Dr Cezary Mech: Większa podaż siły roboczej, to spadek wynagrodzeń
- Nie należy sztucznie zwiększać podaży siły roboczej, a więc sprowadzać imigrantów, bo tego typu sytuacja, kiedy spada zatrudnienie, powoduje, że wzrasta wynagrodzenie - powiedział w programie "Punkt Widzenia" dr Cezary Mech, były wiceminister finansów i doradca prezesa NBP.
- Jeśli chcemy zapewnić zatrudnienie starzejącemu się społeczeństwu, to musimy mu dać szansę, żeby znalazło pracę - dodał.
GUS podał, że w marcu przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było niższe o 1,3 proc rok do roku, zatrudnienie miesiąc do miesiąca spadło o 0,1 proc., a przeciętne miesięczne wynagrodzenie było wyższe o 8 proc. rok do roku i wyniosło 5929 zł.
- Cały czas podkreślam, że powinno działać prawo Habakuka i w tym wypadku powiem, że działa. Zmniejszenie podaży siły roboczej ma wpływ na wzrost wynagrodzeń niezależnie od wszelkich statystycznych dywagacji - powiedział dr Cezary Mech, były wiceminister finansów i doradca prezesa NBP.
- My musimy się wyrwać z tych wynagrodzeń, które są dwukrotnie niższe niż w Europie Zachodniej i stanowią tylko jedną trzecią wynagrodzeń z tych krajów, które mają najwyższe płace.
Może powinniśmy wyciągnąć z tego wniosek i stwierdzić podstawową rzecz, że nie należy sztucznie zwiększać podaży siły roboczej, a więc sprowadzać imigrantów, ponieważ tego typu sytuacja, kiedy jednak spada zatrudnienie, powoduje, że wzrasta wynagrodzenie. A my musimy dynamicznie doprowadzić do tego - powiedział ekspert.
Zapytany, czy gdyby w Polsce nie było miliona pracowników z Ukrainy, to płace byłyby wyższe, odpowiedział, że mniejsza podaż siły roboczej skłania pracodawców do inwestycji.
- Pamiętajmy, że prawo Habakuka mówi o tym, że w sytuacji, kiedy nie ma wzrostu podaży siły roboczej, na przykładzie Stanów Zjednoczonych, to istnieje naturalna tendencja ze strony podmiotów gospodarczych do dokonywania inwestycji i wzrostu wydajności pracy - powiedział dr Cezary Mech.
- Trzeba pamiętać, że jeśli się tej reguły nie stosuje, to mamy następny problem związany z pułapką demograficzną. Jeśli chcemy zapewnić w społeczeństwach, które się starzeją, zatrudnienie (temu - red.) starzejącemu się społeczeństwu, to też musimy mu dać szansę, żeby znalazło pracę - dodał ekspert.
- Inaczej mamy podwójny deficyt. Z jednej strony dotyczący wynagrodzeń, wysokich kosztów transakcyjnych, a z drugiej strony deficyt braku koniecznych inwestycji - powiedział ekspert.
- Mamy największą inflację, mamy dramatyczne załamanie udziału inwestycji w PKB, a więc żyjemy na krótko tym obecnym sukcesem, transferami socjalnymi, tym, że bank centralny pomaga - powiedział z kolei Janusz Piechociński, były minister gospodarki, który dodał, że obawia się trwałej tendencji powiększającej się inflacji kosztowej.
Według szacunków NBP sprzed pandemii w Polsce efektywnie pracowało ok. miliona osób z Ukrainy.
Symulacje przeprowadzone przez NBP w nowym modelu strukturalnym polskiej gospodarki wskazują, że napływ 1,1 mln pracowników niewykwalifikowanych, odzwierciedlający napływ imigrantów zarobkowych, głównie z Ukrainy, w latach 2015-2018, przełożył się na "wyraźny" wzrost PKB o 2,4 proc.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze