący rady programowej EKF Jan Krzysztof Bielecki. 

Po drugie - liczebność ludności Polski osiągnęła za sprawą napływu uchodźców z Ukrainy szczyt w 2023 roku. Teraz populacja naszego kraju będzie się już tylko kurczyć, ale znacznie szybciej będzie się kurczyć liczba osób w wielu produkcyjnym. Procesy demograficzne dużo łatwiej przewidzieć niż procesy geopolityczne i wynika z nich, że z obecnych ok. 27 mln ludzi zdolnych do pracy w 2050 roku pozostanie ok. 20 mln przy założeniu zamknięcia kraju na imigrację.

- Do roku 2050 stracimy 7 mln osób w wieku produkcyjnym. Saldo migracji do Polski jest zdecydowanie niewystarczające - powiedział Tomasz Marciniak.

Transformacja energetyczna to nie żarty

Po trzecie - o przyszłości przesądzi udział w postępie technologicznym. Wprawdzie nakłady na innowacje w Polsce wzrosły, na badania i rozwój wydajemy dwa i pół raza więcej niż 10 lat temu, ale pozostają one wciąż na poziomie ok. 40 proc. niższym od unijnej średniej. Liczba patentów zgłaszanych w Polsce jest ośmiokrotnie niższa niż w Niemczech.

Po czwarte - transformacja ku czerpaniu energii z odnawialnych źródeł jest już globalnym trendem, a w Polsce ich udział w dostawach energii wynosi ok. 21 proc. przy unijnej średniej 63 proc. Transformacja energetyczna w Polsce może kosztować ok. 2 biliony zł - wylicza raport McKinsey.

- Potrzebne jest 7,6 proc. światowego PKB inwestycji by osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku. Społeczeństwa będą postrzegały klimat jako dobro i tak będą postępowały - powiedział Rafał Kozłowski, ekspert w McKinsey&Co i współautor raportu. 

- Jesteśmy jednym z krajów najbardziej eksponowanych na ryzyko transformacji energetycznej - dodał Tomasz Marciniak.

Po piąte - zasoby kapitałowe. Naszym atutem jest wciąż niskie zadłużenie gospodarki, które wynosi 174 proc. PKB, gdy w Unii średnio jest to 288 proc. PKB. Ale stopa inwestycji jest o 3 punkty procentowe niższa od unijnej średniej (ostatnio nawet o 5 pp), a aż 25 proc. PKB wytwarzają sektory o niskiej produktywności, takie jak energetyka, przemysł ciężki, rolnictwo. Ich produktywność jest o połowę niższa niż w Unii.

Pięć zadań dla Polski

Z tych pięciu obszarów i trendów wynika - zdaniem McKinsey - pięć zadań dla Polski. Dodajmy - w scenariuszu bazowym polski PKB zwiększy się z obecnych ok. 600 mld dolarów do ok. 800 mld dolarów w 2050 roku. Zakładając jednak, ze te zadania zostaną dobrze wykonane, może urosnąć w ciągu najbliższych 30 lat ponad trzykrotnie.

Zadanie pierwsze to potraktować priorytetowo rozwój technologiczny. Powinien pozwolić on podnieść poziom produktywności poprzez rozwijanie innowacji i wspieranie przedsiębiorstw we wprowadzaniu technologii dzięki czemu mogłyby się one przesuwać w łańcuchach wartości. Pod tym względem globalny wyścig wkracza w decydująca fazę.

- Wyścig o prymat w sztucznej inteligencji będzie jednym z elementów kształtujących porządek światowy - mówił Rafał Kozłowski. 

Drugie zadanie to zwiększenie inwestycji do 21 proc. ich udziału w PKB (dziś to jest ok. 17 proc.). Skoro zasoby pracy będą się kurczyć, dla wzrostu produktywności konieczne będą większe nakłady kapitałowe. Dotyczy to zarówno sektora prywatnego, jak też publicznego, który powinien wprowadzić mechanizmy i narzędzia do opracowywania wysokiej jakości projektów o strategicznym znaczeniu dla gospodarki.

Trzecim zadaniem jest transformacja energetyczna. Przystępna cenowo, bezpieczna i zrównoważona energetyka to podstawa rozwoju gospodarczego i budowania przewag konkurencyjnych, a dalsze zapóźnienia w transformacji wpłyną z kolei negatywnie na konkurencyjność polskiej gospodarki. Nie mówiąc już o tym, że obecny polski system energetyczny jest podatny na blackouty.

Wiarygodność ma znaczenie

Polska powinna dbać o swoje talenty poprzez ciągłą edukację i kształcenie kompetencji przyszłości. Zapewnienie wykwalifikowanych pracowników jest już naglącą potrzebą, a obecna skala aktywizacji zawodowej i przyciągania talentów spoza kraju są niewystarczające, by utrzymać tempo wzrostu. W sumie do 2050 roku Polska będzie potrzebować dodatkowo ok. 5 mln osób aktywnych zawodowo.

- Musimy inwestować w kapitał fizyczny i kapitał ludzki (...) Kapitał fizyczny i kapitał ludzki to najsłabsze punkty naszej przyszłości - powiedziała Katarzyna Zajdel-Kurowska, doradczyni prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju.

Piątym zadaniem jest odbudowa wiarygodności Polski. Według miarodajnego indeksu World Governance Indicator, Polska zajmuje w Unii miejsca od 20 (pod względem oceny jakości regulacji) do 28 (pod względem skuteczności rządzenia). Pod względem respektowania rządów prawa jesteśmy na 26 miejscu. Tu musi nastąpić zmiana - stwierdza raport McKinsey. Polska powinna doszlusować do najlepszej dziesiątki w Unii, podobnie jak w wielu aspektach przed minione dwie dekady udało się to Estonii.    

- Zadania dla Polski to wzrost produktywności, wzrost inwestycji, zrównoważony i stabilny system energetyczny (...) budowanie puli talentów (...) i ostatni najtrudniejszy element - wzmocnienie wiarygodności Polski (...) czyli imigracja, edukacja, instytucje - podsumował Rafał Kozłowski.

- Dodałbym do tego wzrost inkluzyjny, czyli taki, że ze wzrostu będzie korzystało całe społeczeństwo (...) Wzrost gospodarczy bez tego, że pomaga najsłabszym nie ma politycznego, ekonomicznego i moralnego sensu. Nie ma prawdziwej wolności bez społecznej solidarności  - dodał podczas dyskusji na raportem Marcin Piątkowski, ekonomista w Banku Światowym i profesor w Akademii Leona Koźmińskiego.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polska gospodarka | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »