Kelnerka z Zakopanego punktuje brak kultury Polaków. Poszło o dzieci i napiwki

W majówkę wiele osób wyjedzie na krótki wypoczynek do turystycznych miejscowości. Tłoczno będzie zapewne w nadmorskich kurortach i Zakopanem. Właściciele hoteli i restauracji chcieliby, żeby klientów było jak najwięcej, ich pracownicy niekoniecznie. Im majówka kojarzy się ze stresem i awanturującymi się klientami, których w długi weekend jest więcej niż zazwyczaj.

Podczas majówkowego wypoczynku delektując się obiadem w Zakopanem czy w Sopocie, warto pamiętać, że nie wszyscy mają wolne. Pracownicy gastronomii w długi weekend ciężko pracują i robią wszystko, by zadowolić klientów. Ci jednak często traktują kelnerów i kelnerki z góry, są nieuprzejmi oraz wyładowują na nich swoją złość np. za ceny.

Tak Polacy zachowują się w restauracjach. Traktują je jak place zabaw

Pracownice gastronomii w rozmowie z wp.pl poskarżyły się m.in. na to, że Polacy w restauracjach nie pilnują dzieci, nie zostawiają napiwków oraz są kłótliwi. "Rodziny często traktują restaurację jak plac zabaw. Raz dziecko weszło na bar i zaczęło stukać w dzwonek kucharza. Rodzice, zamiast zareagować, śmiali się i nagrywali filmik na TikToka" - powiedziała portalowi Iga, która pracuje w smażalni ryb w Międzyzdrojach.

Reklama

Czytaj także: Polacy na podium Madery. W maju będą mogli głosować tam na prezydenta

"Nie da się ukryć, że podczas majówki panuje totalny chaos. Wchodzą grupami, są głośni, krzyczą do siebie z jednego końca sali na drugi. A dzieci? Dzieci urządziły sobie kiedyś wyścigi na deskach snowboardowych, które mieliśmy wystawione jako dekorację. Zakończyło się oczywiście stratami" - dodała Ewa zatrudniona w jednej z restauracji w Zakopanem.

Kelnerki skarżą się, że Polacy nie dają napiwków

Podczas majówki ruch w restauracjach jest spory, ale to nie zawsze przekłada się na napiwki. Ze słów kelnerek wynika, że Polacy są skąpi - dają je rzadko lub są bardzo niskie. "Pamiętam, jak pewna rodzina zamówiła pełen obiad z przystawkami, winem i deserami. Rachunek wyniósł prawie 700 zł. Zostawili dwa złote. Nawet nie pięć" - powiedziała Ewa. Zagraniczni turyści są o wiele hojniejsi. Zostawiają napiwki wynoszące od 10 do 15 proc.

Czytaj także: Turyści odradzają spędzanie wakacji na greckiej wyspie. "Drogie piekło"

Rozmówczynie serwisu wytknęły także rodakom to, że są nieuprzejmi. Kelnerki często słyszą pod swoim adresem wyzwiska, np. za to, że danie zostało przyniesione o kilka minut za późno. "Ludzie nie mają cierpliwości. Chcą wszystko natychmiast. Jak czekają 20 min na pizzę to już awantura" - relacjonowała Ewa z Zakopanego. 

Klientka zostawiła kelnerce karteczkę. Do dziś o niej pamięta

Kelnerki podkreślają jednak, że nie wszyscy klienci tacy są. Nie brakuje "uśmiechniętych i cierpliwych" oraz mówiących "dziękuję". Pracownicy gastronomi nie wymagają bowiem od rodaków wiele - jedynie empatii i kultury. "Kiedyś pani zostawiła karteczkę z napisem: 'Wspaniała obsługa! Dzięki wam nasza majówka była jeszcze lepsza'. Takie rzeczy się pamięta" - powiedziała Dominika. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zakopane | majówka | kelnerka | napiwki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »