W skrócie
- Według danych pozyskanych przez ukraiński wywiad, Rosja straciła ponad 280 tys. żołnierzy w wojnie z Ukrainą w pierwszych ośmiu miesiącach bieżącego roku, a rekrutacja nowych żołnierzy staje się coraz trudniejsza.
- Wskaźnik zabitych do rannych pokazuje, że Kreml ignoruje życie żołnierzy i prowadzi wojnę w bardzo kosztowny sposób.
- Rosjanie próbują zwabić potencjalnych rekrutów obietnicą premii finansowych; coraz częściej szukają też żołnierzy w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Liczby, które przytacza "Politico", pokazują poziom strat, który nie odpowiada zyskom na polu bitwy - te są bowiem znikome. Według pozyskanych przez Kijów danych, w okresie od początku stycznia do końca sierpnia br. liczebność rosyjskich wojsk zmniejszyła się o 281 550 żołnierzy: 86 744 zabitych, 33 966 zaginionych, 158 529 rannych i 2311 wziętych do niewoli.
Niezależny rosyjski portal Mediazona odnosi się do tych danych sceptycznie - zaznacza "Politico". Ale, jak dodaje, międzynarodowa organizacja wywiadowcza Frontelligence Insight (mająca także swój "oddział" w Ukrainie) jest zdania, że ujawnione statystyki wydają się być dość dokładne i pokrywają się z jej własnymi szacunkami. Ujawniają one przede wszystkim marnotrawny sposób, w jaki Kreml prowadzi wojnę, nie licząc się z życiem żołnierzy.
Kreml nie liczy się z życiem żołnierzy. System ewakuacji rannych praktycznie nie istnieje
"Z powodu braku normalnego systemu ewakuacji rannych z pola walki, na jednego poległego żołnierza (rosyjskiego - red.) przypada zaledwie 1,3 rannego. Świadczy to o niskim poziomie przeżywalności rannych, którzy są słabo wyszkoleni w zakresie medycyny taktycznej i zazwyczaj po doznaniu obrażeń są pozostawiani bez pomocy" - czytamy w raporcie ukraińskiej inicjatywy "Chcę żyć". Publikuje ona informacje adresowane do Rosjan walczących w Ukrainie, którzy są gotowi się poddać.
Jak zauważa "Politico", w przypadku innych konfliktów zbrojnych wskaźnik zabitych do rannych jest bliższy 1:3, co tylko uwypukla fakt, że Rosja nie dba zanadto o życie swoich żołnierzy.
Łącznie rosyjskie straty szacuje się na ponad milion zabitych, rannych i zaginionych od czasu rozpoczęcia przez Kreml pełnej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku - informuje ukraiński Sztab Generalny. Według wyliczeń, Rosja ma tracić około 1000 żołnierzy dziennie.
W lutym br. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oszacował, że od początku wojny z Rosją zginęło ponad 46 000 ukraińskich żołnierzy, a 390 000 zostało rannych.
"Politico" odnotowuje, że to strona atakująca zazwyczaj ponosi większe straty, a Ukraińcy są stroną, która się broni. Kijów jest też znacznie bardziej zdeterminowany, by ratować i leczyć rannych żołnierzy.
Ogromna liczba zabitych i rannych żołnierzy jest wynikiem ciągłej ofensywy Rosji na wielu odcinkach linii frontu. Ta strategia skutecznie rozciągnęła siły ukraińskie. Pod koniec września generał Ołeksandr Syrski, naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy, przekazał, że tylko w tym roku linia frontu wydłużyła się o około 200 kilometrów. "Dodatkowo mamy jeszcze 2400 kilometrów, na których nie toczą się żadne działania bojowe, ale musimy tam również utrzymać nasze wojska" - powiedział dziennikarzom. Ukraińskie ulice pełne są ogłoszeń o zaciągu do wojska; wiadomości dotyczące poboru są również rozsyłane na telefony obywateli.
Rosyjskie regiony kuszą bonusami za wstępowanie do wojska. Chętnych brak
Rosja również musi zapełniać braki kadrowe w wojsku. Niektóre regiony wypłacają nowym rekrutom premię sięgającą nawet 2,5 miliona rubli (ok. 115 tys. zł), ale statystyk o poległych i o złych warunkach panujących w armii Władimira Putina nie da się ukryć. To z kolei sprawia, że Rosjanie nie garną się do wyjazdu na front.
Według szacunków amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną, Rosja rekrutuje średnio 31 600 żołnierzy miesięcznie, ale jej miesięczne straty to średnio średnio 35 193 ludzi. Analitycy wskazują przy tym, że strona rosyjska wydaje się być "zdolna i chętna do utrzymania takiego poziomu strat, pomimo osiągania ograniczonych postępów taktycznych".
Kreml szuka żołnierzy w Afryce i na Bliskim Wschodzie
Ponieważ Kremlowi coraz trudniej jest pozyskać rekrutów w kraju, intensyfikuje swoje wysiłki w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Organizacja Frontelligence Insight weszła w posiadanie znacznego zbioru danych osobowych żołnierzy pochodzących z tych rejonów świata, walczących w Ukrainie po stronie Rosji. Analiza jednej z list pokazuje, że w latach 2023-2024 kontrakty z rosyjskim resortem obrony podpisały 394 osoby z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, a w samej pierwszej połowie 2025 roku odnotowano 651 takich kontraktów.
Rosyjskie działania rekrutacyjne za granicą koncentrują się na krajach o niekorzystnej sytuacji ekonomicznej. Potencjalni rekruci są często kuszeni obietnicami bonusów pieniężnych. Zdarza się, że te ostatnie niemal osiągają równowartość średnich dziesięcioletnich lokalnych zarobków. Obcokrajowcy są też zapewniani, że po wstąpieniu do rosyjskiej armii będą mogli służyć np. jako kucharze zamiast brać udział w walkach.
Według analityków Frontelligence Insight, wojenna machina Kremla cały czas zwiększa premie za wstępowanie do wojska. Obserwuje się też zwiększony nabór osób przebywających w areszcie tymczasowym oraz rosnącą presję na poborowych, by ci podpisywali kontrakty z rosyjskim resortem obrony narodowej i wyjeżdżali walczyć do Ukrainy. Zdaniem organizacji, Rosji jest coraz trudniej zapewniać dopływ nowych żołnierzy na odpowiednim poziomie przy wykorzystaniu tradycyjnych metod finansowych.












