Kłopoty Elona Muska. Tesli szkodzi polityka i chińska konkurencja

Od początku tego roku akcje Tesli na Wall Street potaniały o ponad 30 proc. Polityczna działalność Elona Muska u boku prezydenta Donalda Trumpa jesienią 2024 była postrzegana jako jego atut, ale bardzo szybko stała się obciążeniem. Jednak nie tylko obecność multimiliardera w Białym Domu szkodzi Tesli. Firma zaczyna przegrywać z rynkowymi konkurentami, zwłaszcza chińskimi.

  • Sprzedaż Tesli w Europie w pierwszych dwóch miesiącach tego roku spadła o 44 proc., choć ogólna liczba rejestracji aut elektrycznych wzrosła w tym czasie o 31 proc.
  • Chiński BYD dysponuje technologią ładowania akumulatorów, która pozwala na uzyskanie zasięgu 400 kilometrów w zaledwie 5 minut. Najszybsze ładowarki Tesli oferują zasięg około 275 kilometrów w 15 minut
  • Interesom Tesli służy decyzja prezydenta Donalda Trumpa o podniesieniu od 2 kwietnia cła na samochody sprowadzane do USA z 2,5 do 25 proc.

Reklama

Dla entuzjastów Tesli wyjątkowo traumatyczny był okres od połowy grudnia 2024 roku do 18 marca tego roku. W tym czasie każda akcja spółki potaniała o ponad połowę - z 480 do 225 dolarów. Od tamtej pory jesteśmy świadkami korekty wzrostowej i poprawy notowań o kilkanaście procent (do 263 dolarów). Jednak nawet w ostatnich dniach zdarzały się fatalne sesje - w środę 26 marca Tesla potaniała o 5,6 proc., a w piątek 28 marca o 3,5 proc.  

Polityka zamiast biznesu. Musk ma konkurencję

Dobrze przyczyny problemów firmy Elona Muska zdefiniował Adam Jonas z Morgan Stanley. Jego zdaniem nie chodzi tylko o to, że zastrajkowali potencjalni nabywcy samochodów Tesli niezadowoleni z politycznego zaangażowania Muska. Ważny jest także aspekt czysto ekonomiczny - firma amerykańskiego multimiliardera musi mierzyć się z rosnącą konkurencją i szybko starzejącymi się modelami własnych pojazdów.

Nie ulega jednak wątpliwości, że o ile o gigantycznym wzroście notowań Tesli jesienią zeszłego roku zdecydowało polityczne opowiedzenie się Elona Muska po stronie Donalda Trumpa, czyli późniejszego zwycięzcy wyborów prezydenckich w USA, to giełdową bessę zapoczątkowały kontrowersyjne decyzje i opinie multimiliardera nazywanego w Białym Domu "doradcą od wszystkiego". Rola Muska w administracji Trumpa najpierw była postrzegana jako jego atut, ale bardzo szybko stała się obciążeniem. Ostatnio dochodzi nawet do drastycznych protestów społecznych, takich jak ataki na salony sprzedaży Tesli i akty wandalizmu na stacjach ładowania.

Lista politycznych zastrzeżeń, jakie zgłaszają potencjalni klienci Tesli, jest długa. Muskowi wypominane jest wtrącanie się w sytuację wewnętrzną krajów Europy, na przykład demonstracyjne popieranie niemieckiej partii AfD. Szeroko komentowana jest niechęć multimiliardera do Ukrainy, a także poparcie przez niego propozycji, by Stany Zjednoczone wycofały się z NATO i ONZ.

Wielu Amerykanów jest przerażonych ogromną skalą zwolnień pracowników administracji publicznej, zainicjowaną przez Elona Muska, występującego w roli specjalisty do spraw podnoszenia efektywności ekonomicznej rządu. Głównie dlatego w USA powstał ruch protestu "Tesla Takedown" (Upadek Tesli). Jego aktywiści wzywają do sprzedaży pojazdów firmy i jej akcji na giełdzie. 

Lojalni wobec Muska. "Wierzą w przyszłość Tesli"

Z drugiej strony, Tesla od dawna ma ogromną grupę fanów, którzy uważnie śledzą każdą wiadomość publikowaną przez Muska na platformie X. Prawdopodobnie ci właśnie ludzie stoją za wzrostami cen akcji spółki zanotowanymi w drugiej połowie marca. W tym czasie kapitalizacja Tesli podniosła się o 8 miliardów dolarów. - Tacy inwestorzy nie przejmują się wycenami. Wierzą w przyszłość firmy i zdolności Elona Muska. Tymczasem Tesla stoi przed poważnymi wyzwaniami operacyjnymi i wizerunkowymi - komentuje Nicholas Colas z DataTrek Research.

Do odwrócenia trendów na giełdzie mogło przyczynić się spotkanie Elona Muska z pracownikami w fabryce w Austin w Teksasie, do którego doszło w połowie marca i które było transmitowane na X.com. - Nie sprzedawajcie akcji spółki. Bywają chwilę, gdy droga jest wyboista. Ale jestem tutaj, aby zapewnić was, że nasza przyszłość jest jasna i ekscytująca i będziemy robić rzeczy, o których nikt nawet nie śnił - mówił miliarder. 

Klienci Tesli się buntują. Ceny używanych aut spadają

Jednak nawet najbardziej wzniosłe deklaracje nie są w stanie unieważnić faktów i liczb. W Stanach Zjednoczonych kontrowersyjna rola Muska w rządzie odstraszyła wielu potencjalnych nabywców samochodów. Ceny używanych Tesli spadają i to w sytuacji, gdy rośnie ogólne zainteresowanie tego rodzaju pojazdami elektrycznymi. Na domiar złego, ze względu na wady produkcyjne, firma musiała wycofać ze sprzedaży niemal wszystkie ciężarówki Cybertruck - łącznie ponad 46 tysięcy pojazdów. Na niekorzyść spółki działa także dość przestarzała gama modelowa. Elon Musk liczy, że ratunkiem będzie tu odświeżony Model Y, który w marcu zaczął już trafiać do europejskich klientów firmy.

Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów, spółka kierowana przez Elona Muska na Starym Kontynencie zarejestrowała w lutym 16,8 tysiąca nowych samochodów, czyli o 40 proc. mniej niż rok wcześniej. Sprzedaż Tesli w Europie w pierwszych dwóch miesiącach roku spadła o 44 proc., choć ogólna liczba rejestracji aut elektrycznych wzrosła w tym czasie o 31 proc. W ciągu ostatnich 12 miesięcy aż dziesięciokrotnie odnotowano w Europie spadek sprzedaży Tesli. Wyjątkiem jest Wielka Brytania, gdzie w lutym klienci kupili prawie 4 tysiące aut Tesli, a popularny Model 3 i Model Y znalazły się odpowiednio na drugim i trzecim miejscu w zestawieniu sprzedażowym po Mini Cooperze.

Chińczycy weszli do gry. Konkurencja dla Tesli

Nie wszyscy komentatorzy stracili wiarę w Teslę i jej szefa. Adam Jonas z Morgan Stanley co prawda obniżył ostatnio cenę docelową oraz prognozę sprzedaży Tesli, ale w długim terminie jest optymistą i podkreśla, że przyszłość firmy opierać się będzie na robotyce i sztucznej inteligencji. Z kolei Daniel Ives z Wedbush pochwalił wysiłki Muska w prowadzeniu dialogu zarówno z pracownikami, jak i akcjonariuszami. Jego zdaniem, jeśli Musk pozostanie wierny swojej wizji, Tesla może doświadczyć znacznego wzrostu, napędzanego przełomami w technologii jazdy autonomicznej oraz robotyce.

Na przeciwnym biegunie lokuje się znany inwestor giełdowy Ross Gerber, który wezwał Elona Muska do ustąpienia ze stanowiska szefa firmy. W rozmowie ze Sky News stwierdził, że przedsiębiorca przez pracę w administracji Donalda Trumpa zaniedbuje swój biznes. - Myślę, że Tesla potrzebuje nowego dyrektora generalnego - stwierdził Gerber.

Wielu jest analityków, którzy są zdania, że "komponent marzeń" Tesli, czyli sztuczna inteligencja, robotyka i auta autonomiczne, traci na sile oddziaływania, gdyż w tych dziedzinach podobne sukcesy zaczynają odnosić konkurenci Muska, między innymi chiński BYD. Ta właśnie firma ze swoimi pojazdami elektrycznymi i hybrydowymi dynamicznie wkracza na rynek europejski. BYD w 2024 roku miał 107 miliardów dolarów rocznej sprzedaży, podczas gdy Tesla - 98 miliardów. Chiński potentat w czwartym kwartale zeszłego roku odnotował też rekordowy wzrost zysku netto o 73,1 proc., osiągając 15 miliardów juanów (około 2,1 miliarda dolarów).

BYD zdobywa rynki. To on pokona Teslę?

Jacob Falkencrone, główny strateg inwestycyjny w Saxo Banku, dostrzega liczne przewagi BYD nad Teslą. Przede wszystkim Chińczycy zrewolucjonizowali ładowanie pojazdów elektrycznych. BYD może się pochwalić nową, przełomową technologią ładowania akumulatorów, która pozwala na uzyskanie zasięgu 400 kilometrów w zaledwie 5 minut. Dla porównania, najszybsze ładowarki Tesli oferują zasięg około 275 kilometrów w 15 minut.

Jacob Falkencrone przypomina, że w przeszłości chińscy producenci pojazdów elektrycznych, w tym BYD, prowadzili agresywne wojny cenowe, by szybko zdobyć udziały w rynku. BYD zmienia jednak strategię i odchodzi od nieustannego obniżania cen na rzecz bardziej zrównoważonego modelu skoncentrowanego na innowacjach i przewadze technologicznej.

Sprzedaż samochodów BYD w 2024 roku wzrosła do 4,27 miliona sztuk. Firma jest niekwestionowanym liderem motoryzacyjnym w Chinach. BYD wygrywa nie tylko na rynku krajowym, ale szybko staje się także znaczącym graczem globalnym. Eksport pojazdów wzrósł w ubiegłym roku o prawie 72 proc., a BYD pozyskał ostatnio niemal 6 miliardów euro na przyspieszenie światowej ekspansji. Dzięki temu  otworzył nowe fabryki w Tajlandii, Uzbekistanie i Brazylii.

Notowane na giełdzie w Hongkongu akcje BYD w tym roku zyskały na wartości prawie 50 proc. i osiągnęły rekordowe poziomy. W tym samym czasie Tesla została przeceniona o ponad 30 proc. Zdaniem Jacob Falkencrone, dalsze wzrosty kursu akcji chińskiego giganta są bardzo prawdopodobne.

Pewnym problemem jest jednak pomoc państwa udzielana firmie. "Wyższe dotacje rządowe stanowiły znaczną część ogólnego zysku BYD. Dodatkowo, koszty administracyjne i podatki znacznie wzrosły, budząc wśród inwestorów pewne wątpliwości co do trwałości przyszłych poziomów rentowności. Mimo to firma pozostaje silna finansowo, z wyraźnie poprawioną pozycją gotówkową, co świadczy o jej solidnej kondycji i zdolności do wspierania przyszłego wzrostu" - czytamy w raporcie Falkencrone.

Trump pomaga Muskowi. Cła na pojazdy sprowadzane do USA

Kłopotem dla chińskich producentów pojazdów, ale także dla japońskich czy niemieckich, będzie obowiązujące od 2 kwietnia wyższe cło na samochody osobowe i lekkie ciężarówki sprowadzane do USA. Prezydent Donald Trump doprowadził do podniesienia stawki z 2,5 do 25 proc. Analitycy Goldman Sachs nie mają wątpliwości, że na tej decyzji najbardziej skorzystają amerykańscy producenci, tacy jak Tesla, Rivian, GM i Ford. 

Jeśli przyjąć, że podwyższonymi taryfami objęte będą auta o wartości z przedziału 20-60 tysięcy dolarów to, według wyliczeń Goldman Sachs, nowe cło może podbić ich ceny o 5-15 tysięcy dolarów. W tej sytuacji nawet jeśli Tesla nie zwiększy wolumenu sprzedaży na rynku USA, to będzie mogła narzucić klientom w Ameryce wyższe ceny. To oznacza, że spółka Elona Muska spadek popytu na rynkach zagranicznych, zwłaszcza w Europie i Chinach, ma szansę zrekompensować sobie we własnym kraju dzięki protekcjonizmowi Białego Domu.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »