Ukraina-UE – co dalej ze stowarzyszeniem?
Ukraina chce renegocjacji umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską, Nad Dnieprem uważają, że zawiera ona rozwiązania dyskryminujące ukraińską gospodarkę.
Umowa o stowarzyszeniu i pogłębionej strefie wolnego handlu Ukrainy z Unią Europejską od początku nie miała łatwego życia. Rezygnacja z jej podpisania w listopadzie 2013 r. doprowadziła w konsekwencji do obalenia byłego prezydenta Wiktora Janukowycza i choć w rezultacie zmian na szczytach władzy doszło do jej zawarcia w 2014 r., to od początku krytykowana jest nad Dnieprem za nierównoprawność pozycji jej stron. Choć na większość towarów zniesiono lub radykalnie obniżono cła, to jednak eksport z Ukrainy blokują wprowadzone ograniczenia kwotowe. Obecnie otwiera się możliwość dokonania zmian - w umowie, która w pełni zaczęła obowiązywać 1 września 2017 r. znajduje się bowiem zapis mówiący o tym, że po pięciu latach od wejścia w życie może ona być renegocjowana.
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w zeszłym roku przez Instytut Badań Ekonomicznych i Konsultacji Politycznych, 50,7 proc. ukraińskich firm nie zauważyło wpływu zawarcia umowy o stowarzyszeniu z UE na swoją działalność, 39,3 proc. ukraińskich firm pozytywnie oceniało jej skutki a w ocenie 5,6 proc. stowarzyszenie negatywnie wpłynęło na ich sytuację.
Równocześnie aż 65 proc. ukraińskich firm uczestniczących w sondażu przeprowadzonym przez Ukrainian Business & Trade Association jest zainteresowanych przeglądem obowiązujących regulacji - główne wskazywane kierunki zmian to ułatwienie dostępu ukraińskich towarów na rynek unijny i lepsza niż obecnie ochrona przed nieuczciwą konkurencją.
Stanisław Tarszyn z Ukraińskiej Rady Biznesu zwraca uwagę, że umowa o stowarzyszeniu Ukrainy i UE była podpisywana w sytuacji gospodarczej i politycznej odmiennej od dzisiejszej. Inna była w związku z tym i struktura eksportu. W dodatku kwoty eksportowe ustalano, wychodząc z już wówczas nieaktualnych danych pochodzących z lat 2006-2008. Od tego czasu wiele się zmieniło, bo ile wcześniej znaczna część ukraińskich firm zorientowana była na rynek rosyjski, o tyle w związku z trwającym konfliktem z agresywnym sąsiadem następuje przekierowanie ich działalności na rynek UE.
Takie ożywienie kontaktów gospodarczych z Zachodem i zmiana struktury wymiany handlowej sprawiają zaś, że ustalone przed laty kwoty eksportowe i taryfy celne nie odpowiadają dzisiejszym potrzebom ukraińskich producentów zarówno w zakresie ilości, jak i asortymentu towarów. Właściwym rozwiązaniem byłoby według niego rozszerzenie obowiązywania strefy wolnego handlu na wszystkie grupy towarowe. Przy negocjowaniu zmian Ukraina powinna zadbać o to by priorytet nadano tym eksporterom, którzy wysyłają na rynek unijny towary z większą wartością dodaną i odchodzić od roli surowcowego zaplecza producentów z UE.
Na początku listopada parlamentarny komitet do spraw gospodarki skierował do rządu rekomendacje dotyczące renegocjacji umowy o stowarzyszeniu.
“Obowiązująca umowa o wolnym handlu ma mało wspólnego z wolnym handlem. Ukraińskie towary nie mają swobodnego dostępu na rynek UE. Kwoty, cła, ograniczenia handlowe działały, działają i pojawiają się nowe. Komitet przedstawił szczegółową listę pozycji, co do których warto prowadzić negocjacje bazując na wynikach handlu z UE, sondażach opinii ukraińskich przedsiębiorców i pozycji większych stowarzyszeń biznesowych" - komentował wiceprzewodniczący komitetu Dmytro Kysylewskyj, zwracając także uwagę na to, że zapisy umowy o stowarzyszeniu petryfikują status Ukrainy jako surowcowego zaplecza unijnej gospodarki, blokując dostęp na rynki wspólnoty przetworzonych towarów znad Dniepru z wyższą wartością dodaną.
"Mamy mizerne kwoty na różne rodzaje ukraińskich towarów. W odniesieniu do niektórych z nich Ukraina wykorzystuje je w ciągu miesiąca. To jawnie poniżające. Mamy podstawowe ograniczenia taryfowe w odniesieniu do szeregu towarów przemysłowych. Na dodatek w UE istnieją cła na produkcję ukraińskiej metalurgii, a to duża część naszego eksportu do Unii Europejskiej" - oceniał.
Sytuacja Ukrainy z umową o stowarzyszeniu przypomina sytuację z polskim wstępowaniem do UE, kiedy kwestie polityczne przesłaniały sprawy gospodarcze a niedopracowane w trakcie negocjacji kwestie wyskakiwały potem znienacka.
Kiedy podpisywano polityczną część umowy o stowarzyszeniu z UE, była ona dla Ukrainy ważniejsza. W rezultacie gospodarczej części poświęcano nie tak wiele uwagi, jak by należało. Dlatego Kijów podpisał niekorzystny z gospodarczego punktu widzenia dokument - uważa Kysylewskyj.
Parlamentarzysta zwraca także uwagę na regulacje dotyczące zamówień publicznych i wtrącanie się przedstawiciela UE w Kijowie w proces legislacyjny ukraińskiego parlamentu dotyczący lokalizacji produkcji kupowanej z pieniędzy publicznych. Przedstawiciel UE w Kijowie oznajmił swego czasu, że "Ukraina powinna zapomnieć o lokalizacji".
"Takie oświadczenia są niedopuszczalne. A my powinniśmy rozumieć liczby: w UE udział importu w zamówieniach publicznych wynosi ok. 8 proc., a na Ukrainie prawie 40 proc. I kiedy Ukraina mówi o stopniowym wprowadzaniu lokalizacji w celu zmniejszenia importu w sferze zamówień publicznych, jak to ma miejsce w Unii Europejskiej, USA i innych cywilizowanych krajach, to odpowiadają nam, że my tego nie powinniśmy robić. Musimy też uświadamiać sobie, że mamy wciąż chroniczny deficyt bilansu handlowego z krajami Unii Europejskiej"- oceniał.
Ukraina, jak poinformowała wicepremier Olha Stefanyszyna, już latem tego roku wysłała do Brukseli wniosek o zniesienie szeregu ograniczeń dla eksportu swoich wyrobów, co jak oczekują nad Dnieprem pozwoliłoby małemu i średniemu biznesowi otworzyć dla siebie możliwości europejskiego rynku.
W Kijowie uważają za niezbędne także rozwiązanie problemów współpracy gospodarczej z UE wychodzących poza zakres umowy o stowarzyszeniu - wśród nich europejskiego zielonego ładu i strategii transportowej UE.
Przyjęcie Europejskiego Zielonego Ładu będzie wymagało zmian tak w ustawodawstwie, jak i w podejściu do wewnętrznej polityki gospodarczej. Już teraz widać, jak zieloną tematykę UE podnosi niemal we wszystkich naszych negocjacjach - zauważa Ołeksij Riabczyn, doradca państwowego koncernu Naftohaz Ukrainy do spraw Green Deal.
Powszechna jest opinia, że Green Deal w rzeczywistości jest otwartym protekcjonizmem Unii Europejskiej dla swoich producentów pod ekologicznymi hasłami, a Ukraina z powodu wprowadzenia przez Brukselę tak zwanego podatku węglowego CBAM (Carbon Border Adjustment Мechanism) ryzykuje utratę znacznej części eksportu do UE. Z kolei system transportowy krajów członkowskich UE w stosunku do Ukrainy, w szczególności jeśli chodzi o liczby zezwoleń na samochodowe przewozy towarowe jest dyskryminacją i sztucznym ograniczeniem ukraińskiego eksportu do UE. To bezpośrednie naruszenie umowy o stowarzyszeniu. Rząd ukraiński powinien domagać się przeglądu mechanizmu udzielania tych zezwoleń albo w ostateczności ich zwiększenia odpowiadającego realnym potrzebom współpracy gospodarczej. W toku prac komitetu deputowani podnieśli także kwestię możliwego arbitrażu w tej sprawie - relacjonował Dmytro Kysylewskyj.
W administracji ukraińskiego prezydenta zwracają z kolei uwagę na kwestie związane z cyfryzacją.
Niektóre postanowienia umowy o stowarzyszeniu między Ukrainą a Unią Europejską w części cyfryzacji wymagają nowelizacji, żeby uwzględnić w nich osiągnięcia naszego kraju w tej sferze w ostatnich latach - uważa wiceszef Biura Prezydenta Ukrainy Ihor Żowkwa. jego zdaniem od 2014 r. część ustaleń w tym zakresie zdążyła się już zdezaktualizować, a Ukraina w sferze cyfryzacji już teraz wyprzedza szereg państw Unii Europejskiej.
Michał Kozak
Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.
Zobacz także: