Złoty najsilniejszą walutą świata. To nie koniec? Są nowe prognozy
Złoty w tym kwartale zdobywa tytuł najsilniejszej waluty świata. Dolar ma ostatnio problemy z obroną kursu na poziomie 4 złotych. Z kolei euro spadało w tym tygodniu poniżej granicy 4,34 zł, a ostatni raz tak nisko było notowane w 2020 roku, przed wybuchem pandemii. Szansą dla naszej waluty jest rosnący globalny apetyt na ryzyko inwestycyjne.
- Złotemu pomaga powyborcze nastawienie Rady Polityki Pieniężnej, która nie tylko nie obniżyła stóp procentowych w listopadzie, ale zasugerowała brak zmian nawet do marca 2024 roku
- W grupie gospodarek wschodzących Polska jest teraz jedną z bardziej "spokojnych przystani" - budzimy większe zaufanie niż Turcja, czy Węgry
- Analitycy BM BNP Paribas spodziewają się spadku kursu euro do 4,25 zł do połowy przyszłego roku. Zakładają też, że pod koniec 2024 roku dolar będzie kosztował 3,70 zł
- BM BNP Paribas w perspektywie roku prognozuje dalsze spadki notowań funta w okolice 4,88 zł. Natomiast kurs franka może się w tym czasie konsolidować w przedziale 4,40-4,50 zł
Dolar na początku tego tygodnia kosztował mniej niż 3,96 zł. Waluta Amerykanów w relacji do złotego ostatni raz mocniej spadała przed rokiem, gdy w Europie zaczynał wygasać strach przed kryzysem energetycznym.
Za euro kilka dni temu płacono mniej niż 4,34 zł, co było najniższą wartością od marca 2020 roku, gdy w Polsce rząd wprowadzał pierwsze restrykcje covidowe. Frank szwajcarski z ceną poniżej 4,48 zł był najtańszy od czerwca zeszłego roku, a funt brytyjski kosztujący mniej niż 4,96 zł cofnął się do kursu z grudnia 2020 roku.
Złotego w ostatnim czasie najbardziej wspierało globalne osłabienie dolara, który w relacji do euro osiągał najgorsze poziomy od sierpnia. Kurs eurodolara na początku tego tygodnia zbliżał się do linii 1,10, choć teraz cofnął się w okolice 1,09. Jeszcze raz okazało się, że złoty korzysta z osłabienia "zielonego" bardziej niż inne waluty. Jeśli euro zyskuje na wartości względem dolara, to złoty zyskuje jeszcze bardziej.
Jednocześnie złoty zakończył okres bezprecedensowej słabości wobec wspólnej waluty trwający od marca 2020 roku. Jeszcze w połowie września kurs euro zbliżał się do 4,70 zł. Konrad Ryczko z DM BOŚ jest zdania, że złotemu bardzo pomaga coraz bardziej prawdopodobny scenariusz braku dalszych podwyżek stóp procentowych ze strony Fed, a także duże zainteresowanie inwestorów akcjami polskich spółek.
"Na giełdzie w Warszawie indeks WIG osiągnął historyczny szczyt, a WIG20 stara się kontynuować ostatni trend wzrostowy, co jest szansą na podtrzymanie napływu środków ze strony inwestorów zagranicznych na krajowy rynek" - podsumował analityk DM BOŚ.
Innymi słowy, akcje spółek notowanych na GPW ciągle należą do najtańszych wśród notowanych na dojrzałych giełdach. Inwestorzy kupują więc te aktywa i przy okazji wymieniają taniejące waluty (dolar i euro) na tę, której wartość się zwiększa (złoty).
Zaraz po wakacjach dolar i euro dużo zyskały w relacji do złotego po zaskakującej wrześniowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej o silnej obniżce stóp procentowych (o 75 punktów bazowych). Potem nastąpiła zgodna z oczekiwaniami redukcja stóp w październiku o 25 punktów. W listopadzie RPP ponownie zaskoczyła rynek i utrzymała stopy na niezmienionym poziomie (prognozy mówiły o 25-punktowej obniżce).
W dodatku, na pierwszym posiedzeniu po wyborach parlamentarnych RPP nie tylko nie zmniejszyła stóp procentowych, ale zasugerowała brak zmian nawet do marca 2024 roku. To zaważyło na dużym osłabieniu kursów walut obcych wobec złotego.
Eksperci BNP Paribas są zdania, że prawdopodobieństwo łagodzenia polskiej polityki pieniężnej w najbliższych miesiącach bardzo zmalało. "W scenariuszu bazowym nasi ekonomiści spodziewają się stabilizacji stóp procentowych NBP przez okres roku (stopa referencyjna na poziomie 5,75 proc. do listopada 2024 roku), a następnie ich spadku o 50 punktów bazowych w czwartym kwartale przyszłego roku. Widzimy jednak istotne ryzyko, że stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie przez dłuższy czas, aż do 2025 roku" - czytamy w komentarzu walutowym Biura Maklerskiego BNP Paribas.
W ocenie analityków banku, decydentów z RPP do obniżenia stóp pod koniec 2024 roku skłonić może prawdopodobnie rozpoczęty już wtedy cykl łagodzenia polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny oraz mocniejszy kurs złotego.
Analitycy BM BNP Paribas uważają, że bardziej jastrzębie niż oczekiwano nastawienie RPP to przejaw rosnącej determinacji NBP w walce z inflacją. Następstwem takiej polityki powinien być napływ kapitału do Polski, w tym w szczególności na rynek złotowych skarbowych papierów wartościowych.
"Spodziewamy się spadku kursu euro do 4,25 zł w horyzoncie połowy przyszłego roku. W krótkim terminie dostrzegamy konsolidację notowań przy wsparciu na poziomie 4,40 zł. Jego przełamanie w dół może być impulsem do dalszego umocnienia złotego zgodnego z naszą prognozą" - czytamy w raporcie BM BNP Paribas.
Eksperci banku spodziewają się także umocnienia złotego wobec waluty amerykańskiej. "Prognozujemy, że kurs dolara sięgnie 3,92 zł na koniec pierwszego kwartału 2024 roku i nadal będzie się obniżał, osiągając 3,70 zł na koniec przyszłego roku" - oświadczyli ekonomiści BM BNP Paribas. Jednak niektórzy ekonomiści są zdania, że każda cena w okolicach 3,75-3,85 zł będzie wciąż okazją do kupowania dolara.
Wielu analityków jest zdania, że złoty w najbliższych kwartałach bardziej będzie wygrywał z dolarem niż z euro. Z powodu wyraźnego spadku inflacji w USA (z 3,7 do 3,2 proc.) więcej jest bowiem nadziei na obniżki stóp procentowych za oceanem, czyli na odpływ pieniędzy do innych krajów. Choć szef Fed Jerome Powell próbuje jeszcze straszyć rynki możliwą podwyżką stóp, to inwestorzy spodziewają się nawet czterech ich cięć w przyszłym roku, w sumie o co najmniej 100 punktów bazowych.
Trzeba przy tym pamiętać, że Amerykanie mają za sobą najbardziej bezkompromisowy w historii cykl podwyżek stóp procentowych, które wynoszą w tej chwili 5,25-5,50 proc. Dzięki temu Stany Zjednoczone są znacznie bliżej pokonania inflacji niż Europa. Stary Kontynent na tym tle wypada słabo - Europejski Bank Centralny podwyższał stopy procentowe wolniej, a walka z inflacją w niepokojącym stopniu wpędza strefę euro w recesję.
Rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich spadła ostatnio z niemal 5 proc. do nieco ponad 4,4 proc. A skoro najbezpieczniejsze papiery wartościowe świata stają się mniej opłacalne, to część kapitału szuka nowych możliwości. Na tym korzystają rynki wschodzące, w tym Polska.
W dodatku, także globalna normalizacja polityczna sprzyja wzrostowi chęci do inwestowania w bardziej ryzykownych miejscach. Stabilizacja na froncie w Ukrainie, mniejsze ryzyko rozlania się na inne kraje konfliktu Izraela z Hamasem i ostatnie spotkanie prezydenta USA Joe Bidena z przywódca chińskim Xi sprawiają, że inwestorzy wycofują się z amerykańskich obligacji i szukają dla swoich pieniędzy wyższych procentów.
Trzeba też pamiętać, że w grupie gospodarek wschodzących Polska jest jedną z bardziej "spokojnych przystani" - budzimy większe zaufanie niż Turcja, czy Węgry. Złotemu pomagają także liczne opinie komentatorów politycznych, że ostatnie wybory parlamentarne w Polsce wygrały partie demokratyczne, które mają duże szanse na sprowadzenie pieniędzy z Unii Europejskiej i poprawienie relacji z najbogatszymi krajami wspólnoty.
Ekonomiści z BNP Paribas przypominają, że wrzesień był miesiącem, w którym funt brytyjski osiągnął poziom 5,45 zł, co było bezpośrednim skutkiem nieoczekiwanej decyzji RPP o obniżce stóp procentowych o 75 punktów bazowych. Jednak w kolejnych tygodniach notowania tej pary walutowej spadły do około 5,10. Złoty zareagował pozytywnie na decyzje RPP o mniejszej redukcji stóp procentowych w październiku (tylko o 25 punktów bazowych) oraz o braku obniżki w listopadzie.
Po tym jak Bank Anglii w październiku postanowił utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie, eksperci z BNP Paribas prognozują, że cykl zaostrzania polityki monetarnej w Wielkiej Brytanii zbliża się ku końcowi, a pierwsze obniżki stóp mogą nastąpić w połowie 2024 roku.
Niewątpliwie na wartość funta negatywnie wpływa również spodziewana recesja w pierwszej połowie 2024 roku, długotrwały deficyt na rachunku obrotów bieżących, ryzyko polityczne związane z nadchodzącymi wyborami, a także wysoka ekspozycja na kapitał zagraniczny. "W perspektywie roku prognozujemy dalsze spadki notowań funta w okolice 4,88 zł" - czytamy w raporcie DM BNP Paribas.
Zmieniła się także sytuacja franka szwajcarskiego na polskim rynku walutowym. Od połowy września, kiedy kurs oscylował wokół 4,85 zł, nasza waluta zaczęła się umacniać i w połowie listopada osiągnęła poziom poniżej 4,60. Zmiana ta w dużym stopniu wynika z decyzji Narodowego Banku Szwajcarii o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, pomimo rynkowych oczekiwań, że zostaną one podwyższone.
Rynek obecnie ocenia, że cykl zaostrzania polityki monetarnej w Szwajcarii jest na ukończeniu. Analitycy BNP Paribas prognozują, że kurs franka może się konsolidować w horyzoncie do końca 2024 roku w przedziale 4,40-4,50 zł.
Jacek Brzeski