Najbliższa zmiana czasu - na zimowy - nastąpi w nocy z soboty na niedzielę (z 25 na 26 października). "To temat, który wywołuje emocje, ale niestety zbyt często w październiku i w marcu, a zbyt rzadko w dokumentach legislacyjnych" - zauważył w TOK FM Miłosz Motyka, minister energii.
Miłosz Motyka o zmianie czasu: Relikt sprzed stu lat
Minister energii przekonuje, że dzisiaj zmiana czasu na letni i zimowy nie przynosi żadnego pozytywnego efektu dla gospodarki.
"Mam nadzieję, że to jest moment, w którym z punktu widzenia telekomunikacji, efektywności energetycznej, transportu czy zdrowia jest jasność, że czas z tym skończyć" - mówił. Obowiązujące przepisy szef resortu nazywa wręcz "reliktem sprzed stu lat".
Zdaniem Motyki, choć zmiana czasu nastąpi w najbliższy weekend, to skutki dostosowania się do niej część Polaków odczuwać będzie przez kilka kolejnych tygodni.
Unia chce zniesienia zmiany czas. Ale nie może się dogadać
Motyka przypomina, że Polska podniosła temat zniesienia zmiany czasu na ostatnim Forum Ministrów ds. Energii. Jak tłumaczy, jest zrozumienie dotyczące negatywnych skutków cofania zegarków. Problemem jest co innego.
"Jest tylko jeden mankament tego rozwiązania. Państwa muszą się określić i dogadać, który czas wybrać. I to jest główne ryzyko, natomiast co do odejścia od zmiany czasu, myślę, że jest w Europie coraz szerszy konsensus" - mówi szef resortu energii w TOK FM.
Zegarki przestawiamy w Europie dwukrotnie w ciągu roku. Na czas letni przechodzimy w ostatnią niedzielę marca, z kolei na zimowy w ostatnią niedzielę października.
Najbliższa zmiana czasu oznaczać będzie przejście na czas zimowy. Przesuniemy zegarki z godziny 3:00 na 2:00. Część z nas pośpi dłużej, ale pasażerowie niektórych pociągów zmuszeni będą do dodatkowego postoju, a pracownicy zmianowi do przypilnowania pracodawcy w jego obowiązkach.












