Pozew o "dwie wieże" w Ostrołęce. Prezes Enei ujawnia szczegóły
Pozwy wobec byłych menedżerów Enei, dotyczące budowy węglowej elektrowni Ostrołęka, opierają się na opinii prawnej, która była podstawą do decyzji o roszczeniach również w zakresie ich wysokości - mówi w wywiadzie dla piątkowej "Rzeczpospolitej" prezes Enei Paweł Majewski.
"Rzeczpospolita" zauważyła, że Enea dochodzi roszczeń wobec byłych prezesów spółki za podjęcie decyzji o rozpoczęciu prac budowlanych dla elektrowni węglowej Ostrołęka C, mimo braku pełnego finansowania. O sprawie tej obszernie pisaliśmy tutaj.
Prezesa Majewskiego zapytano, jakie są powody takiej decyzji i dlaczego podjęto ją dopiero po półtora roku po raporcie Najwyższej Izby Kontroli, który negatywnie ocenił decyzje biznesowe związane z nieukończoną budową bloku węglowego w Ostrołęce.
"Podjęliśmy jako zarząd decyzję o skierowaniu roszczeń wobec byłych prezesów oraz członków rady nadzorczej, którzy w latach 2018-2019 podejmowali decyzje związane z inwestycją w blok energetyczny Ostrołęka C. Pozew został złożony 28 grudnia 2023 roku w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Zgodnie z wytycznymi i zaleceniami NIK zleciliśmy specjalistyczną opinię prawną, która była podstawą do decyzji o roszczeniach, również w zakresie ich wysokości. Opinię i analizę prawną otrzymaliśmy w ostatnich dniach grudnia i z tego wynika termin podjęcia tej decyzji. Zgodnie z oświadczeniem kancelarii nie ma ryzyka przedawnienia roszczeń" - odpowiedział Paweł Majewski.
"Rzeczpospolita" zapytała też prezesa, czy wyciągnięto konsekwencje za wykorzystanie majątku kopalni Bogdanka (Enea to jej akcjonariusz - red.) na potrzeby imprez prywatnych czy sesji zdjęciowych.
"Za sposób wykorzystania majątku kopalni odpowiedzialne są bezpośrednio same jej władze. My, jako akcjonariusz, zwracamy uwagę na wydobycie surowca oraz wyniki finansowe. Oczywiście, strona wizerunkowa jest ważna, natomiast co do konsekwencji, które należałoby wyciągnąć wobec zaistniałych sytuacji, to trzeba o to pytać władze kopalni Bogdanka. Z naszego punktu widzenia najważniejsze są wymierne wyniki spółki, a te finansowe są w firmie dobre i pokazują dobre zarządzanie w trudnym otoczeniu rynkowym oraz obiecujące perspektywy, których podstawą jest m.in. nowa strategia rozwoju" - powiedział prezes Majewski.
Przy okazji podniesiony został wątek sprzedaży Bogdanki Skarbowi Państwa. W październiku ub. r. Skarb Państwa i Enea podpisały umowę przedwstępną o zakupie przez Skarb Państwa 100 proc. udziałów energetycznej spółki w kopalni węgla Lubelski Węgiel Bogdanka. Enea ma obecnie ponad 64 proc. akcji Bogdanki.
"Po naszej stronie zrobiliśmy wszystko co należało, aby zrealizować proces sprzedaży w zakładanym terminie" - zauważył Paweł Majewski. "Trwa jeszcze proces due diligence Lubelskiego Węgla Bogdanka oraz wycena po stronie Skarbu Państwa. Z naszej perspektywy to jest projekt komplementarny z NABE. Jeśli chcemy wydzielić elektrownie węglowe to powinniśmy to samo zrobić z kopalniami. Niemniej Bogdanka to wartościowe i nadal perspektywiczne aktywo."
"Rzeczpospolita" zauważyła, że wydzielenie aktywów węglowych ze spółek energetycznych do NABE, czyli Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, "przedłuża się". Warto przy okazji zauważyć, że proces ten stanął pod ogromnym znakiem zapytania i nie wiadomo, czy w ogóle będzie kontynuowany, mimo podjęcia pierwszych ruchów legislacyjnych przez rząd Mateusza Morawieckiego. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, której powstanie PiS zapowiadał od wiosny 2021 r., miała skupiać wydzielone z grup energetycznych aktywa węglowe, pozbawiając je swoistego "balastu" przeszkadzającego chociażby w pozyskiwaniu finansowania na rozwój OZE. Ustawa o NABE jednak została zawetowana przez Senat, a Sejm IX kadencji nie zdążył już ponownie zająć się kwestią NABE. Projekt ten przepadł więc na zasadzie dyskontynuacji.
O ile nowy rząd Koalicji 15 października zgadza się, że polskie spółki energetyczne muszą być wolne od węglowych obciążeń, to dokładnej wizji osiągnięcia tego celu jeszcze nie przedstawiono. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że gabinet Donalda Tuska zaproponuje własną formułę rozwiązania tej kwestii.
W tym kontekście prezes Enei został zapytany, czy istnieje wewnętrzna data, która obliguje spółkę do sprzedaży elektrowni węglowych.
"Te cezury czasowe dla nas określają instytucje finansowe, które warunkują kredytowanie i ubezpieczanie naszej firmy odejściem od węgla. Dlatego też dla nas, ale też dla wszystkich grup energetycznych, kluczowym jest, aby stało się to jak najszybciej. Wydzielenie aktywów węglowych (...) jest konieczne, jeśli nasze grupy energetyczne mają w pełni uczestniczyć w transformacji energetycznej i uwolnić potencjał rozwoju OZE" - odparł prezes.
Prezes Enei odniósł się także do pytania, czy brak chętnych przy wyborze wykonawcy na budowę bloku gazowo-parowego w Kozienicach oznacza, że te inwestycje gazowe Enei przejdą do przeszłości.
"Absolutnie nie" - zapewnił. "Elektrownie gazowe będą nadal potrzebne, przynajmniej do 2050 r. Te bloki są potrzebne systemowi elektroenergetycznemu - i wiemy to po zaawansowanych konsultacjach z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, które analizują perspektywy rozwoju KSE w wielu wariantach. Trwają prace z Gaz-Systemem dotyczące zaprojektowania przyłącza gazowego do kompleksu w Kozienicach. Nie planujemy się z tej inwestycji wycofywać, natomiast w sytuacji braku ofert na realizację bloków gazowych w założonym harmonogramie i terminie chcemy przedefiniować projekt i niebawem ruszymy z ponowną ofertą startu w przetargu na wykonawstwo. Myślę, że oferentów może być teraz więcej niż poprzednio" - dodał.
Rozmówca "Rzeczpospolitej" zadeklarował, że spółka chce, aby bloki gazowe w Kozienicach mogły jeszcze w tym roku wystartować w aukcji rynku mocy na 2029 r.