Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 10: Gdzie wolność ma swoje granice?

- O ile definiowanie wolności od przymusu jest proste, zerojedynkowe – jest albo go nie ma, czujemy przymus albo nie, o tyle definiowanie wolności do – tej pozytywnej – jest już o wiele trudniejsze. Poziomów tej wolności pozytywnej może być bardzo dużo. Mogą być bardzo różne. I nie wiemy, co musimy poświecić dla tak rozumianej wolności pozytywnej, bo przecież wiadomo, że coś poświęcić musimy - mówi w autorskim wideocaście Robert Gwiazdowski.

- W starożytności ta wolność, która się pojawiała w rozważaniach filozofów była taka trochę ograniczona. Nazywano ją wolnością partycypacyjną. Jak ta wolność skończyła się dla Sokratesa doskonale wiemy - mówi w najnowszym odcinku autorskiego videocastu Robert Gwiazdowski.

Wskazuje też, że taka wolność partycypacyjna, sprowadzająca się do uczestniczenia w procesie podejmowania decyzji, niebiorąca pod uwagę tego jakie konsekwencje dla jednostki będą miały te decyzje podejmowane przez większość to dosyć ryzykowna koncepcja. Zmieniła się ona kompletnie w czasach Oświecenia.

Reklama

- Wolność uznano za podstawowe prawo człowieka w Deklaracji Niepodległości USA, we francuskiej Deklaracji praw człowieka i obywatela. Jan Jakub Rousseau pisał o wolności partycypacyjnej, a Benjamin Constant - inny wielki francuski liberał - napisał taki esej o wolności starożytnych i nowożytnych. Ta wolność starożytnych, ta partycypacyjna, to było coś czego chciał Rousseau. Stworzył taką koncepcję - wola powszechna. W stanie natury zdaniem Rousseau ludzie żyli w stanie wolnym, bo nie wchodzili w żadne interakcje. Ale okazało się, że te interakcje zaczęły między ludźmi zachodzić - mówi Gwiazdowski.

- Pojawiły się zależności jednych od drugich. Rousseau sobie wymyślił, że jak wszyscy będą partycypowali w tworzeniu prawa to wszyscy będą podlegali prawu, które sami stanowią. Ale powstał problem: Co to jest ta wola powszechna. Najpierw Rousseau pisał o polskim liberum veto (...) potem szybko się zorientował, że to jednak politycznie nie jest dobre rozwiązanie i zaczął szukać innego - dodaje.

- W końcu wpadł na pomysł - wolna, powszechna... To nie jest wola ani większości ani wszystkich, bo to nie jest wola ludzi. Tylko ludu. A ten mityczny lud, dzisiaj mówią o nim suweren, to w zasadzie nie wiadomo jaką ma wolę. Ta wola ludu a nie ludzi odczytywana jest przez kogoś. Rousseau zakładał, że przez niego będzie odczytywana i przez jemu podobnych wielkich filozofów. Dzisiaj niektórzy wielcy politycy uważają, że to oni odczytują czym jest wola powszechna - zauważa.

- Wolność ma swoje granice. Granicą wolności jednego człowieka jest dokładnie taki sam zakres wolności innego człowieka. O tych dwóch rodzajach wolności: wolności od i wolności do - świetnie pisał brytyjski filozof Isaiah Berlin: Wolność od stawia przed ludźmi pytanie: jak daleko sięga obszar, w którego granicach podmiot - osoba lub grupa osób - ma lub powinna mieć całkowitą swobodę bycia i działania wedle swojej własnej woli bez wtrącania się innych osób? Tymczasem w przypadku wolności do - tej niby pozytywnej - mamy do czynienia z pytaniem: Co lub kto jest źródłem władzy albo ingerencji, która może przesądzić, że ktoś ma zrobić raczej to niż tamto, być taki a nie inny? - zastanawia się Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku videocastu "Gwiazdowski mówi Interii".

Jaki jest ten katalog przyczyn determinujący wolność jednostki w przypadku wolności pozytywnej i negatywnej?

- O ile definiowanie wolności od przymusu jest proste, zerojedynkowe - jest albo go nie ma, czujemy przymus albo nie, o tyle definiowanie wolności do - tej pozytywnej - jest już o wiele trudniejsze. Poziomów tej wolności pozytywnej może być bardzo dużo. Mogą być bardzo różne. I nie wiemy, co musimy poświecić dla tak rozumianej wolności pozytywnej, bo przecież wiadomo, że coś poświęcić musimy - dodaje Gwiazdowski.

Bo skoro wolność od przymusu jest naturalna, jak żyjemy poza społeczeństwem to nikt nas do niczego przymusić nie może, jesteśmy wolni i to jest proste. Jak żyjemy w społeczeństwie i wtedy ma się pojawić wolność do czegoś, to musimy część tego społeczeństwa w jakiś sposób ustawić w stosunku do tej jednostki, żeby ci inni zachowywali się tak jednostka mogłaby oczekiwać.

- Czymś innym są ograniczenia strukturalne, które są zawsze, a czymś innym są ograniczenia tworzone przez innych ludzi. Przy czym przed ograniczeniami tworzonymi przez innych ludzi każda jednostka może się bronić - wskazuje Gwiazdowski.

Więcej w wideocaście "Gwiazdowski mówi Interii". 

Oglądaj wcześniejsze odcinki: 

Gwiazdowski mówi Interii. Kłamstwo bardziej atrakcyjne od prawdy

Gwiazdowski mówi Interii. Konstytuta-prostituta

Gwiazdowski mówi Interii: Trójpodział władzy czy system wodzowski?

Gwiazdowski mówi Interii: Sądownictwo. Oczko w głowie praworządnego państwa

Gwiazdowski mówi Interii: Czy Rząd stara się pozbawić Polaków wolności?

Gwiazdowski mówi Interii: Spór o Trybunał Konstytucyjny. Wszyscy są tu winni

Gwiazdowski mówi Interii: Jak OFE przemodelowały system władzy w Polsce?

Gwiazdowski mówi Interii. Drukowanie węgla", czyli o przewadze podaży nad popytem

Gwiazdowski mówi Interii: Dlaczego ludzie nie lubią liberalizmu? 



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski | Gwiazdowski mówi Interii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »