"Gospodarcze" 100 dni rządu. Co udało się zrealizować ekipie Donalda Tuska?
W piątek 22 marca mija 100 dni, odkąd Koalicja 15 października stanęła za sterami państwa. To liczba symboliczna nie tylko ze względu na swój "okrągły" charakter. Dla gabinetu Donalda Tuska stała się ona swoistą datą graniczną także dlatego, że to właśnie formacja, której przewodniczy obecny premier - czyli Koalicja Obywatelska - zaprezentowała przed wyborami 2023 r. słynne "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów", niejako zapraszając wszystkich do tego, aby po upływie stu dni dokonać rozliczenia rządu. My przyglądamy się, jak wygląda realizacja obietnic gospodarczych składanych w trakcie kampanii.
Wśród tych gospodarczych konkretów są takie, które udało się rządowi "dowieźć". Są i takie, które pozostają w sferze prac legislacyjnych, niemniej jednak rząd nie odłożył ich na przysłowiową półkę, a zajmuje się przekuciem obietnic w czyn. O pewnych konkretach nie słychać wcale - konia z rzędem temu, kto potrafi wskazać, jakie postępy rząd poczynił w sprawie realizacji obietnicy wprowadzenia 600 zł dopłat na wynajem mieszkania dla młodych czy o zerowej stawce VAT na transport publiczny. Inne stały się już anegdotyczne, jak przeciągające się w nieskończoność audyty Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Na plan pierwszy wysuwają się niewątpliwie dwie obietnice: podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł i zmiany w sposobie naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Realizacja obu jest wyczekiwana przez dużą część społeczeństwa; obie wiążą się też z poważnymi konsekwencjami dla finansów państwa w przypadku realizacji.
Co do pierwszej z tych obietnic, wszelkie złudzenia rozwiał sam Donald Tusk. Na konferencji prasowej 19 marca premier powiedział wprost: - W tym roku nie jesteśmy w stanie tego zrealizować ze względów finansowych, budżetowych.
Tymczasem obietnica złożona w kampanii w ramach "100 konkretów na 100 dni rządów" brzmiała: "Podniesiemy kwotę wolną od podatku - z 30 tys. zł do 60 tys. zł., w przypadku podatników rozliczających się według skali podatkowej, w tym także przedsiębiorców i emerytów".
Jak w tym wypadku ma się powyborcza rzeczywistość do przedwyborczej obietnicy? Koalicja rządząca uzasadnia odłożenie tego konkretu na półkę troską o napięty budżet państwa, w którym priorytetową rolę odgrywają wydatki na obronność. - Ilość pieniędzy, którą przede wszystkim musimy wydatkować na nasze szeroko pojęte bezpieczeństwo, nie tylko na militarne zakupy, ale szeroko pojęte bezpieczeństwo związane z zagrożeniem wojennym (...) każe nam niezwykle ostrożnie myśleć o tej zmianie, czyli o przegłosowaniu kwoty wolnej od podatku 60 tys., bo ona ma bardzo masywne skutki finansowe - przyznał premier na wspomnianej konferencji.
Ale sygnały o tym, że podniesienie kwoty wolnej zostało na razie "zaparkowane", docierały do opinii publicznej już wcześniej. "Z uwagi na istotne zmniejszenie wpływów z podatku PIT, jakie wiąże się z wdrożeniem tego rozwiązania, decyzja w tym zakresie może być podjęta po przeprowadzeniu audytu finansów publicznych. Podejmując działania, należy wziąć pod uwagę konieczność zapewnienia stabilności (równowagi) finansów publicznych, w tym sektora samorządowego" - to odpowiedź, którą resort finansów wystosował do redakcji "Dziennika Gazety Prawnej", ustosunkowując się do pytania o to, kiedy sztandarowa obietnica wyborcza KO doczeka się realizacji.
Ministerstwo finansów na poparcie swoich słów zaprezentowało też wyliczenia, z których wynika, że wdrożenie reformy podatkowej polegającej na podniesieniu kwoty wolnej do 60 tys. zł w 2024 r. uszczupliłoby wpływy do państwowej kasy z podatku PIT o ok. 48 mld zł.
Jednak premier zapewnia, że podwojenie kwoty wolnej w końcu stanie się faktem. - W przyszłym roku wrócimy do projektu i zobaczymy, od jakiego momentu będzie możliwy. Na pewno za naszej kadencji kwota wolna 60 tys. zł będzie faktem, a nie tylko moim marzeniem - powiedział na konferencji 19 marca. Według medialnych doniesień, rząd rozważa obecnie trzy warianty podniesienia kwoty wolnej - opisaliśmy je szczegółowo w tym tekście.
Składka zdrowotna to kolejna ważna obietnica wyborcza, która z kwestii gospodarczej ewoluowała dodatkowo w problem natury politycznej, ważny z punktu widzenia jedności koalicji. Reforma składki zdrowotnej jest bardzo mocno forsowana przez Trzecią Drogę, czyli Polskę 2050 Szymona Hołowni i PSL. Ale tu znów pojawia się kwestia napiętych jak struna finansów państwa. Minister finansów Andrzej Domański, politycznie związany z KO, z ostrożnością podchodzi do wszelkich zmian, które mogłyby skutkować uszczupleniem wpływów do państwowej kasy. Tymczasem wyliczenia pokazały, że powrót do sytuacji, w której składka była opłacana w formie ryczałtu i podlegała odliczeniu od podatku, uszczupliłby wpływy do Narodowego Funduszu Zdrowia (który i tak nie narzeka na nadmiar pieniędzy) o całe 10 mld zł.
W rządzie narastała jednak świadomość, że z problemem składki zdrowotnej "coś" trzeba zrobić. Od 2022 r., kiedy w życie weszła podatkowa reforma Polskiego Ładu autorstwa obozu Prawa i Sprawiedliwości, stawka składki wynosi 9 proc. od dochodu osiągniętego przez podatnika (nie ma też możliwości odliczenia jej od podatku) i przez wielu przedsiębiorców oraz ekspertów określana jest ona mianem "ukrytego podatku". Dodatkowo Polski Ład wprowadził różne kontrowersyjne przepisy, jak np. konieczność odprowadzenia składki zdrowotnej od sprzedaży firmowych aktywów.
Ostatecznie, niejako "rzutem na taśmę" tuż przed upływem "granicznej" daty 100 dni rządu - bo w czwartek 21 marca - minister finansów Andrzej Domański i minister zdrowia Izabela Leszczyna zaprezentowali zmiany w składce zdrowotnej. Główny cel tych zmian to, cytując szefa resortu finansów, "uproszczenie zasad wyliczania składki i jej obniżenie". Na zmianach - które wejdą w życie z dniem 1 stycznia 2025 r. - ma skorzystać 93 proc. przedsiębiorców w Polsce. Jak przyznał Andrzej Domański, rządowi zależało na tym, "aby te korzyści były najmocniej przesunięte w kierunku słabiej zarabiających przedsiębiorców". Zmiany w kwestii wyliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców rozliczających się liniowo, ryczałtem i na skali podatkowej szczegółowo opisujemy TUTAJ.
Budżet za to zapłaci - jak podał szef resortu finansów, koszt reformy szacowany jest na 4-5 mld zł. Suma ta wliczona będzie jednak w ciężar przyszłego roku kalendarzowego (w którym zresztą, co przyznał na czwartkowej konferencji minister Domański, "przestrzeń fiskalna na wydatki ulega zawężeniu"), a póki co rząd może "odhaczyć" realizację jednego z najważniejszych "konkretów".
Wśród najważniejszych "gospodarczych" 100 konkretów są i takie, które nie stały się jeszcze faktem, ale prace nad ich realizacją są mocno zaawansowane, a kalendarz wprowadzenia ich w życie - nakreślony. Tak jest np. Z "babciowym", czyli miesięcznym świadczeniem w wysokości 1500 zł w ramach programu "Aktywny rodzic". Z niedawnego wywiadu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk dla "DGP" wynika, że resort dopracowuje już ostatnie szczegóły wsparcia. Pierwotną obietnicę "babciowego" rozszerzono, tak, że obejmuje ona teraz trzy warianty: wypłatę świadczenia 1500 zł w sytuacji, w której oboje rodzice pracują i potrzebują wsparcia niani czy kogoś z bliskiej z rodziny (np. babci właśnie) w opiece nad dzieckiem podczas ich pobytu w pracy; dopłatę do żłobka; połączenie "babciowego" z Rodzinnym Kapitałem Opiekuńczym (RKO) dla rodzica, który decyduje się zostać z dzieckiem w domu. O szczegółach wszystkich trzech wariantów wsparcia pisaliśmy TUTAJ. Według wcześniejszych zapowiedzi rządu, wypłaty "babciowego" mają ruszyć w IV kw. 2024 r.
Trwają też prace nad kredytem "na start", zwanym też kredytem "0 proc." - to właśnie ta ostatnia nazwa figurowała w "100 konkretach". Na początku stycznia ogłoszono wstępne założenia programu, które potem zostały poddane konsultacjom rynkowym. Ministerstwo Rozwoju i Technologii wciąż dopracowuje szczegóły programu, który ma działać cztery lata i być skierowany do osób "na granicy zdolności kredytowej". Wiceszef tego resortu Krzysztof Kukucki liczy, że program ruszy w II połowie br.
Rząd niejako "napoczął" też realizację obietnicy, która brzmiała: "Pomożemy mikroprzedsiębiorcom obniżyć koszty działalności: zasiłek chorobowy od pierwszego dnia nieobecności pracownika będzie płacił ZUS". Na początku stycznia premier poinformował, że w tej kwestii "zaczęła się praca i odpowiedni projekt przedstawimy, żeby od przyszłego roku (2025 - red.) mogły obowiązywać nowe zasady". Według słów premiera, nie jest to więc obietnica, która pozostała tylko w sferze obietnic - jednak do dzisiaj żadnych założeń odpowiedniej ustawy nie zaprezentowano.
Niewątpliwie największą zrealizowaną obietnicą rządu Donalda Tuska jest odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. Jest też konkretem, którego "dowiezienie" wybrzmiewa najmocniej w przestrzeni publicznej, także pod względem medialnym - uwolnieniu unijnych miliardów dla Polski towarzyszyła wizyta szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Warszawie; poza tym w grę wchodzą tutaj naprawdę duże pieniądze - 137 mld euro w KPO i w funduszach z polityki spójności Unii Europejskiej. Pierwsze 6,3 mld euro z KPO ma dotrzeć do naszego kraju na początku kwietnia.
Zrealizowaną obietnicą jest też powołanie Ministerstwa Przemysłu z siedzibą na Śląsku. Na jego czele stanęła Marzena Czarnecka, ekonomistka i prawniczka, ekspertka w dziedzinie prawa energetycznego, która ma przeprowadzić polską energetyką ścieżką transformacji "od węgla do atomu".
Rząd wywiązał się także z obietnicy wprowadzenia tzw. wakacji od ZUS dla przedsiębiorców, dzięki którym będą oni mogli czasowo "wziąć urlop" od opłacania składek na ubezpieczenie społeczne. Będzie to urlop na jeden miesiąc (mikroprzedsiębiorcy, samozatrudnieni, oraz prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą i zatrudniający do 9 osób będą mogli w jednym miesiącu roku kalendarzowego nie zapłacić składki ZUS, którą pokryje wtedy państwo). Projekt ustawy został przyjęty przez rząd na posiedzeniu 19 marca, a teraz trafi do Sejmu. Jednak, co ciekawe, nie obejmuje on drugiej części tego "konkretu" - dosłownie brzmiał on bowiem tak: "Wprowadzimy "Urlop dla przedsiębiorców": jeden miesiąc wolny od składek na ubezpieczenia społeczne i świadczenie urlopowe w wysokości połowy płacy minimalnej". O tym drugim komponencie obietnicy nic nie słychać.
Rządowi dotrzymał też słowa w kwestii obniżenia do 8 proc. z wcześniejszych 23 proc. stawki podatku VAT dla sektora beauty, czyli branży związanej z urodą. Wprawdzie zacznie on obowiązywać od 1 kwietnia, więc realnie zmiany wejdą w życie później niż w okresie pierwszych 100 dni rządzenia przez gabinet Donalda Tuska - niemniej jednak stosowne rozporządzenie ministra finansów jest gotowe i wejdzie w życie wraz z pierwszym dniem czwartego miesiąca roku.
Z bardziej "medialnych" faktów - realizacji doczekał się też konkret, który brzmiał "rozliczymy wszystkie afery Daniela Obajtka, w tym sprzedaż udziałów w Rafinerii Gdańskiej". Rozliczenie to nie zostało wprawdzie doprowadzone do końca, ale faktem jest, że śledztwo prokuratury w sprawie fuzji Orlenu i Lotosu zostało uruchomione i trwa. Na pewno jednak na jego wyniki poczekamy o wiele dłużej niż 100 kolejnych dni.
Minister finansów poinformował dodatkowo, że Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów - na którego czele stoi on sam - zajmuje się obecnie jeszcze kilkoma kwestiami, które swego czasu znalazły się na liście 100 konkretów. Są to:
- wyższy zasiłek pogrzebowy;
- druga waloryzacja emerytur i rent;
- kasowy PIT (podwyższenie limitu);
- zmiany w podatku od zysków kapitałowych.
To interesująca zapowiedź zwłaszcza, jeśli chodzi o drugą kwestię na powyższej liście. KO pierwotnie obiecywała, że druga waloryzacja rent i emerytur w ciągu roku będzie miała miejsce zawsze wtedy, kiedy średnia inflacja w pierwszym półroczu danego roku kalendarzowego przekroczy 5 proc. Obecnie wiele wskazuje na to, że średnia dynamika wzrostu cen w okresie styczeń-czerwiec będzie niższa - być może więc rząd zaskoczy świadczeniobiorców i będzie chciał zmienić te założenia.