Donald Tusk w expose zapowiedział PIT kasowy. Jednak czy zamiast ułatwić, utrudni on prowadzenie firmy?

Koalicja ma gotowe projekty i plan działania, żeby prowadzić kasowy PIT — zapowiedział podczas expose nowy premier Donald Tusk. Czym jest PIT kasowy, komu się opłaci i czy to faktyczna ulga dla mikroprzedsiębiorców, czy nowe, wyższe koszty prowadzenia działalności i dodatkowa biurokracja?

Wykonałeś usługę, wystawiłeś fakturę, klient nie opłacił jej, ale Ty i tak musiałeś odprowadzić od niej podatek. Opóźnienia w płatnościach są w polskich firmach na porządku dziennym. W takich branżach, jak budowlana, czy transportowa, to prawdziwa plaga. Według obietnic Donalda Tuska w 2024 roku ten problem wreszcie zniknie.

PIT kasowy — na czym polega?

Co kryje się pod hasłem PIT kasowy? To opóźnienie płatności podatku dochodowego do momentu, w którym faktura zostanie przez Twojego kontrahenta opłacona. Co oznacza, że zapłacisz podatek od tej faktury, dopiero gdy pieniądze od klienta pojawią się na Twoim koncie.

Obecny stan prawny

Metoda kasowa funkcjonuje na gruncie podatku VAT. Zarówno jednoosobowe działalności gospodarcze, jak i spółki mogą rozliczać się metodą kasową, o ile przychody nie przekraczają 2 mln euro. Przedsiębiorca, który rozlicza się metodą kasową, zapłaci podatek VAT dopiero w momencie faktycznego otrzymania zapłaty od klienta. Daje to dużo większe możliwości jeśli chodzi o zabezpieczenie cashflow.

Proponowane zmiany. Faktyczne oszczędności, czy kosztowna pułapka?

Premier Donald Tusk w swoim exposé zapowiedział podobne rozliczenie również dla podatku dochodowego PIT. Oznaczałoby to, że przedsiębiorca nie musi płacić podatku, dopóki nie otrzyma płatności za wystawioną fakturę. Metoda kasowa w praktyce oznaczałaby, że momentem powstania przychodu, byłby moment rzeczywistego otrzymania zapłaty od klienta, a nie moment wystawienia faktury.

- Obecnie nie ma obowiązku, aby przedsiębiorca w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej musiał księgować wyciąg z konta, natomiast wprowadzenie metody kasowej w PIT taką konieczność wprowadzi. Biuro rachunkowe będzie musiało sprawdzać po wyciągu kiedy płatność wpłynęła. Jeszcze trudniej będzie w przypadku płatności gotówkowych. - dodaje.

Czy na optymizm za wcześnie? Jaka jest alternatywa?

Alternatywą może być przejście z działalności na spółkę — na przykład spółkę z o.o. - w której przedsiębiorcy mają możliwość rozliczać się na CIT Estońskim. Jest on dużo korzystniejszy rozwiązaniem niż metoda kasowa w PIT, ponieważ CIT Estoński daje możliwość, aby podatku nie płacić w ogóle — nawet w momencie otrzymania płatności za wystawioną fakturę.

Podatek zapłacimy dopiero w momencie wypłaty zysku ze spółki. Taka optymalizacja podatkowa faktycznie może rozwiązać problem przedsiębiorcy, a nie tylko odroczyć konieczność zapłacenia wysokiego podatku dochodowego. Tym bardziej że przedsiębiorca rozliczający się na podatku liniowym musi zapłacić 19% podatku + 4,9% składki zdrowotnej - łącznie 23,9%, a spółka może nie płacić podatku w ogóle lub zapłacić jedynie 9% CIT

Artykuł sponsorowany

materiały promocyjne
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »