Szpitale na finansowym OIOM-ie. Brakuje pieniędzy nawet na pensje
Szpitale w trudnej sytuacji finansowej, a w drugiej połowie roku może być jeszcze gorzej. Poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna" wskazuje na fakt, że placówki powiatowe nie mają pieniędzy nie tylko na to, aby płacić kontrahentom, ale nawet wypłacać pensje pracownikom. Obniżenie składki zdrowotnej raczej nie będzie pomocne w gaszeniu tego pożaru.
Dziura w kasie Narodowego Funduszu Zdrowia bezpośrednio wpływa na sytuację polskich szpitali. Pacjenci leczeni w placówkach powiatowych to osoby leczone na przysłowiową "krechę"? Pieniędzy brakuje, a wizyt u medyków i zabiegów wstrzymać nie można.
Szpitale powiatowe znajdują się w coraz trudniejszej sytuacji. Poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna" alarmuje o trudnej sytuacji placówek w całym kraju. Powodem mają być decyzje Narodowego Funduszu Zdrowia, a właściwie brak decyzji o zleceniu zapłaty.
"Szpitale w całym kraju czekają na rozliczenie należności za świadczenia, które wykonały w IV kw. 2024 r. ponad limit ustalony w kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia. To m.in. zabiegi chirurgii naczyniowej, kardiologii inwazyjnej i elektrokardiologii czy protezy stawów w ortopedii" - czytamy w "DGP".
Problem nie jest ani mały, ani błahy. Pieniędzy brakuje nie tylko na to, aby regulować należności wobec kontrahentów współpracujących ze szpitalami. Placówki znalazły się w momencie, gdy w kasie brakuje środków finansowych na to, aby wypłacić wynagrodzenia pracownikom.
Sytuacja finansowa - zarówno w przypadku NFZ, jak i samych szpitali - nie wygląda dobrze. Co więcej, nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić w najbliższym czasie. Jednym z powodów jest fakt realnie możliwego obniżenia składki zdrowotnej. Chociaż przedsiębiorcy zapłacą mniej niż etatowi pracownicy, to decyzję tę odczuć mogą wszyscy, gdyż do publicznej służby zdrowia trafiać będzie jeszcze mniej pieniędzy. Niemniej Andrzej Domański zapewniał, że różnica wynikająca z braków z racji obniżenia składki zdrowotnej ma zostać zasypana przez budżet państwa.
Problem z pieniędzmi jest jednak obecny już teraz, a temat składki zdrowotnej nie został jeszcze oficjalnie zamknięty (pomysłem zajmie się teraz Senat). DGP w poniedziałek donosi, że szpitale powiatowe godzą się bowiem na finansowe półśrodki.
Placówki zgadzają się bowiem żeby NFZ zapłacił im tylko za część nadwykonań. Reszta pieniędzy ma zostać dostarczona w późniejszym terminie. Niemniej w drugiej połowie roku może być im jeszcze trudniej spełnić te obietnice. Jest to jednak mechanizm znany z 2024 r.
Przez ostatnich kilka lat Fundusz płacił za nie jeden do jednego, a więc 100 proc. wartości zabiegu. Pieniądze trafiały do placówek do końca kwartału następującego po tym, w którym nastąpiło nadwykonanie. "W ubiegłym roku sytuacja się zmieniła; placówki dostawały pieniądze za niektóre świadczenia limitowane pół roku później, co istotnie zaburzało ich płynność finansową" - podał dziennik.
W szpitalach powiatowych w całej Polsce nie brakuje pacjentów czekających na pomoc. Lekarze, pielęgniarki i inny personel medyczny to tylko część łańcucha odpowiedzialnego za walkę o zdrowie pacjentów. W całym równaniu z roku na rok brakuje coraz więcej zmiennej w postaci środków finansowych. Zeszłotygodniowa informacja o zgodzie Sejmu na obniżkę składki zdrowotnej to zła wiadomość dla praktycznie wszystkich, w tym także dla naciągniętych do granic możliwości finansów publicznych.
Mariusz Trojanowski, wiceszef Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP) w rozmowie z Polską Agencją Prasową wskazał, że poprzednia kadencja Sejmu uchwaliła coroczne podwyżki dla personelu medycznego, a obecnie posłowie są za przepisami zmniejszającymi budżetowe wpływy na leczenie. "To coraz bardziej osłabia niedomykający się system" - powiedział Trojanowski.
Dodał jednocześnie, że według wyliczeń OZPSP Narodowy Fundusz Zdrowia będzie potrzebował w lipcu dodatkowych 18 mld zł, aby zrealizować lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia podyktowane obowiązkiem ustawowym. "Biorąc to pod uwagę, jak również inne bieżące potrzeby finansowe na zapewnienie dostępu do leczenia, należy liczyć się z tym, że w sumie do budżetu NFZ państwo będzie musiało dołożyć w tym roku co najmniej 24 mld zł. Ale na razie nie ma żadnych gwarancji prawnych na zrealizowanie tego" - wyjaśnił w rozmowie z PAP wiceszef OZPSP. "Obniżka składki zdrowotnej w obecnej sytuacji to fatalna wiadomość dla systemu, przede wszystkim dla pacjentów" - dodał.
Przypomnijmy, że ustawa uchwalona przez Sejm zakłada, że przedsiębiorcy od 2026 r. będą płacić niższą składkę zdrowotną. Według Ministerstwa Finansów na reformie ma skorzystać ok. 2,5 mln przedsiębiorców, a koszt zmiany ma wynosić 4,6 mld zł. Ustawa wprowadza dwuelementową podstawę wymiaru składki zdrowotnej dla przedsiębiorców - do pewnego poziomu będzie ona ryczałtowa, a od nadwyżki dochodów będzie procentowa. Część zryczałtowana składki będzie wynosić 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę. Druga część będzie obliczana od nadwyżki dochodów powyżej 1,5-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia u przedsiębiorców rozliczających się skalą podatkową lub podatkiem liniowym (stawka 4,9 proc.). W przypadku przedsiębiorców rozliczających się ryczałtem druga część składki będzie naliczana od nadwyżki przychodów powyżej 3-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (stawka 3,5 proc.). Projekt zakłada także obniżenie składki do 9 proc. z 75 proc. minimalnego wynagrodzenia (obecnie jest 9 proc. minimalnego wynagrodzenia) dla przedsiębiorców opłacających podatek w formie karty podatkowej. Ustawa uchyla możliwość rozliczenia zapłaconych składek zdrowotnych w podatku dochodowym.
Agata Jaroszewska