Euro skończyło 20 lat. Czym jest dzisiaj?

Euro nie spełniło pokładanych w nim (nadmiernych?) nadziei, ale śmiało można powiedzieć, że osiągnęło pełnoletniość. Co więcej - też już to widać - stało się długoterminową inwestycją polityczną, która zaczyna przynosić stopy zwrotu i faktycznie jednoczyć Europę - tak ekonomiści komentują 20. rocznicę wprowadzenia wspólnej waluty do obiegu.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Dokładnie 1 stycznia 2002 roku obywatele w 12 państwach Europy mogli już wypłacić pachnące farbą drukarską banknoty euro z bankomatów. Choć kursy wymiany lokalnych walut dwunastu krajów na wspólną ustalono lata wcześniej, to przez ten czas euro służyło tylko do rozliczeń miedzy instytucjami finansowymi i tych instytucji z bankami centralnymi, czyli do transakcji hurtowych. Ludzie dotknęli euro dwadzieścia lat temu.

- Wspaniały projekt - symbol czasów, kiedy europejscy przywódcy odważyli się wkroczyć w nieznane - stał się w ten sposób namacalną rzeczywistością - pisze na stronach Project Syndicate Jean Pisani-Ferry, badacz ze słynnych ośrodków brukselskiego Instytutu Bruegel i waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics.

Reklama

Euro, które pojawiło się w głowach wizjonerów już w latach 70. zeszłego stulecia, było projektem wielkich nadziei. Jego zwolennicy sądzili, że wspólna waluta zapewni integrację gospodarczą i finansową w państwach strefy, konwergencję polityki gospodarczej i fiskalnej, pomoże politycznej fuzji i spójności Europy. I w końcu - że strefa euro osiągnie dzięki temu wszystkiemu globalne znaczenie. Tylko częściowo te oczekiwania zostały spełnione. Zacznijmy od tych, których euro nie spełniło.

Niespełnione nadzieje

Za to euro stało się cudownym narzędziem służącym transgranicznej ekspansji banków. Zaczęły lekką ręką udzielać kredytów w innych krajach. To było jedną z przyczyn kryzysu w strefie euro sprzed dekady. Wtedy okazało się, że zyski banków są globalne, a straty - krajowe. Kryzys zadłużenia o mało nie spowodował rozpadu strefy euro i Unii Europejskiej, a banki, pod naciskiem nadzorów, szybko cofnęły się za kordony graniczne. Ale to z kolei spowodowało fragmentację wspólnego rynku usług finansowych.


Odpowiedzią na tę krytyczną sytuację była decyzja o utworzeniu unii bankowej. Zapadła ona w czerwcu 2012 roku. Unia bankowa została jednak wprowadzona połowicznie. Największe banki strefy są wprawdzie nadzorowane przez Europejski Bank Centralny, nie ma jednak wspólnego funduszu gwarancji depozytów. Dlatego straty spowodowane ewentualną upadłością banku byłyby wciąż "krajowe".

"Kryzys finansowy podważył samo istnienie euro (...) Przez pewien czas przyszłość euro była niepewna" - napisała na stronach Instytutu Bruegel jego wicedyrektorka Maria Demertzis.

Ale kiedy wydawało się, że euro jest bezbronne, skazane na klęskę, czeka je krach, EBC pomógł scalić strefę euro. Zapewnił kredytobiorcom we wszystkich państwach członkowskim dostęp do kredytów o podobnej cenie. Okazało się, że euro wcale takie bezbronne nie jest.

Unia walutowa i unia polityczna

Jean Pisani-Ferry przypomina, że już w latach 90. zeszłego wieku podczas negocjacji w traktatu z Maastricht rządy dyskutowały o unii politycznej obok unii walutowej. Jednak wiele krajów, począwszy od Francji, odrzuciło plany federalizacji. Potem postawiono na rozszerzenie Unii a nie na jej pogłębienie, co zresztą dla państw "starej" Unii stało się dużym wyzwaniem, a jest coraz większym. Do wybuchu pandemii mogło się wydawać, że euro bardziej dzieli niż łączy Europę.

"Oczekiwano, że za unią walutową będzie podążać budowa wspólnoty politycznej" - przypomina Jean Pisani-Ferry.

Aż wybuchła pandemia i reakcja Unii, a przede wszystkim strefy euro okazała się - jak pisze ekonomista - "wyjątkowo kooperacyjna", przy wsparciu Komisji Europejskiej i EBC. Unijny program odbudowy, który znalazł wyraz w zaciągnięciu wspólnego długu w wysokości 700 mld euro na fundusz Next Generiation EU przełamał wieloletnie tabu.


"(...) w bezprecedensowym posunięciu, które wielu - w tym ja - rok wcześniej uznałoby za niemożliwe, UE wyemitowała wspólny dług. Zdecydowaną, szybką i jednoznaczną reakcją UE podczas pandemii było uznanie siły i skuteczności zbiorowego działania. Euro osiągnęło pełnoletniość" - napisała Maria Demertzis

W czasie szalejącej pandemii i zawieszenia reguł fiskalnych z Traktatu z Maastricht rozpoczęła się debata o reformie europejskiego system polityki makroekonomicznej, koordynacji polityki monetarnej i fiskalnej, zreformowania reguł fiskalnych i stworzenia przepisów umożliwiających wspólne radzenie sobie z kryzysami. Zyskuje ona coraz szersze poparcie wśród państw. Równocześnie trwa obywatelska dyskusja o przyszłości Europy, a "federalizacja" stała się w niej jednym z ważniejszych haseł. To może być punkt zwrotny.  

Inwestycja w przyszłość

Jako waluta globalna euro nie odebrało korony dolarowi. Ale jest drugą walutą rezerwową świata o stabilnym udziale ok. 20 proc., znacznie mniejszym niż dolar, ale kilkakrotnie większym niż kolejni pretendenci. 

"(...) międzynarodowy status euro nie jest trywialnym osiągnięciem" - napisał Jean Pisani-Ferry.

"Euro jest stabilne, a zatem jest dobrym środkiem przechowywania wartości i odgrywa wiarygodną rolę na arenie międzynarodowej ustępując jedynie dolarowi. Z pewnością to sprawia, że jest to sukces" - dodała Maria Demertzis.

O ile kryzys zadłużenia z lat 2010-12 wstrząsnął fundamentami euro, wspólna waluta przetrwała brexit bez draśnięcia. Brexit okazał się asymetrycznym szokiem, uderzającym niemal wyłącznie w Wielką Brytanię. To spowodowało zmianę języka nawet najbardziej radykalnych i eurosceptycznych europejskich polityków.

"Chociaż strach, a nie miłość, do tej pory nie pozwalał państwom opuścić (strefy euro), pod pewnymi względami rezultat jest taki sam. Skrajnie prawicowi politycy populistyczni, tacy jak Marine Le Pen we Francji i Matteo Salvini we Włoszech, stonowali swoją krytykę euro. Żaden poważny polityk nie chce się już na to stawiać" - napisał Jean Pisani-Ferry.

A równocześnie strefa euro rozrosła się z 12 do 19 państw, a w kolejce stoją następne. 10 lipca 2020 roku bułgarski lew i chorwacka kuna zostały powiązane z euro w mechanizmie ERM 2 i jeśli sprawy pójdą dobrze, to od początku przyszłego roku Chorwaci będą płacić w euro, a rok później Bułgarzy. Jednostronnie euro wprowadziły Kosowo i Czarnogóra. Choć Duńczycy odrzucili w 2020 roku przyjęcie euro, jednak ich korona powiązana jest ze wspólną walutą w mechanizmie ERM 2. Rumunia początkowo wyznaczyła rok 2014 jako cel przyjęcia euro, ale termin ten kilka razy przesuwała i ostatnio odłożyła go do 2029 roku.

"Dobrze funkcjonujące euro odzwierciedla pewien stopień jedności, który pozwala UE w wiarygodny sposób zająć miejsce przy globalnym stole, a tym samym pomóc w kształtowaniu polityki, która będzie rozwiązywać globalne problemy. To zdecydowany sukces" - napisała Maria Demertzis.

"Politycy czasami dokonują długoterminowych inwestycji. Z perspektywy czasu jedną z nich było euro. Chociaż oczekiwania założycieli okazały się chybione, był to prawdopodobnie mądry wybór" - konkluduje Jean Pisani-Ferry.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: waluty | euro | UE | Europa | strefa euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »