Adam "Jastrząb" Glapiński winduje koszt kredytu. WIBOR zaczyna rosnąć
Od kilku dni obserwować można powolny wzrost indeksów WIBOR - jednego z głównych czynników wpływających na oprocentowanie kredytu, a zatem wysokość miesięcznej raty. To prawdopodobnie efekt zwrotu w polityce Rady Polityki Pieniężnej i bardziej jastrzębiej komunikacji ze strony tego gremium, co skłania już część ekonomistów do rewizji prognoz dotyczących ścieżki stóp procentowych w Polsce.
- Stawki WIBOR, ważny czynnik wpływający na oprocentowanie kredytów, zaczęły rosnąć
- To efekt "jastrzębiego" zwrotu w polityce Rady Polityki Pieniężnej, który będzie miał wpływ na wysokość rat kredytów
- Co dalej z WIBOR-em i kosztem pożyczania pieniądza?
Przypomnijmy pokrótce, że WIBOR (z ang. Warsaw Interbank Offered Rate) to referencyjna wysokość oprocentowania pożyczek na polskim rynku międzybankowym, wyliczana jako średnia arytmetyczna wielkości oprocentowania podawanych przez największe banki w Polsce. WIBOR jest wykorzystywany do obliczania odsetek m.in. w umowach kredytowych i obligacjach.
Zmiany stawki WIBOR pilnie śledzą zwłaszcza posiadacze kredytów hipotecznych. Oprocentowanie tych kredytów składa się bowiem zazwyczaj z dwóch części. Pierwsza to marża banku - jest ona stała, a jej wysokość ustala bank w umowie kredytowej. Druga, ważniejsza - to właśnie WIBOR, czyli zmienna część oprocentowania. W Polsce przeważająca część kredytów hipotecznych jest udzielana w oparciu o zmienne oprocentowanie, a jego wysokość jest ustalana za pomocą stawek WIBOR - 3-miesięcznych (WIBOR 3M) lub 6-miesięcznych (WIBOR 6M).
Podwyżki lub obniżki stóp procentowych przez RPP mają bezpośrednie przełożenie na stawkę WIBOR. To dlatego, że banki w reakcji na wzrost lub cięcie stóp do określonego poziomu dostosowują do niego cenę kredytu, czyli jego oprocentowanie.
Szybka analiza notowań stawek WIBOR w ostatnich dniach pokazuje, że zaczynają one rosnąć. WIBOR 3-miesięczny w poniedziałek 13 listopada wynosił 5,78 proc., podczas gdy 8 listopada wynosił 5,62 proc. To właśnie data 8 listopada wyznacza “dołek", od którego WIBOR 3M zaczął rosnąć po zaskakującej decyzji RPP o utrzymaniu stopy referencyjnej na niezmienionym poziomie zamiast oczekiwanej przez rynek obniżki o 25 pkt bazowych.
Z kolei WIBOR 6M w poniedziałek wzrósł do 5,81 proc. z 5,55 proc. widocznych na wykresie 8 listopada.
Warto dodać, że wzrosty te obserwujemy po dłuższym okresie spadków 3- i 6-miesięcznego WIBOR-u (spadki te rozpoczęły się w lipcu) - jest to więc zmiana trendu.
Ta zmiana spowodowana jest wspomnianym zwrotem w polityce pieniężnej w Polsce. Miarą tego zwrotu jest nie tylko powstrzymanie się przez RPP od cięcia stóp na listopadowym posiedzeniu, ale też treść komunikatu po posiedzeniu Rady i nowy wydźwięk retoryki prezesa NBP Adama Glapińskiego. Tak Rada, jak i A. Glapiński, zaczęli mocno akcentować słowo "niepewność" jako motyw przewodni działań podejmowanych przez decydentów w polityce monetarnej. Ta niepewność dotyczy zarówno braku rozstrzygnięcia co do przedłużenia tarczy antyinflacyjnej na 2024 r. przez nowy rząd (jeśli tego przedłużenia nie będzie, wygaśnie "zerowy" VAT na żywność i skończy się mrożenie cen energii dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych, co podbije inflację) - jak i polityki fiskalnej nowego gabinetu.
Adam Glapiński podkreślał, że RPP nie wie, które ze swoich przedwyborczych obietnic będzie realizował nowy rząd - który najpewniej utworzą Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica. Zaznaczył za to, że zarówno planowane podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł z wcześniejszych 30 tys. zł, jak również podwyżki dla sfery budżetowej i nauczycieli, znacząco zwiększyłyby dochód do dyspozycji gospodarstw domowych, a to z kolei podbiłoby konsumpcję i wpłynęło na inflację.
