Podatkowy show Nawrockiego. Premia dla bogatych, reszta na bocznym torze
Kto zapłaci za obietnice Karola Nawrockiego? Reformy mają wspierać rodziny i klasę średnią, ale aż 12 z 19 mld zł trafi do najbogatszych. Najbiedniejsi dostaną grosze i to dosłownie 2 zł miesięcznie. Emeryci? Pominięci. Na czyją kieszeń naprawdę szyte są te zmiany? Komentarz CenEA nie zostawia złudzeń: PIT 0 proc. ma swoją cenę.
1 czerwca 2025 r. Karol Nawrocki został wybrany Prezydentem RP, zdobywając 50,89 proc. głosów w drugiej turze i pokonując Rafała Trzaskowskiego. Choć zgodnie z Konstytucją za politykę gospodarczą odpowiada rząd, a nie głowa państwa, to właśnie propozycje podatkowe i społeczne były centralnym elementem kampanii Nawrockiego. Ich bilans finansowy i redystrybucyjny został dokładnie przeanalizowany przez ekspertów Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.
Choć urząd prezydenta nie daje realnych narzędzi do prowadzenia polityki fiskalnej, wyborcze obietnice Karola Nawrockiego jasno wskazują, jakiej Polski chce on jako głowa państwa - mniej opodatkowanej, ale niekoniecznie bardziej sprawiedliwej. Kandydat, a dziś prezydent elekt, zaproponował w kampanii trzy fundamentalne zmiany:
- podniesienie II progu podatkowego do 140 000 zł rocznie,
- PIT 0 proc. do 140 000 zł rocznie dla każdego rodzica wychowującego co najmniej dwoje dzieci,
- rozszerzenie ulg prorodzinnych na przedsiębiorców opodatkowanych liniowo (19 proc.) oraz ryczałtem.
Eksperci CenEA oszacowali, że łączny koszt tych reform dla sektora finansów publicznych wyniósłby 19,1 mld zł rocznie, z czego 15,9 mld zł przypada na ulgi dla rodzin z dziećmi.
Warto przy analizowaniu obietnic wyborczych Karola Nawrockiego zwrócić uwagę na wyniki wyborów prezydenckich z podziałem na wykształcenie wyborców, gdyż głosy znacząco się różniły. W grupie osób z wykształceniem podstawowym dominował Karol Nawrocki, zdobywając 73 proc. poparcia. Podobnie było wśród wyborców z wykształceniem zasadniczym zawodowym, gdzie uzyskał 69,8 proc. głosów. Wśród osób ze średnim wykształceniem, czyli z ukończonym liceum lub maturą, rozkład głosów był już bardziej wyrównany - Karol Nawrocki zdobył tam 53,9 proc., a Rafał Trzaskowski 46,1 proc. Natomiast wśród wyborców z wykształceniem wyższym większość głosów przypadła Rafałowi Trzaskowskiemu, który uzyskał 61 proc. poparcia.
W teorii mają to być reformy wspierające rodziny i klasę średnią. W praktyce jednak zyski rozkładają się bardzo nierówno. Analiza oparta na danych GUS (BBGD 2023), wskazuje, że najwięcej zyskają najbogatsi, a najbiedniejsi ledwie odczują zmiany w portfelach.
Z 19,1 mld zł kosztów reform aż 12 mld zł trafiłoby do najbogatszych 20 proc. społeczeństwa, a tylko 150 mln zł do najbiedniejszych 20 proc. Przeciętna korzyść dla gospodarstw domowych z najwyższej grupy dochodowej wyniosłaby 580 zł miesięcznie, a dla tych z najniższej mowa o zaledwie 2 zł. Elektorat stawiający na tradycyjne wartości, a więc i na rodziny nie będzie zadowolony z wyliczeń dotyczących zysków dla rodzin.
Jak podaje CenEA, różnice w zyskach jeszcze silniej widać właśnie przy analizie rodzin z dziećmi:
- Rodziny z 10. grupy dochodowej (najbogatsze): +1080 zł miesięcznie,
- Rodziny z 1. grupy dochodowej (najuboższe): +6 zł miesięcznie.
Grupa całkowicie pominięta w reformie to emeryci i renciści. Jest to o tyle ciekawe, że stanowią dużą część elektoratu, niemal nie zyskują na żadnym z rozwiązań.
Co by było, gdyby te miliardy przeznaczyć na inne formy wsparcia? Eksperci CenEA porównali propozycję Nawrockiego z alternatywnym rozwiązaniem: trzykrotnym zwiększeniem obecnej ulgi na dzieci. Przy identycznym koszcie (15,9 mld zł), efekt społeczny wyglądałby zupełnie inaczej.
W tym wariancie najbiedniejsze rodziny z dziećmi zyskiwałyby setki złotych miesięcznie, a nie symboliczne kilka złotych:
- rodziny z 1. grupy dochodowej: +150 zł/mies.
- rodziny z 2. grupy: +306 zł/mies.
- rodziny z grup 3-10: od 600 do 700 zł/mies.
- najbogatsi: +285 zł/mies.
Podział korzyści w zależności od liczby dzieci również wypada korzystniej. W propozycji Nawrockiego bowiem, to najbogatsi z jednym lub dwójką dzieci zyskują 874 zł, a z trójką i więcej dzieci - nawet 1811 zł/mies. Tymczasem w alternatywie to właśnie rodziny wielodzietne z niższych i średnich dochodów zyskują najwięcej, co odpowiada celom polityki prorodzinnej.