W skrócie
- Mark Newton (Fundstrat) przypomina, że wzrosty amerykańskich akcji są napędzane głównie przez sektor technologiczny. Jego zdaniem, rynek potrzebuje szerszego wsparcia, by utrzymać trend wzrostowy.
- Michael Burry (Scion Asset Management) już w pierwszym kwartale tego roku zlikwidował niemal cały portfel akcji notowanych na giełdzie.
- Warren Buffett (Berkshire Hathaway) w tym roku więcej akcji sprzedaje niż kupuje i swoje zasoby gotówki zwiększył do rekordowego poziomu 381,6 miliarda dolarów.
- Dan Morehead (Pantera Capital) jest zdania, że mamy do czynienia z ”bańką na wszystkim” - drożeją surowce i kryptowaluty, a do tego rosną indeksy giełdowe. Powodem hossy jest nadmierne osłabienie dolara amerykańskiego.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Optymiści nie mają wątpliwości, że S&P500, główny indeks giełdy nowojorskiej, pokona granicę 7 tysięcy punktów, a potem zaatakuje wyższe poziomy. Alexander Altmann z Barclays przewiduje, że do końca grudnia indeks może osiągnąć pułap 7250 punktów. Przyczynami nowej fali wzrostów mają być: nieustający napływ kapitału, dobre wyniki finansowe amerykańskich spółek i perspektywa obniżania stóp procentowych w USA.
Jednak pesymiści mają chyba dłuższą listę argumentów wspierających tezę o zagrożeniach dla Wall Street. Wskazują na niebezpieczeństwo, że koncentracja wzrostów na giełdzie w jednej branży (AI) może prowadzić do powstania bańki spekulacyjnej. Rynki widzą też, że legendarny inwestor Warren Buffett gromadzi coraz więc gotówki, a zmniejsza pulę posiadanych akcji. Poza tym, liczni ekonomiści alarmują, że Stany Zjednoczone mają wielki problem ze swoim długiem publicznym, a kraje BRICS zmniejszają zaangażowanie w amerykańskie aktywa.
Wątpliwa siła "Wspaniałej Siódemki"
Mark Newton, szef działu analiz technicznych w Fundstrat, przypomina, że obecne wzrosty amerykańskich akcji są napędzane głównie przez sektor technologiczny. Jego zdaniem, rynek potrzebuje szerszego wsparcia, by utrzymać trend wzrostowy. Ekspert ocenia, że S&P500 zbliża się do krótkoterminowego maksimum, po którym nastąpi okres konsolidacji. - Spodziewam się spadku o 3-5 proc. w listopadzie. Rynek wzrósł już o 15 proc. w tym roku, w dodatku, po silnych wzrostach w poprzednich latach, więc korekta jest naturalna - oznajmił analityk Fundstrat.
Mark Newton twierdzi, że przewartościowanie spółek technologicznych, takich jak Alphabet, może doprowadzić do chwilowego osłabienia "Wspaniałej Siódemki". Przypomnijmy, że należą do niej, oprócz Alphabetu: Amazon, Apple, Microsoft, Meta, Tesla i Nvidia. Te siedem spółek odpowiada dziś za około 25 proc. kapitalizacji S&P500. Z tego powodu każda zła wiadomość o którymś z potentatów może spowodować poważną korektę notowań.
Jeszcze raz "The Big Short"
Inwestorów ostrzega także Michael Burry, zarządzający funduszem Scion Asset Management. Na platformie X napisał: "sometimes we see bubbles" (czasami widzimy bańki). Choć Burry nie sprecyzował, o które rynki chodzi, to jego słowa korespondują z opiniami wielu analityków i ekonomistów kwestionujących stabilność wzrostów na Wall Street napędzanych boomem spółek spod znaku sztucznej inteligencji.
Wpis pojawił się w momencie, gdy Nvidia, firma produkująca półprzewodniki, osiągnęła na Wall Street rekordową kapitalizację 5 bilionów dolarów. Wartość Nvidii stanowi już niemal jedną dziesiątą całego indeksu S&P500, a jej kapitalizacja przewyższa PKB takich państw jak Indie, Japonia czy Niemcy.
W pierwszym kwartale tego roku fundusz Burry'ego zlikwidował niemal cały portfel akcji notowanych na giełdzie, jednocześnie zajmując krótkie pozycje na Nvidii i spółkach powiązanych z Chinami. Giełdowe ruchy Michaela Burry'ego są uważnie obserwowane przez inwestorów od czasu, gdy jako jeden z nielicznych przewidział załamanie na rynku nieruchomości w USA w 2008 roku. Historia ta została później przedstawiona w filmie "The Big Short".
Buffett gromadzi gotówkę
Uczestnikom rynku giełdowego dużo do myślenia daje fakt, że legendarny inwestor Warren Buffett kontynuuje strategię defensywną. W trzecim kwartale tego roku jego spółka (Berkshire Hathaway) sprzedała akcje o wartości 6,1 miliarda dolarów netto, osiągając rekordowy poziom gotówki - 381,6 miliarda dolarów na koniec września.
Analitycy uznają wzrost rezerw gotówkowych Berkshire za dowód ostrożności wobec wysokich wycen rynkowych. Buffett tradycyjnie zwiększa zasoby gotówki, gdy uznaje, że rynek akcji jest przewartościowany. To zgodne z jego zasadą: "bądź ostrożny, gdy inni są chciwi, bądź chciwy, gdy inni się boją". A w tej chwili na giełdzie w Nowym Jorku chciwi mają dużą przewagę nad lękliwymi.
Po trzecim kwartale 2025 roku zysk operacyjny konglomeratu Buffetta wzrósł o 34 proc do 13,49 miliarda dolarów, głównie dzięki segmentom ubezpieczeniowemu i energetycznemu. Największymi pozycjami w portfelu sędziwego multimiliardera są Apple (57 miliardów dolarów), American Express (48 miliardów) i Bank of America (28 miliardów).
Bankructwa w "równoległym systemie bankowym"
Na rynkach szerokim echem odbiły się niedawne bankructwa First Brands Group i Tricolor Holdings. Obie firmy reprezentowały "równoległy system bankowy", czyli private credit. Po kryzysie w 2008 roku ten rynek urósł do 1,7 biliona dolarów, jednak część transakcji z okresu taniego pieniądza (w latach 2021-22) wymaga dziś restrukturyzacji.
David Solomon, dyrektor generalny Goldman Sachs, uspokaja, że nie ma zagrożenia systemowego mimo upadku kilku firm kredytowych. Jego zdaniem, te przypadki to "osobliwe zdarzenia" będące następstwem złych decyzji inwestycyjnych. Ekspert podkreśla, że są ostrzeżeniem dla sektora finansowego, by utrzymywał wysokie standardy kredytowania i analizy ryzyka. Solomon dodał, że jeśli gospodarka USA gwałtownie zwolni, mogą pojawić się większe straty w systemie finansowym, ale nie doprowadzą do kryzysu takiego jak w 2008 roku.
Dług publiczny USA coraz większy
Ten sam David Solomon twierdzi, że większym problemem jest nadmierne zadłużenie całej gospodarki amerykańskiej. Jego zdaniem, jeśli tempo wzrostu PKB nie przyspieszy, Stany Zjednoczone mogą wkrótce dojść do "momentu rozliczenia" z własnym długiem, czyli sytuacji, w której rząd zmuszony będzie drastycznie ograniczyć wydatki lub podnieść podatki, aby utrzymać wypłacalność.
Szef Goldman Sachs podkreśla, że USA i inne demokracje zachodnie uzależniły się od polityki stymulacji fiskalnej opartej na długu publicznym. Zjawisko to nasiliło się zwłaszcza w okresie pandemii Covid-19, gdy rządy masowo uruchamiały programy pomocowe dla przedsiębiorstw i konsumentów, co w krótkim czasie zwiększyło wydatki, ale też znacząco powiększyło deficyt.
Według ekonomistów, dług publiczny USA przekroczył już 34 biliony dolarów, a obsługa odsetek stanowi coraz większą część budżetu federalnego. David Solomon ostrzega, że jeśli rząd nie podejmie działań zwiększających produktywność i wzrost gospodarczy, w dłuższej perspektywie może dojść do kryzysu fiskalnego.
BRICS przeciw dolarowi
Dodatkowym czynnikiem ryzyka dla amerykańskich rynków może być rosnąca presja ze strony gospodarek wschodzących. Według danych Departamentu Skarbu USA, trzy państwa BRICS - Chiny, Brazylia i Indie - zredukowały w lipcu tego roku swoje zasoby amerykańskich obligacji skarbowych łącznie o 47 miliardów dolarów.
Jednocześnie Chiny i Rosja przyspieszają dedolaryzację handlu. Ludowy Bank Chin poinformował, że jego system płatności transgranicznych CIPS (prowadzonych w renminbi) obsłużył w zeszłym roku transakcje o wartości 24,55 biliona dolarów, natomiast Rosja deklaruje, że 90-95 proc. wymiany z Indiami i Chinami prowadzi w walutach lokalnych. Redukcja zaangażowania w amerykański dług może w dłuższym okresie zwiększyć presję na rentowności obligacji i kurs dolara.
To może być "bańka na wszystkim"
Dan Morehead, dyrektor generalny Pantera Capital, ostro krytykuje decyzje Rezerwy Federalnej USA o prowadzeniu polityki obniżania stóp procentowych w warunkach rosnących deficytów i inflacji. Takie działania osłabiają dolara amerykańskiego. Analityk argumentuje, że obserwowany wzrost cen aktywów - od akcji po złoto - nie wynika z ich realnego umocnienia, lecz z utraty wartości pieniądza fiducjarnego (tradycyjnego).
Zdaniem eksperta, konsekwencją tej polityki jest zjawisko określane jako "bańka na wszystkim" - drożeją surowce i kryptowaluty, a do tego rosną indeksy giełdowe. - Ludzie mówią: "złoto osiąga rekordy, S&P500 jest na szczytach". Nie, to wszystko jest względne. To spada wartość pieniądza papierowego - konkluduje Dan Morehead.
Jacek Brzeski


















