Dolar naciera na euro i złotego. To może być dopiero początek rajdu
Dolar od tygodnia jest w ofensywie wobec euro, a także złotego. Amerykańskiej walucie pomaga zmiana oczekiwań światowych inwestorów co do tempa obniżek stóp procentowych w USA. Górę bierze pogląd, że w tym roku Fed nie będzie łagodził polityki monetarnej tak szybko i tak często jak jeszcze niedawno sądzono. Dolar jakiś czas temu został przesadnie "ukarany" przez prognozowany wielki pivot Rezerwy Federalnej i teraz odzyskuje stracone pozycje na rynku walutowym.
- Zdaniem wielu analityków, rajd dolara będzie kontynuowany. Niektórzy przypominają, że wcale nie tak dawno, bo pod koniec września 2022 roku za euro płacono mniej niż jednego dolara
- Dolar może ponownie podporządkować sobie szeroki rynek walut, gdyż stojąca za nim gospodarka USA wykazuje się ponadprzeciętną odpornością na spowolnienie
- Im bardziej początek cyklu obniżek stóp procentowych w USA będzie odsuwany w czasie, tym dłużej ryzykowne aktywa pozostaną na niestabilnym poziomie, a to pomoże dolarowi
Trzy tygodnie temu za euro płacono 1,11 dolara, teraz jest to mniej niż 1,09. W tym samym czasie na naszym rynku walutowym dolar podrożał z 3,89 do około 4,03 zł.
Na początku tego tygodnia dolarowi zapewne pomogła geopolityka. Rynki stały się ostrożniejsze, po tym jak wspierani przez Iran rebelianci Huti zagrozili odwetem za naloty przeprowadzone przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię w Jemenie. Wiele wskazuje na to, że związany z tym wydarzeniem spadek skłonności do ryzyka zaszkodził też złotemu - nie tylko w relacji do dolara. Euro w ciągu kilku dni podrożało z 4,33 do 4,39 zł.
Jednak głównym powodem wzmocnienia dolara wydaje się być rynkowa korekta oczekiwań co do tempa i zakresu obniżek stóp procentowych w USA w 2024 roku. Jeszcze niedawno inwestorzy spodziewali się aż siedmiu cięć stóp po 25 punktów bazowych, czyli w sumie o 175 punktów.
Taki scenariusz jest coraz mniej prawdopodobny, gdyż dane makroekonomiczne z gospodarki Stanów Zjednoczonych są ciągle bardzo dobre, zwłaszcza te, które dotyczą rynku pracy. Fed nie ma więc powodu, by nazbyt rozluźniać politykę pieniężną.
Coraz więcej wskazuje na to, że inwestorzy dali się omamić swoim własnym oczekiwaniom. Gdy na grudniowym posiedzeniu Fed oficjalnie przyznał, że zakończył dotychczasowy program podwyżek stóp procentowych, rynek ogłosił koniec epoki zacieśniania monetarnego i zapowiedział pivot (gwałtowny zwrot) w polityce banku centralnego. Jednak Jerome Powell, szef Rezerwy Federalnej, nie wycofuje się z deklaracji o konieczności prowadzenia dalszej walki z inflacją.
"Naszym zdaniem wycena rynkowa cięć stóp procentowych w 2024 roku (7 razy po 25 punktów) jest zbyt agresywna. Ryzyko ponownego wzrostu inflacji w USA utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie, a biorąc pod uwagę silny rynek pracy i dalszy wzrost płac, widzimy dobre argumenty za dalszym wzrostem realnych stóp procentowych, tj. zaostrzeniem warunków monetarnych" - czytamy w raporcie ekspertów Danske Banku.
Analitycy Danske Banku wskazują, że eurodolar dotarł już do punktu przesilenia, którym były notowania z 28 grudnia 2023 roku na poziom 1,1145. Jak twierdzą, w tej chwili ważne poziomy wsparcia to 1,0865 i 1,0830, a ich przebicie może prowadzić w dalszej części roku do testu linii trendu z września 2022 roku, kiedy dolar był nawet więcej wart niż wspólna waluta.
"Dolar ma za sobą mocny początek roku, a rynki na nowo wyceniają perspektywy obniżek stóp procentowych na całym świecie. Podtrzymujemy naszą prognozę, co do spadków kursu eurodolara w średnim terminie, a jakiekolwiek próby odbicia w kierunku 1,10 oceniamy jako tymczasowe i nietrwałe. Niekiedy rynki mają tendencję do przechodzenia od skrajności w skrajność, dlatego jeśli znów podążą za ideą jastrzębiej Rezerwy Federalnej, to dolar może ponownie podporządkować sobie szeroki rynek walut. Stojąca za nim gospodarka USA wykazuje się ponadprzeciętną odpornością na spowolnienie" - konkludują eksperci Danske Banku.
W zeszłym roku dolar potaniał w stosunku do euro i wielu innych walut. Indeks DXY, odzwierciedlający wartość dolara względem koszyka głównych walut, w 2023 roku osłabił się o ponad 2 proc., przerywając dwuletnią serię wzrostów.
W minionym roku eurodolar miał trzy fazy - brak wyraźnego trendu w pierwszym półroczu, gwałtowny spadek od lipca do października, a następnie odwrócenie tej tendencji pod koniec roku. Unijna wspólna waluta najwyższy poziom osiągnęła w lipcu (1,1276), a najniższy w październiku (1,0448). Ruchy notowań odbywały się w dużym związku ze zmianami wskaźnika amerykańskiej inflacji i rokowaniami co do posunięć monetarnych Fed.
Ekonomiści ze Scotiabanku prognozują, że eurodolar z poziomu 1,09 będzie powoli spadał, najpierw w okolice 1,08. Jak podkreślają, im później Fed rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych, tym lepiej dla kursu dolara.
"Podstawowe trendy makroekonomiczne w USA, zwłaszcza w sektorze usług, pozostają podwyższone. Można natomiast wątpić w systematyczny spadek inflacji w najbliższych miesiącach. Jeśli inflacja będzie miała cechy uporczywej, a gospodarka utrzyma się na dobrej ścieżce, to oczekiwania, że Fed zacznie obniżki stóp procentowych już w marcu będą maleć z dnia na dzień" - czytamy w opracowaniu Scotiabanku.
Tak właśnie się dzieje, gdyż w tym tygodniu rynki zmieniły wycenę prawdopodobieństwa pierwszej redukcji stóp przeprowadzonej przez Fed. Przed weekendem marcowy ruch w dół miał blisko 80 proc. szans na realizację. Teraz jest to około 70 proc.
Także analitycy MUFG Banku zapowiadają kontynuację spadków kursu eurodolara. Widzą nawet możliwość testowania poziomu 1,07. Podkreślają, że każda publikacja danych potwierdzających solidne fundamenty gospodarcze USA, może wzmocnić dolara wobec wspólnej waluty unijnej.
"Podtrzymujemy naszą opinię, że im bardziej początek cyklu obniżek stóp procentowych Rezerwy Federalnej będzie odsuwany w czasie, tym dłużej ryzykowne aktywa pozostaną na niestabilnym poziomie, co pomoże dolarowi odzyskać część gruntu" - piszą eksperci MUF Banku.
Siła eurodolara będzie też zależała od polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego. Wspólnej walucie może sprzyjać zwlekanie z obniżkami stóp procentowych w strefie euro. Niektórzy komentatorzy przewidują, że EBC przejdzie na gołębie pozycje dopiero w drugiej połowie roku. Pojawiają się też opinie, że w całym 2024 roku cięć stóp nie będzie.
Problemem Starego Kontynentu zaczyna być bowiem odradzająca się inflacja. W Niemczech wzrosła ona z 3,2 proc. w listopadzie do 3,7 proc. w grudniu. W tym samym czasie w strefie euro inflacja ruszyła w górę z 2,4 do 2,9 proc.
Jacek Brzeski