W obliczu tej niepewności Rada będzie czekać z dalszymi potencjalnymi obniżkami stóp - takie przesłanie popłynęło z komunikatu po posiedzeniu RPP i z ust prezesa Glapińskiego. Większa jasność co do kierunku, który należy obrać, pojawi się z początkiem nowego roku, kiedy będzie wiadomo więcej o planach nowego rządu. Dodatkowo w marcu analitycy NBP przedstawią nową prognozę makroekonomiczną, która rzuci więcej światła na ścieżkę inflacji i PKB w Polsce.
Taki jastrzębi zwrot RPP skłonił część ekonomistów do zmiany prognoz dotyczących stóp procentowych. “Biorąc pod uwagę wydźwięk komunikatu po listopadowym posiedzeniu RPP, wypowiedzi A. Glapińskiego na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej, a także wyniki listopadowej projekcji inflacji, zrewidowaliśmy nasz scenariusz polityki pieniężnej" - napisali w cotygodniowym raporcie "MAKROmapa" ekonomiści banku Credit Agricole BP. "Obecnie prognozujemy stabilizację stopy referencyjnej na poziomie 5,75% do końca 2024 r."
“W naszej ocenie dalsze luzowanie polityki pieniężnej jest mało prawdopodobne, zakładamy, że stopa referencyjna NBP może pozostać bez zmian na poziomie 5,75% aż do IV kwartału 2024 r." - to głos analityków z Santander BP.
- Na dziś roboczo zakładamy, że po przerwie, która teraz nastąpi, w IV kw. przyszłego roku mogą się przydarzyć dwie obniżki po 25 pkt bazowych każda - rozwija tę myśl w rozmowie z Interią Biznes Piotr Bielski, szef zespołu analiz makroekonomicznych Santandera. Jak zaznacza, do tego czasu oczywiście wiele może się wydarzyć. - W listopadzie 2024 r. będzie już jednak opublikowana nowa projekcja inflacji NBP, która będzie sięgała na tyle daleko, że może uzasadnić lekkie obniżki stóp.
- Wydaje nam się, że apetyt na obniżki stóp ze strony RPP jest zdecydowanie mniejszy - mówi nam Urszula Kryńska, kierownik zespołu analiz i prognoz w banku PKO BP. - W tym roku nie będzie już zmian stóp, a ewentualne dalsze ruchy możliwe są w przyszłym roku. Prognozujemy maksymalnie dwie obniżki po 25 pkt bazowych każda, po marcowej i po listopadowej projekcji.
- "Jastrzębienie" RPP wpłynęło na naszą projekcję i spodziewamy się dużo mniejszej liczby obniżek w 2024 r. - powiedział nam ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz. - Przed tym zwrotem myśleliśmy, że RPP dokona obniżki stóp w listopadzie o 25 pkt bazowych, a w 2024 r. sprowadzi stopę referencyjną do 4 proc. na koniec roku. Teraz natomiast spodziewamy się, że RPP wróci do cięć raczej dopiero w drugiej połowie przyszłego roku, najprawdopodobniej w IV kwartale, obniżając stopy o łącznie 50 pkt bazowych. W efekcie skończymy 2024 r. ze stopą referencyjną na poziomie 5,25 proc.
Zmiany w prognozach ekonomistów są o tyle istotne, że oczekiwania rynkowe co do poziomu stóp wpływają na notowania WIBOR-u. Co to oznacza w praktyce? Wcześniej stawki WIBOR spadały niejako "wyprzedzająco", ponieważ rynek spodziewał się kontynuacji obniżek stóp procentowych. Teraz, kiedy na rynku panuje zgoda co do dłuższej przerwy w luzowaniu, można oczekiwać, że WIBOR nadrobi te wcześniejsze spadki (co już się dzieje), by w końcu się ustabilizować. A ponieważ 3-miesięczny WIBOR zazwyczaj jest wyższy od stopy referencyjnej o 20-25 pkt bazowych, to cena kredytu powinna przez pewien czas być zbliżona do 6 proc.
Ta "mała stabilizacja" kosztów pożyczania może zakończyć się już w marcu, kiedy RPP zyska większą widoczność co do polityki fiskalnej nowego rządu i ścieżki inflacji - lub, jak w przytoczonych wyżej komentarzach ekonomistów, potrwać dłużej, do IV kw. 2024 r. Co jednak, jeśli na początku 2024 r. Rada uzna, że musi wrócić do podwyżek stóp? Wtedy oczywiście koszt pożyczania pieniądza stałby się wyższy. Oddajmy jednak głos prezesowi Glapińskiemu, który na ostatniej konferencji uspokajał: "Nie powiem, czy to jest koniec obniżania stóp, czy nie, natomiast podwyższania sobie nie wyobrażam. Takiego skoku inflacji w górę nie przewidujemy w żaden sposób."
Wśród ekonomistów panuje konsensus co do tego, że w 2024 r. inflacja kontynuować będzie spadki, choć nie będą już one tak spektakularne, jak w ostatnich miesiącach. Powrót do wzrostów rocznej dynamiki cen towarów i usług nie jest zakładany.