Felieton Gwiazdowskiego: Po co drążyć, jak to było osiem lat temu?

Na Campusie Trzaskowskiego Donald Tusk odpowiadał na pytania młodzieżówki PO o OFE. "Wszyscy, którzy przenieśli się do ZUS, w tym ja, zarobili na tym, a nie stracili (...). Obsługa tej usługi dla obywateli pochłaniała gigantyczny odsetek, bo fundusze zarabiały bardzo poważne pieniądze tylko na tym, że dostały licencje na zarabianie na naszych składkach (...) Nie mogliśmy patrzeć na dysproporcje - ile z tego dostaniesz emerytury, a ile pieniędzy dostaną ci, którzy ten system obsługują. To było niemoralne".

Nie słyszałem tej wypowiedzi, to cytat z prasy, więc nie moja wina, że taki trochę mało zrozumiały. Pewnie dziennikarze przekręcili na pewno jasną i bardziej zrozumiałą wypowiedź byłego premiera.

Być może chodziło o usługę kupowania przez OFE obligacji Skarbu Państwa za pieniądze otrzymywane z ZUS, które ZUS otrzymał od płacących składki przedsiębiorców i pracodawców. Początkowo ta "usługa" kosztowała przyszłych emerytów 10 proc. ich składki! A na poczcie te same obligacje mogli sobie kupić bez żadnej prowizji.

System tylko i wyłącznie poboru składek

Problemy są dwa. Jednym są same OFE, a drugim jest Tusk, który w 1997 roku jako senator głosował za wprowadzeniem tego absurdalnego systemu, nie chciał słuchać żadnych argumentów jego przeciwników, a na koniec nie potrafił wytłumaczyć "młodym wykształconym z dużych miast" - czyli wyborcom PO - na czym ten absurd polegał, więc obrażeni poszli w 2015 roku głosować na Nowoczesną (PO). I dzięki takiemu rozbiciu głosów (i systemowi ich przeliczania na mandaty D’Hondta, za którym notabene też Tusk głosował jako poseł w 1993 r.), PiS uzyskało samodzielną większość. 

Reklama

Ale zostawmy już Tuska, zajmijmy się OFE. Tak się spieszono, żeby szybko zabierać ubezpieczonym 10 proc. ich składki, że nie uchwalono nawet ustawy o zakładach emerytalnych, które w przyszłości miałyby emerytury wypłacać! Imaginujecie państwo? To był system tylko i wyłącznie poboru składek, a nie wypłacania emerytur!!! Nikt nie wiedział, jak one będą wypłacane, przez kogo i za ile! Jak się w końcu pojawił w 2009 r. projekt ustawy, to się okazało, że za wypłatę emerytur ze środków z OFE, emeryci będą płacić kolejne 10 proc.

A na czym polegał absurd, za którym głosował Tusk w 1997 r.? Wszystkich pracujących zapisano obowiązkowo do OFE i kazano ZUS-owi przekazywać im część składek emerytalnych płaconych przez przedsiębiorców i pracodawców, za które OFE (po potrąceniu dla siebie 10-proc. prowizji) musiały kupować obligacje Skarbu Państwa, żeby Skarb Państwa miał z czego zrefundować ZUS-owi składki, które przekazał wcześniej do OFE, żeby ZUS miał z czego wypłacać bieżące emerytury! A w przyszłości Skarb Państwa miał te obligacje od OFE odkupić (z odsetkami oczywiście), żeby OFE miały pieniądze na emerytury, które teoretycznie miały kiedyś tam zacząć wypłacać (za kolejne 10 proc.). Żeby mieć za co wykupić od OFE obligacje, za które OFE zapłaciły pieniędzmi ze składek obywateli, Skarb Państwa musiał je wziąć od tych samych obywateli, tym razem pod nazwą "podatki".

Do tego wszystkiego trzeba było stworzyć indywidualne konta emerytalne. ZUS musiał więc zbudować Kompleksowy System Informatyczny (KSI), na budowę którego wydał miliardy złotych. I nadal wydaje. W sumie to już kilkadziesiąt tych miliardów. Generalnie "rynki finansowe" i "informatyczne" były zadowolone.

"Przewał się nie udał"

Zwolennicy OFE argumentują do dziś, że operacja się w zasadzie udała, a że pacjent umarł, to wina ustawodawcy, który nakazał OFE kupować obligacje i zakazał inwestować (ponad niski limit 5 proc.) na giełdach zagranicznych.

I tu też problemy są dwa. Jednym jest wspomniany przed chwilą brak pieniędzy na emerytury. Jakby OFE nie kupowały polskich obligacji, to Skarb Państwa musiałby je sprzedawać za granicą. A dlaczego fundusze zagraniczne miałyby kupować polskie obligacje, których wolałyby nie kupować polskie OFE, tylko inwestować za granicą? Dlatego, że nie były tak genialne jak OFE i nie znalazłyby tych lepszych okazji inwestycyjnych? I tu jest problem drugi. Aż siedem OFE "zainwestowało" w akcje węgierskiego banku OTP. Dlaczego akurat na węgierskiej giełdzie? A nie na amerykańskiej czy jakiejś azjatyckiej? I to aż połowa z naszych OFE w akcje jednego banku? W sumie, jakby kupiło akcje amerykańskiego Lehman Brothers, na to samo by wyszło - zbankrutował i jeden, i drugi. Ale ta "inwestycja", którą OFE się bynajmniej nie chwaliły (kupiły mniej niż 5 proc. - więc nie musiały, a przyznały się dopiero, jak trzeba było ujawnić starty), miała drugie dno. Otóż w tym czasie "chodził" pomysł połączenia banku OTP z PKO BP. A dokładniej to przejęcia przez mały banczek węgierski dużo większego banku polskiego. Przewał się nie udał, ale OFE "czuwały", by wziąć w nim udział.

Ten absurd zrozumiała minister Fedak z PSL, która stała na czele resortu pracy i ubezpieczeń społecznych. To ona peregrynowała na Świętokrzyską do Ministerstwa Finansów, ale nie tłumaczyła ministrowi Rostowskiemu, że to absurd, bo mówiła, że nie zrozumie, tylko pokazała mu Excela, jak za pomocą jednej ustawy można legalnie obniżyć oficjalny deficyt budżetowy państwa o 150 miliardów złotych. I to zadziałało. Tylko to.

"Młodzieżówka PO na Campusie piła miód z ust przewodniczącego"

Jak stwierdził Tusk na Campusie "po przeniesieniu środków do ZUS statystyki europejskie, dotyczące długu publicznego, dały nam wreszcie oddech".

Z uzasadnieniem tej operacji "przenoszenia środków" była taka trudność, że nie tylko Tusk był zwolennikiem OFE. Jego minister finansów należał do ich twórców. Dlatego tak śmiesznie wyglądały debaty o ich reformie. Jedną zorganizował nawet prezydent Komorowski w swoim pałacu. Debatowali ze sobą zwolennicy OFE podzieleni na dwie grupy: ortodoksyjną, która uważała, że to jest świetny system, i "reformatorską", która uważała, że to był świetny system, gdy go współtworzyła, ale trzeba go troszeczkę zmienić. Nikogo z tych, którzy twierdzili od początku, że to system absurdalny, minister Wójcicka z Kancelarii Prezydenta, która organizowała tę debatę, nie zaprosiła. Dzięki czemu mogły wybrzmieć opinie, że jak tworzono OFE to "nikt się nie spodziewał że...", bo nikogo, kto mógłby powiedzieć: "A myśmy się spodziewali", nie było.

I w tym kontekście to już nie ma co się czepiać stwierdzenia Tuska, że "dzięki tej operacji Polska nie utonęła w czasie kryzysu finansowego, gdyż mieliśmy większą elastyczność działania i uzyskaliśmy narzędzia, żeby przeciwdziałać kryzysowi". Bo kryzys finansowy wybuchł w 2008, a zmiany w OFE były w 2014.

Ale młodzieżówka PO na Campusie piła miód z ust przewodniczącego. Tego jej trzeba było przed nadchodzącymi wyborami. Po co to drążyć, jak to było 25, czy nawet 8 lat temu?

Robert Gwiazdowski

Adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego

Autor felietonu prezentuje własne opinie i poglądy

(Śródtytuły pochodzą od redakcji)

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski | OFE | Donald Tusk | ZUS | emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »