Po trzech latach Tajlandia zmienia przepisy. Turyści obejdą się smakiem

Tajlandia wprowadziła zmiany w prawie, zgodnie z którymi marihuana w tym kraju jest dostępna już tylko na receptę. Za nieuprawnioną sprzedaż grożą zaś surowe kary. Decyzja została podyktowana zwiększonym przemytem wśród turystów, który nastąpił po dekryminalizacji sprzedaży marihuany w 2022 roku.

Obowiązująca od czwartku regulacja sprawia, że marihuana w Tajlandii jest już dostępna tylko na receptę. Za jej sprzedaż bez dokumentu grozi kara do roku więzienia oraz grzywna sięgająca 20 tys. batów - ok. 615 dolarów. Wcześniejsze zmiany, które były bardziej liberalne, wprowadzono trzy lata temu.

Marihuana w Tajlandii tylko na receptę. Inaczej kara: 20 tys. batów grzywny

Rządząca obecnie samodzielnie partia Pheu Thai zapowiedziała rekryminalizację, ale nie zgadzał się na to jej koalicjant - Bhumjaithai. Dopiero gdy partia wyszła z rządu dokończono proces zmian. 

Decyzja o dekryminalizacji z 2022 roku wzmocniła tajlandzką branżę turystyczną i rolniczą oraz doprowadziła do powstania tysięcy sklepów, w których chętni mogli legalnie kupić marihuanę. Przeciwnicy wskazywali, że legalizacja umożliwi zakup konopi dzieciom.

Reklama

Decyzja o ograniczeniu sprzedaży konopi w Tajlandii zapadła, kiedy ujawniono, że w ostatnich miesiącach gwałtownie wzrósł przemyt przez turystów. Ponadto krajowe Biuro Kontroli Narkotyków opublikowało badanie, z którego wynikało, że liczba osób zażywających marihuanę znacznie wzrosła w ciągu ostatnich trzech lat.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Tajlandia | turyści | przemyt | narkotyki | marihuana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »