Sprawę Kamy i Ewico bada prokuratura

Okoliczności sprzedaży upadłych zakładów tłuszczowych spółce Ewico wzięła pod lupę prokuratura.

Okoliczności sprzedaży upadłych zakładów tłuszczowych spółce Ewico wzięła pod lupę prokuratura.

Plany utworzenia holdingu firm tłuszczowych z połączenia Kruszwicy, Olvitu, Olvitu Pro oraz Ewico coraz bardziej się rozmywają. W poniedziałek do sądu wpłynął pozew o unieważnienie przetargu na sprzedaż upadłej Kamy Foods. Kilka tygodni wcześniej złożono wniosek o upadłość tej spółki (po 50 proc. udziałów mają w niej Jerzy Starak oraz Bunge, inwestor strategiczny Kruszwicy). Teraz okazuje się, że okoliczności sprzedaży Kamy przez syndyka bada także prokuratura.

Sprawa rozwojowa

- Śledztwo jest na razie na wstępnym etapie. Cały czas trwa zbieranie materiałów. Jest jednak rozwojowe. Pojawiają się bowiem nowe wątki, które trzeba wyjaśnić - informuje Piotr Woźniak, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście.

Reklama

Dodaje, że odbyła się już część przesłuchań.

- Materia jest bardzo poważna, a wątków wiele. W związku z tym na pewno nie uda się nam zgromadzić materiału podstawowego do 31 listopada. Trzeba będzie m.in. powołać biegłego do wyceny majątku - mówi Piotr Woźniak.

Okazuje się, że historia śledztwa sięga 2004 r., kiedy do Prokuratury Okręgowej w Opolu wpłynęła informacja o możliwości popełnienia przestępstwa przez syndyka Kamy Foods, złożona przez pełnomocnika czeskiej firmy tłuszczowej Cesky Olej, zainteresowanej zakupem upadłej spółki. Sprawa została później przekazana do prokuratury w Warszawie. Tempa nabrała jednak dopiero w ostatnich miesiącach. A to za sprawą Marii Małgorzaty Mizgalski, byłego analityka prawno-finansowego Kamy, która w lipcu złożyła doniesienie o popełnieniu przestępstwa gospodarczego w tej samej sprawie.

Oba wnioski zawierają jeden wspólny zarzut wobec syndyka Kamy - sprzedaż upadłej spółki po znacznie zaniżonej cenie (81 mln zł).

Kluczowa wycena

Dowodem ma być m.in. zawarta przez syndyka w 2003 r. w towarzystwie Hestia polisa ubezpieczeniowa na majątek Kamy, opiewająca w sumie na 400 mln zł.

Maria Małgorzata Mizgalski w swoim doniesieniu do prokuratury zawarła jednak więcej zarzutów pod adresem syndyka Kamy, a także kilku innych osób mających związek ze sprawą (m.in. sędziów). Według niej, syndyk Kamy przez zawyżanie kosztów biura wyłudzał znaczące kwoty z masy upadłościowej. Poza tym miał też dopuścić się oszustwa ubezpieczeniowego.

Daniel Dębecki, syndyk Kamy, nie chce wypowiadać się w sprawie tych oskarżeń.

- Byłem już przesłuchiwany przez policję i prokuratura nie postawiła mi żadnych zarzutów - mówi Daniel Dębecki.

Syndyk Kamy kontratakuje.

- Z przeprowadzonej przez nas analizy dokumentów wynika, że umowa o pracę Pani Mizgalski została sfałszowana. W związku z tym, wszystkie stawiane przez nią tezy i roszczenia wobec Kamy, a tym bardziej Ewico są bezpodstawne - twierdzi Daniel Dębecki.

Według niego, także były prezes Kamy, Wiesław Buchowiecki, dopuścił się fałszerstwa, w tym przypadku świadectwa pracy, co ma podważać także i jego wiarygodność. Dodaje przy tym, że sąd wydał całemu zarządowi Kamy zakaz prowadzenia działalności gospodarczej.

To jednak nie wszystko. Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, informuje, że prowadzone jest tam drugie, bardzo duże śledztwo, dotyczące działania na szkodę zakładów w Brzegu w latach 1994-2003, a więc od ich prywatyzacji aż do upadłości. Nie wiadomo jednak kogo ono dotyczy.

Wiktor Szczepaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: syndyk | prokuratura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »