Płacimy o 10 proc. więcej, dostajemy mniej
Śląski region Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) nie zaostrzy na razie prowadzonego od poniedziałku protestu przeciwko zbyt niskiej wycenie szpitalnych świadczeń medycznych - podał zarząd regionu podczas środowej konferencji prasowej w Tychach.
W ok. 80 szpitalach, gdzie związek ma swoje organizacje, od poniedziałku jego członkowie w ramach protestu rozwiesili plakaty. Płacę na zdrowie więcej o 10 proc. Dostaję o 10 proc. mniej. Oddajcie mi moje pieniądze? - głoszą plakaty.
Ta akcja jest bardzo nietypowa i powinna być w sumie organizowana przez dyrektorów szpitali i wszystkich tych, którzy płacą składki do NFZ, nie tylko lekarzy? - powiedział podczas środowej konferencji prasowej w Tychach przewodniczący śląskiego regionu OZZL Maciej Niwiński.
Rok 2009 NFZ planuje jako katastrofę dla lecznictwa szpitalnego, na pewno w województwie śląskim. Zwiększenie składki płaconej przez ubezpieczonych wynosi 9,34 proc., natomiast planowany wzrost nakładów na lecznictwo szpitalne wynosi zaledwie 1 proc. To krok do tyłu? dodał.
W środę zarząd śląskiego regionu OZZL zdecydował jednak, że nie zaostrzy protestu do czasu decyzji krajowych władz związku, które spotkają się 16 stycznia. Lekarze chcą też do tej pory zasięgnąć opinii prawników.
Z oceną sytuacji przez OZZL nie zgadza się NFZ. Rzeczniczka funduszu Edyta Grabowska-Woźniak powiedziała w poniedziałek PAP, że informacje o zmniejszeniu finansowania świadczeń są nieprawdziwe. Jak mówiła, finansowanie w 2009 roku jest zagwarantowane przynajmniej na takim samym poziomie jak w drugiej połowie roku 2008. Grabowska-Woźniak dodała, że w tym roku na lecznictwo szpitalne ma zostać przeznaczonych blisko 25 mld zł, o pół miliarda więcej niż w roku 2008.
Zaznaczyła przy tym, że w roku 2008 doszło do największego wzrostu nakładów na lecznictwo szpitalne o blisko 30 proc., czyli o około 6 mld zł. Powiedziała, że plan finansowy jest ustalany kilka miesięcy wcześniej, a partnerem NFZ przy negocjowaniu kontraktów są dyrektorzy szpitali.
OZZL twierdzi jednak, że pracodawcy w służbie zdrowia popierają ich postulaty, nie decydują się jednak na głośniejszy protest, bo organy założycielskie oczekują, że zawrą umowy z NFZ i zapewnią świadczenia pacjentom.
Jak wyjaśnia Niwiński, powodem protestu jest obniżenie z początkiem nowego roku finansowania szpitalnych świadczeń medycznych, pomimo prawie 10-procentowego wzrostu składki płaconej przez ubezpieczonych na Narodowy Fundusz Zdrowia.
Jak wylicza OZZL, składka pacjentów na NFZ wzrosła o 10 proc. - ze 195,15 zł w styczniu 2008 r. do 215,35 zł w grudniu 2008 (składka płatna w styczniu 2009 r.), podczas gdy NFZ płaci szpitalom woj. śląskiego o 10 proc. mniej, tj. 51 zł za tzw. punkt rozliczeniowy, zamiast ok. 56 zł.
Lekarze przypominają, że do końca roku 2008 - na mocy tzw. ustawy podwyżkowej z lipca 2006 r. - zakłady opieki zdrowotnej otrzymywały zapłatę od NFZ za wykonane świadczenia w dwóch strumieniach pieniędzy. Pierwszy wynikał z wyceny tzw. punktu, drugi stanowił kwotę przeznaczoną na podwyżki dla pracowników.
Przy tak skonstruowanej zapłacie wycena punktu wynosiła 48 zł, a "podwyżkowa" pula pieniędzy stanowiła od 13 do ponad 20 proc. wielkości kontraktu. Od 2009 r. pula "podwyżkowa" została włączona w wycenę punktu. "Zatem po włączeniu tej puli do ogólnej kwoty kontraktu, cena za punkt powinna w całym 2009 r. wynosić, po uwzględnieniu inflacji, co najmniej 60 zł" - uważa Niwiński.