Upada najstarsza fabryka obuwia w kraju. Pieniędzy na pensje wystarczy do marca

Carl Semler Schuhfabrik - najstarszy producent obuwia w Niemczech złożył wniosek o upadłość. Fabryka została założona w 1863 roku. O sprawie donosi niemiecki serwis merkur.de.

Rosnące koszty produkcji, recesja i zmiany na rynku - to czynniki wskazane przez przedstawicieli Carl Semler Schuhfabrik jako powody upadłości - podaje merkur.de. Do sądu wpłynął już wniosek w tej sprawie. 

Carl Semler wniósł o upadłość. Firma przejdzie restrukturyzację

Firma została założona przez czeladnika szewskiego Carla Semlera w 1863 roku w Pirmasens w Nadrenii-Palatynacie. Miejscowość ta niegdyś słynęła z przemysłu obuwniczego. Obecnie fabryka Carl Semler jest jednym z ostatnich działających zakładów w mieście, a przy tym najstarszym producentem obuwia w Niemczech. 

Reklama

Oprócz RFN firma działa również na Węgrzech w mieście Pecz. Z informacji ze strony producenta wynika, że zatrudnia 500 osób, ale merkur.de podaje, że kadra liczy w sumie 250 osób. 

Czytaj także: Znana marka kawy zbankrutowała. Przetrwała 170 lat, "dobiły" ją ceny ziaren

Pieniędzy na wypłaty wystarczy do marca

Władze zakładu przekazały, że w ramach procesu upadłościowego mają zabezpieczone pensje do marca. W ciągu najbliższych miesięcy planują przeprowadzić restrukturyzację, w której ma pomóc zewnętrzny zarządca i ekspert ds. restrukturyzacji. Od kwietnia wynagrodzenia mają już być wypłacane z budżetu firmy. Przedstawiciele zakładu podkreślają, że fabryki Carl Semler działają na pełnych obrotach, produkując 1000 par butów dziennie. Niewykluczone, że proces restrukturyzacji pociągnie za sobą zwolnienia. W cytowanym przez merkur.de oświadczeniu firma podkreśliła jednak, że zrobi wszystko, by utrzymać jak największą liczbę miejsc pracy. 

Carl Semler nie jest jedynym producentem obuwia, który boryka się ze skutkami recesji. W grudniu 2024 roku informowaliśmy o problemach duńskiej firmy obuwniczej Sanita Footwear, która miała swoją fabrykę w Pile. Tuż przed Wigilią pracownicy firmy usłyszeli, że po Nowym Roku mają nie przychodzić do pracy. "Do fabryki przyjechał przedstawiciel firmy z Danii, zabrał wszystkie wyprodukowane przez nas chodaki i oznajmił, że firma jest w upadłości. Pytaliśmy naszych szefów, co to oznacza i dostaliśmy pismo, przetłumaczone na polski" - mówiła serwisowi asta24.pl pracownica zakładu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: obuwie | fabryka | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »