Drewno z Rosji trafia na polski rynek. Tak zarabiają oligarchowie
Powołując się na wyniki śledztwa przeprowadzonego przez organizację Earthsight, "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że mimo wprowadzonych sankcji rynek Unii Europejskiej nadal zalewa rosyjska sklejka brzozowa. Z szacunków ekspertów wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat do Polski mogły trafić produkty o wartości około 670 mln euro, co w przeliczeniu daje ponad 2,8 mld zł.
O tym, że mimo wprowadzonych sankcji, w Polsce nadal można kupić sklejkę pochodzącą z Rosji, na łamach naszego portalu informowaliśmy już wiosną 2024 r. Więcej na temat tego nielegalnego procederu przeczytasz tutaj. Teraz okazuje się, że skala problemu może być jeszcze większa.
Przypomnijmy, że od 10 lipca 2022 r. obowiązuje zakaz importu rosyjskiego drewna do Unii Europejskiej. Był to jeden z zapisów piątego pakietu sankcji wprowadzonych przeciwko Rosji po agresji tego kraju na Ukrainę. W maju 2024 r. Wspólnota ogłosiła nałożenie ceł antydumpingowych na Kazachstan i Turcję w wysokości 15,8 proc. na sklejkę brzozową importowaną z tych krajów do Unii Europejskiej.
Powołując się na wyniki 10-miesięcznego śledztwa przeprowadzonego przez Earthsight, organizację non-profit, ujawniającą przestępstwa przeciwko środowisku i społeczeństwom, "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że od lipca 2022 r. na rynek Unii Europejskiej miały trafić produkty warte 1,5 mld euro. Z tego do Polski miało trafić drewno o wartości detalicznej 669 mln euro (ponad 2,8 mld zł).
"Organizacja zakłada bowiem, że cała nadwyżka - tj. dodatkowy import sklejki do Unii z Turcji, Kazachstanu, Chin i Gruzji, który pojawił się po wprowadzeniu sankcji - pochodzi tak naprawdę z Rosji" - czytamy na stronie gazety.
"Według ustaleń Earthsight siedmiu z dziesięciu największych rosyjskich eksporterów sklejki brzozowej nadal zaopatruje kraje UE" - podaje dziennik. Organizacja skontaktowała się z jednym z nich, spółką Segezha Group. Przedstawiciele rosyjskiego holdingu drzewnego wyjaśnili, że produkty trafiają do tureckiej fabryki, gdzie otrzymują turecką odprawę celną. W ten sposób to tureckie, a nie rosyjskie drewno trafia do Europy.
"Głównym udziałowcem firmy jest Władimir Jewtuszenkow, rosyjski oligarcha, który poprzez swój biznes kontroluje lasy o powierzchni równej połowie Polski" - wyjaśnia "Dziennik Gazeta Prawna". Towar od rosyjskich producentów ma trafiać do pośredników w Kazachstanie, Turcji oraz Chinach.
Aleksandra Balkiewicz-Żerek z departamentu analiz ekonomicznych PKO BP zwróciła uwagę w rozmowie z dziennikiem na wzrost importu drewna z Chin, będących największym producentem sklejki na świecie. "Podczas gdy w 2023 r. Chiny odpowiadały za jedynie 15 proc. importu sklejki do Polski, w 2024 r. było to już 35 proc." - przyznała ekspertka.
Tara Ganesh, liderka zespołu ds. drewna i sankcji w Earthsight, przyznała w rozmowie z serwisem EURACTIV.pl, że na pozycję Polski jako lidera w tym nielegalnym procederze wpływ ma m.in. położenie geograficzne czy dobrze rozwinięty przemysł drzewny. Ekspertka wskazała też na brak skutecznej reakcji polskich władz. "Już dawno informowaliśmy polskie władze o przypadkach importu rosyjskiego drewna przez firmy z UE" - wyjaśniła Ganesh, której słowa przytacza serwis EURACTIV.pl.
Podkreśliła, że kontrole dokumentacji "muszą być bardziej szczegółowe". Bywa i tak, że sklejka, która jest przywożona do Polski, trafia do innych krajów, w tym m.in. do Francji czy Włoch.