Śmiercionośna praca
Zgodnie z szacunkami Międzynarodowej Organizacji Pracy (International Labour Organization), średnio co 15 sekund praca zabija jedną osobę. Każdego roku na świecie w wyniku wypadków ginie 321 000 pracowników, a ponad 2 000 000 umiera z powodu chorób zawodowych. Wbrew powszechnej opinii, problem ten nie dotyka tylko krajów ubogich, w których praca często wykonywana jest w ciężkich warunkach...
Stres, nadgodziny, duże tempo życia i wysoka rywalizacja prowadzą do śmierci pracowników także w bogatych i wysoko rozwiniętych państwach. Dla przykładu, szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych 137 osób dziennie umiera w wyniku schorzeń spowodowanych pracą. W wysoce zindustrializowanej Japonii z powodu przepracowania życie kończy nawet 10 000 ludzi rocznie. Co więcej, instytucje odpowiedzialne za te wyliczenia wskazują, że wartości te są najprawdopodobniej znacznie zaniżone.
Wypadki odpowiadają w istocie tylko za niewielką część wszystkich śmiertelnych przypadków spowodowanych pracą. O wiele więcej pracowników umiera z powodu schorzeń i stanów wywołanych kumulacją pewnych czynników, na których działanie narażony jest współczesny pracownik. Poniżej przedstawiono najważniejsze z nich.
Praca przez długie godziny i w nocy może doprowadzić do przedwczesnej śmierci. Analizy przypadków śmierci z przepracowania pokazują, że ofiary w ostatnim dniu życia pracowały 24 godziny non stop lub po 16 godzin dziennie w tygodniu poprzedzającym śmierć. Ponadto miały dziesiątki dni niewykorzystanego urlopu i ponad 1000 nadgodzin!
W przeprowadzonym w maju 2010 r. badaniu (Virtanen i in.), w którym wzięło udział 6000 brytyjskich pracowników, wykazano, że osoby pracujące 10-11 godzin na dobę były znacznie bardziej narażone na choroby serca i przedwczesną śmierć niż jednostki pracujące regularnie, 8 godzin dziennie.
W wielu badaniach pokazano, że długotrwałe narażenie na stres wyniszcza zdrowie i w konsekwencji także życie pracowników. Na przykład Kivimaki i współpracownicy w swoim badaniu stwierdzili, iż jednostki doświadczające w pracy wielu napięć są bardziej narażone na śmierć w wyniku chorób serca niż ich mniej zestresowani koledzy.
Gold, Sen i Schwenk (2012) znaleźli natomiast pewne dowody na to, że natężenie stresu w pracy jest związane z podniesionym ryzykiem samobójstwa.
Badania pokazują, że spanie krócej niż 6 godzin na dobę zwiększa ryzyko chorób i przedwczesnej śmierci (Cappuccino, 2010). Brak snu może być spowodowany wieloma różnymi czynnikami związanymi z pracą, takimi jak nadmierny stres i napięcie czy praca zmianowa lub nocna.
Siedzący tryb życia wiąże się z wieloma negatywnymi konsekwencjami - prowadzi m.in. do otyłości, chorób serca i schorzeń układu mięśniowo-szkieletowego. Badania pokazują (van Uffelen i in., 2010), że długie godziny spędzane w pracy na siedząco zwiększają ryzyko cukrzycy i przedwczesnej śmierci, i to nawet wówczas, gdy pracownicy ćwiczą w czasie wolnym.
Wrogie stosunki z kolegami z pracy również stanowią czynnik, który może negatywnie wpływać na zdrowie zatrudnionych. Shirom i współpracownicy (2011) badali czynniki ryzyka zwiększonej śmiertelności wśród pracowników. Okazało się, że osoby, które nie miały wsparcia w miejscu pracy, w analizowanym w badaniu odcinku czasu (20 lat) umierały ponad dwa razy częściej niż jednostki, które miały wsparcie kolegów i bliskie z nimi więzi.
Negatywne relacje z przełożonymi również mogą przyczyniać się do śmierci. Nyberg wraz ze współpracownikami (2008) w swoim badaniu przeprowadzonym na grupie 3000 szwedzkich pracowników wykazali, że osoby, które postrzegały swojego szefa jako osobę niekompetentną, były bardziej narażone na atak serca i przedwczesną śmierć niż jednostki, które oceniały przełożonego jako kompetentnego. Co więcej, ryzyko wzrastało wraz z długością okresu pracy u danego szefa.
Utrata pracy należy do najbardziej stresujących wydarzeń życiowych. Okazuje się jednak, że równie duże napięcie rodzi pozostawanie w pracy, z której w każdej chwili grozi zwolnienie. Burgard, Brand i Hause (2009) w swoim badaniu stwierdzili, że długotrwały lęk przed utratą zatrudnienia wpływa negatywnie na zdrowie psychiczne i somatyczne pracowników. Co więcej, ma on większy związek ze stanem zdrowia pracowników niż takie czynniki ryzyka, jak palenie czy nadciśnienie.
Mimo że w kolejnych badaniach udowadnia się, że długotrwała, intensywna czy stresująca praca może w krótszej lub dłuższej perspektywie czasu przyczyniać się do śmierci, w zdecydowanej większości krajów przepracowanie nie jest oficjalnie uznawane za przyczynę zgonu. Wyjątkiem jest Japonia.
W 1969 r. dwudziestodziewięcioletni żonaty pracownik jednego z oddziałów największej japońskiej gazety zmarł nagle w miejscu pracy na zawał serca. Po długim dochodzeniu Biuro Odszkodowań Pracowniczych przy Ministerstwie Pracy uznało za przyczynę śmierci pracę zmianową i przepracowanie. Pięć lat później rodzina zmarłego uzyskała rekompensatę. W 1982 r. wydana została książka zatytułowana "Karoshi" i tym właśnie terminem zaczęto określać przypadki śmierci takie, jak opisany powyżej.
Japońskie słowo karoshi oznacza "śmierć z przepracowania". Odpowiednikami tego terminu są koreańskie gwarosa i chińskie gualaosi. Pewną odmianą tego zjawiska jest karojisatsu, które oznacza samobójstwo z przepracowania. Ofiary karoshi umierają najczęściej młodo na zawał serca lub udar. Zgony te są przez lekarzy określane jako "nagłe odłączenie zasilania", które następuje, gdy wyczerpane zostaną wszelkie rezerwy organizmu.
Zagrożone śmiercią z przepracowania są osoby pracujące w stresujących warunkach, w dużym tempie i bardzo intensywnie. Często wykonują one pracę z dala od rodzinnego domu, w trybie zmianowym lub nocą i wyrabiają setki nadgodzin (większość ofiar pracowała ponad 3000 godzin rocznie). Nie mają czasu na odpoczynek, posiłki i sen. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, większość ofiar karoshi było za życia zadowolonych ze swojej pracy i zaangażowanych w wykonywane przez siebie zadania.
W 1987 japońskie Ministerstwo Pracy opublikowało wytyczne dotyczące warunków, które muszą być spełnione, by rodzina zmarłego mogła uzyskać odszkodowanie z tytułu karoshi. Rosnąca świadomość skali problemu doprowadziła w 1988 r. do utworzenia Narodowej Rady Obrony Ofiar Karoshi. Coraz więcej rodzin zaczęło występować o rekompensaty.
Od lat 80. do chwili obecnej z roku na rok stopniowo zwiększa się w Japonii liczbać wypłacanych z tytułu śmierci z przepracowania odszkodowań. W 2011 r. przyznano w sumie 187 takich zadośćuczynień. Specjaliści alarmują jednak, że nie obrazuje to bynajmniej skali karoshi: wiele rodzin nie wnosi o odszkodowania, a w przypadku tych, które wnoszą, mniej niż połowa (40 proc. w 2005 r.) jest rozpatrywana pozytywnie.
Szacuje się, że śmiercią z przepracowania może być zagrożone nawet 10 000 000 Japończyków pracujących w nadgodzinach. Zastanawiając się nad źródłami tego fenomenu, badacze zwracają uwagę, że przynajmniej częściowo odpowiedzialna jest za niego kolektywistyczna kultura Japonii, która kładzie nacisk na pracę i poświęcanie się dla dobra ogółu. Ale śmierć z przepracowania (chociaż nie jest określana wprost tym terminem) występuje również w krajach zachodnich należących do tzw. kultur indywidualistycznych.
W mediach na całym świecie od czasu do czasu przytaczane są informacje o nagłej śmierci młodych i zaangażowanych pracowników. Na przykład w 2000 r. znany stał się przypadek 35-letniej Szwedki, która zmarła niespodziewanie przy domowym stole z pełnym biznesowych spotkań kalendarzem w ręku. Nie liczyła godzin pracy, prawie nie odpoczywała, wkrótce czekały ją awanse, a za kilka dni miała wyjechać do Londynu na praktykę zawodową.
Dwa lata temu tygodnik "Wprost" opisał przykład polskiego karoshi. 36-letni szef marketingu w oddziale globalnego koncernu zmarł nagle na zawał w przededniu złożenia wypowiedzenia. Zarabiał 20 000 zł miesięcznie z bonusami sięgającymi do 100 000 zł. Pracował ponad 10 godzin dziennie i miał ponad 50 dni niewykorzystanego urlopu. Z kolei w lutym bieżącego roku sąd odwoławczy uznał za "wypadek przy pracy" samobójstwo kierowcy białostockiego PKS-u, którego do targnięcia się na życie pchnęła niezwykle napięta sytuacja w jego miejscu pracy.
Zgodnie z przeprowadzonymi w grudniu 2012 r. badaniami Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia Pracy, Polacy należą do pierwszej dziesiątki najbardziej zestresowanych pracowników w Europie. Głównymi przyczynami są wysoka niepewność zatrudnienia, długi czas pracy i nadmierne obciążenie pracą.
Statystyki wskazują, że przeciętny obywatel Polski pracuje 1937 godzin rocznie - znacznie więcej niż w takich krajach, jak Japonia (1728 godzin rocznie) czy Stany Zjednoczone (1787 godzin) (tabela 1).
Zajmujemy dziesiąte od końca miejsce wśród krajów OECD (Organizacji Europejskiej Współpracy Gospodarczej) jeśli chodzi o work-life balance. Niższe wskaźniki równowagi między pracą a życiem prywatnym mają takie państwa, jak: Turcja, Meksyk, Japonia, Korea, Chile, Izrael, Islandia, Australia i Stany Zjednoczone. Z danych zebranych przez Instytut Badawczy Randstad wynika, że w czasie wolnym sprawami służbowymi zajmuje się 55 proc. Polaków.
Zgodnie z badaniami Sedlak & Sedlak aż 75 proc. Polaków pracuje po godzinach, a 15 proc. wypracowuje ponad 10 godzin nadliczbowych tygodniowo. Dane GUS (2011) mówią z kolei, że prawie 10 proc. osób w Polsce pracuje w warunkach narażenia na działanie szkodliwych czynników. Wartości te wskazują, że praca w Polsce jak najbardziej ma śmiercionośny potencjał. Czy więc i w jakim stopniu zabija ona także w naszym kraju?
W Polsce przepracowanie nie jest oficjalnie uznawane za przyczynę śmierci. W przypadkach, w których w Japonii czy Korei zdiagnozowanoby karoshi, w naszym kraju rozpoznaje się raczej śmierć w wyniku wypadków przy pracy, chorób zawodowych, schorzeń układu krążenia czy też śmierć samobójczą. Chociaż więc nie jest możliwe przytoczenie dokładnych statystyk dotyczących "ofiar" przepracowania Polsce, to jednak na podstawie dostępnych danych można podjąć próbę zarysowania skali tego zjawiska.
W 2011 r. odnotowano w Polsce 97 223 wypadków przy pracy, z czego prawie 404 zakończyło się śmiercią poszkodowanego pracownika. W tym samym roku rozpoznano 2562 przypadki chorób zawodowych, z których najczęściej występowały pylice płuc (27,5 proc.) i choroby zakaźne oraz pasożytnicze (25,3 proc.). Część z nich z dużym prawdopodobieństwem doprowadziła (lub doprowadzi) do śmierci cierpiących na nie pracowników.
Na choroby układu krążenia, z którymi najczęściej łączy się karoshi, w omawianym roku zmarło 1401 osób w wieku 20-40 lat (prawie 30 000 między 20. a 65. rokiem życia). Można podejrzewać, że duża część przypadków zgonów w tak młodym wieku była spowodowana właśnie nadmiernym stresem zawodowym i przeciążeniem pracą.
Szczególnie trudno jest dokonać szacunków, jeśli chodzi o samobójstwa spowodowane przepracowaniem i sytuacją panującą w pracy. Śmiercią samobójczą w 2011 r. zginęło 3839 Polaków, z czego ponad 80 proc. stanowiły osoby w wieku produkcyjnym. Wylicza się, że w omawianym roku 349 prób samobójczych spowodowanych było sytuacją ekonomiczną ofiar, a 99 wynikało z utraty źródeł utrzymania. W przypadku 2500 osób nie udało się ustalić przyczyn zamachu na własne życie. Przynajmniej za część tych przypadków mogły być odpowiedzialne czynniki związane z pracą.
Korporacje japońskie niejednokrotnie krytykuje się za to, że zabijają swoich pracowników. Problem śmierci z przepracowania nie dotyczy jednak wyłącznie Japonii. Praca na wiele sposobów doprowadza do śmierci ludzi na całym świecie. Winne są tutaj pewne regulacje prawne, warunki pracy, polityka firm i sposób zarządzania przedsiębiorstwami, ale również w jakimś stopniu sami pracownicy.
Przynajmniej niektóre z osób, które poniosły śmierć z przepracowania, to ofiary "wyścigu szczurów" - osoby, które w drodze za karierą, awansem i wyższymi zarobkami zapomniały o wszystkim innym. Warto od czasu do czasu przypomnieć sobie, że "pracujemy po to, by żyć, a nie żyjemy, aby pracować". Zanim więc doprowadzimy swój organizm do ostateczności, dajmy mu trochę czasu na odpoczynek.
Sprawdź, ile powinieneś zarabiać! Weź udział w Ogólnopolskim Badaniu Wynagrodzeń i porównaj swoje zarobki z innymi. Wypełnij ankietę!
Joanna Kłosowska