Przesyłki z Chin na celowniku Brukseli. Konsumenci w Europie słono zapłacą
W Unii Europejskiej trwają prace nad reformą unii celnej. Jeśli w ramach tej reformy wejdzie w życie likwidacja zwolnienia z cła dla przesyłek do UE z krajów trzecich o wartości poniżej 150 euro, cłem zostałyby objęte wszystkie przesyłki z towarami zakupionymi w handlu elektronicznym. Dla konsumentów oznaczałoby to np. koniec tanich zakupów na chińskich platformach, takich jak Temu, Shein czy AliExpress.
Jak powiedziała PAP wiceszefowa Krajowej Administracji Skarbowej i wiceminister finansów Małgorzata Krok, podstawą reformy, nad którą pracuje UE, będzie nowy Unijny Kodeks Celny. W skład pakietu reformy wchodzi m.in. rozporządzenie, które likwiduje zwolnienie z cła dla przesyłek o wartości poniżej 150 euro (czyli nieco ponad 640 zł przy obecnym kursie euro). Zmiana ta miałaby wejść w życie od 1 marca 2028 r.
"Usunięcie zwolnienia z cła dla przesyłek o wartości do 150 euro oznacza, że cłem zostałyby objęte wszystkie przesyłki z towarami zakupionymi w handlu elektronicznym, które będą przesyłane z kraju trzeciego do konsumentów w państwach członkowskich UE" - wyjaśniła Krok.
Poza celem, jakim jest wspieranie konkurencyjności unijnych producentów i dostawców, propozycja Komisji Europejskiej zmierza też do uproszczenia procesu z punktu widzenia unijnego konsumenta. Chodzi o to, aby konsument, który robi zakupy w internecie, nie był obciążany dodatkowymi formalnościami bądź kosztami związanymi z samym importem.
Obecnie w przypadku przesyłek o wartości do 150 euro cło nie jest pobierane - ale trzeba zapłacić VAT.
"Już dziś wielu sprzedawców i wiele platform działa w taki sposób, że podatek VAT jest pobierany w momencie zakupu. Jeśli nie ma zastrzeżeń co do formalności związanych z importem, to konsument otrzymuje swoją przesyłkę i na tym cały proces się kończy" - powiedziała wiceszefowa KAS.
"Zgodnie z projektem nowego kodeksu, kwota należnego cła powinna zostać zapłacona przez konsumenta w trakcie operacji zakupu. Za przekazanie do organów celnych tej należności odpowiedzialny będzie 'uznany importer', którym będzie sprzedawca lub pośrednik czy też w tym modelu platforma" - dodała.
Wyjaśniła, że jeśli należne kwoty - cła i VAT - zostaną prawidłowo pobrane i przekazane organom celnym i podatkowym, towary w przesyłkach będą doręczane przez operatorów pocztowych lub kurierów na wskazane adresy konsumentów. Brak opłaty lub zabezpieczenia należności powinien zaś oznaczać, że towar nie zostanie dopuszczony do obrotu, a tym samym nie zostanie wysłany do konsumenta. Wiceszefowa KAS powiedziała też, że obecnie trwa dyskusja z krajami członkowskimi na temat specjalnych procedur przy e-commerce. Chodzi o uproszczoną metodę obliczania należności celnych.
"Ma ona być oparta na pięciu różnych 'koszykach' towarowych, dla których stawki cła określono na poziomie od 0 proc. do 17 proc. Zgodnie z obecną propozycją, ze stosowaniem 'koszyków' będą wiązać się także inne uproszczenia, np. brak wymogu udowodnienia pochodzenia towarów" - powiedziała Małgorzata Krok.
Podkreśliła jednak, że są to założenia. Dodała, że trudno przesądzić, czy propozycja KE w obecnym kształcie zostanie zaakceptowana przez państwa członkowskie.
"Projekt reformy unii celnej został przygotowany dwa lata temu, a sytuacja na rynku e-commerce istotnie zmieniła się od tego czasu. Zgodnie z danymi, które prezentuje m.in. Komisja Europejska, wolumen paczek importowanych do UE w ramach e-commerce w ostatnich latach istotnie wzrósł i nadal wzrasta. Na podstawie wyników kontroli celnych, ale także kontroli prowadzonych przez inne inspekcje, obserwujemy, że część tych towarów nie spełnia wymogów lub narusza przepisy prawa obowiązujące UE" - stwierdziła wiceminister.
Oceniła, że takie działanie sprzedawców spoza UE zagraża bezpieczeństwu unijnych konsumentów. Ma także negatywny wpływ na konkurencyjność unijnych przedsiębiorców. "W związku z tym przepisy reformy dotyczące handlu elektronicznego są i będą na pewno przedmiotem dalszych analiz i negocjacji" - dodała.