Spis treści:
- Prezes Nvidii: Elektrycy i hydraulicy wygrają z AI
- Jakie kompetencje będą kluczowe na rynku pracy w 2030 roku?
- Nie tylko zwolnienia? Powstanie 170 milionów nowych miejsc pracy
- Sztuczna inteligencja uderzy w pracowników sprzedaży, marketingu czy administracji
- Firmy zaczną zatrudniać weryfikatorów treści?
- Rewolucja AI na rynku pracy budzi strach. Wkrótce zwolni?
Reportaż ze słowami prezesa Nvidii został wyemitowany w brytyjskiej stacji Channel 4 News. Huang wyjaśnił w nim, dlaczego "umiejętności praktyczne" będą coraz bardziej cenione na rynku pracy.
Prezes Nvidii: Elektrycy i hydraulicy wygrają z AI
Według przedsiębiorcy, w miarę jak firmy na szeroką skalę wdrażają sztuczną inteligencję, zwyciężą zawody praktyczne. Logika Huanga wpisuje się w jego opis współczesnych centrów danych - nazywanych "fabrykami AI", które przetwarzają energię elektryczną w inteligencję obliczeniową. Rozwój tych fabryk wymaga nowych podstacji, okablowania, systemów chłodzenia i instalacji systemów robotycznych - a wszystko to wymaga wyspecjalizowanego personelu na miejscu.
Huang już wcześniej mówił, że "język ludzki staje się nowym językiem programowania", a dzięki sztucznej inteligencji dostęp do informatyki staje się coraz bardziej zdemokratyzowany - w konsekwencji bariery wejścia na rynek pracy maleją. Niedawno stwierdził także, że "prawie każdy może 'programować', po prostu rozmawiając ze sztuczną inteligencją i formułując zapytania".
Słowa prezesa jednego ze światowych liderów w dziedzinie technologii obliczeniowych wskazują, że wraz z postępem rewolucji AI rośnie zapotrzebowanie na specjalistów od fizycznej strony technologii - instalacji kabli, zasilania, wdrażania i utrzymania sprzętu. W konsekwencji otwiera to nową, praktyczną ścieżkę kariery poza biurem, opartą na umiejętnościach technicznych i certyfikatach inżynierskich, bez których żadna "fabryka sztucznej inteligencji" nie będzie działać.
Jakie kompetencje będą kluczowe na rynku pracy w 2030 roku?
Ta opinia zdaje się jednak nie do końca znajdować potwierdzenie w najnowszym raporcie Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos na temat zawodów przyszłości i kluczowych umiejętności. Wskazuje on bowiem na rosnącą rolę AI, Big Data i cyberbezpieczeństwa.
Jednak i on dostrzega zmianę na przestrzeni pięciu lat - od 2025 do 2030 roku. Chociaż w tym roku kluczowe pozostają kompetencje takie jak myślenie analityczne czy cyberbezpieczeństwo, to do 2030 r. hierarchia ta ma ulec zmianie. Na czele będzie specjalizacja w AI i Big Data, ale coraz większe znaczenie będą mieć również umiejętność zarządzania siecią czy zdolności adaptacyjne i analityczne.
- Wydaje się, że zwycięzcami będą osoby, które mają trudno zastępowalne kompetencje, niezależnie od tego, czy wykonują pracę manualną, czy umysłową - mówi Interii Biznes dr Maciej Madziński, konsultant ds. strategii i transformacji cyfrowej, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego i dyrektor Programu MBA IT. - Hydraulik ma tę przewagę, że sztuczna inteligencja jeszcze nie przychodzi nam do łazienki i nie naprawia rur - dodaje.
Wskazuje, że również w pracy umysłowej istnieją kompetencje, które trudno zautomatyzować, jak łączenie koncepcji, kreatywne myślenie, interpretacja. - To umiejętności, które wciąż pozostają ludzkie i stanowią przewagę nad AI - podkreśla dr Madziński.
Wciąż pozostaje przestrzeń dla ludzi z wyjątkowymi kompetencjami. W historii wygrywały osoby, które potrafiły elastycznie dopasować się do sytuacji.
Nie tylko zwolnienia? Powstanie 170 milionów nowych miejsc pracy
Największe emocje w debacie nad coraz większym wpływem sztucznej inteligencji na rynek pracy wywołuje dyskusja o potencjalnym zastępowaniu człowieka. - Badacze i raporty nie przesądzają tego. Wręcz przeciwnie - mówi w rozmowie z Interią Biznes dr Piotr Gaczek, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, badający wpływ AI na procesy decyzyjne i dodaje, że jednym z największych mitów pozostaje przekonanie, iż AI zastąpi człowieka. - Raczej będzie funkcjonowała równolegle z nami. Poszerzy możliwości i przyspieszy pracę - dodaje.
Raport WEF wylicza, że do 2030 roku znikną 92 miliony miejsc pracy, ale w tym samym okresie powstanie 170 milionów nowych. Oznaczałoby to netto wzrost zatrudnienia o 7 proc. w stosunku do dzisiejszej siły roboczej. Skutki tych zmian wpłyną na prawie 1,2 miliarda pracowników na całym świecie.
Nie podzielam katastroficznej wizji, że wszyscy stracimy pracę. Musimy raczej nauczyć się rozwijać te umiejętności, które pozostaną potrzebne mimo rozwoju AI.
Dr Maciej Madziński mówi wprost, że jednoznacznej odpowiedzi na to, które zawody zyskają na rewolucji AI, nie da się dziś udzielić. - Na tym właśnie polega siła rewolucji - nie wiemy, w jaką stronę to pójdzie - tłumaczy Interii Biznes. - Łatwe zadania będą automatyzowane, trudne - uproszczone przez technologię - wyjaśnia.
W ocenie dr. Piotra Gaczka największe zagrożenie zastąpienia ludzi przez AI dotyczy firm bardzo mocno technologicznych. - Jeśli chodzi o zawody oparte na twardych umiejętnościach, jak np. wymiana uszczelki, praca hydraulika, murarza - obecne opracowania sugerują, że ich praca w tym momencie nie ulegnie zmianie. - Dlaczego? Bo żeby taka praca fizyczna została zautomatyzowana, potrzebna jest robotyka. A to już nie jest kwestia AI jako software'u, tylko hardware'u - robota, który musiałby mieć sztuczny umysł. I to wciąż pozostaje raczej w sferze science fiction - wskazuje.
Sztuczna inteligencja uderzy w pracowników sprzedaży, marketingu czy administracji
Ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu przyznaje, że część zawodów rzeczywiście zniknie. Jego zdaniem najbardziej narażone na zmiany są branże, które już dziś najmocniej inwestują w technologie - tam efekt automatyzacji będzie najszybszy i najsilniejszy. - Automatyzacja najmocniej uderzy w sprzedaż, marketing oraz prace administracyjne - obieg i przygotowywanie dokumentów - uważa dr Gaczek.
- Obsługa klienta to kolejny obszar, który szybko się zmienia; chatboty są dziś niemal wszędzie i z roku na rok coraz lepiej sobie radzą. Finanse to kolejna branża narażona na automatyzację; wiele rutynowych, powtarzalnych czynności może tu przejąć sztuczna inteligencja - wyjaśnia ekspert.
Wszystko zależy od branży i stanowiska. Największe zmiany dotkną pracowników wykonujących rutynowe zadania - tam AI pojawi się najszybciej.
Doktor z Akademii Leona Koźmińskiego uważa, że niemal każdy zawód, który w jakimś stopniu wiąże się z przetwarzaniem informacji, ulegnie zmianie - na różnych płaszczyznach: na poziomie zbierania informacji, generowania jej, porządkowania. - W przyszłości studenci - zamiast wykładowców - mogą mieć zindywidualizowanych asystentów AI, idealnie dopasowanych do ich potrzeb. Nie zmienia to faktu, że wiele osób nadal będzie oczekiwać kontaktu z człowiekiem - zauważa Madziński.
- W copywritingu czy tworzeniu treści, przeciętne teksty mogą zostać zastąpione przez AI, ale wybitne historie i kreatywne rozwiązania nadal będą cenione - wylicza.
- Wszystko zależy od branży i stanowiska. Największe zmiany dotkną pracowników wykonujących rutynowe zadania - tam AI pojawi się najszybciej - zauważa z kolei dr Gaczek. - Nie chodzi o zwolnienia, ale o to, żeby dzięki AI praca była bardziej efektywna i komfortowa - dodaje.
Firmy zaczną zatrudniać weryfikatorów treści?
- Nowe miejsca pracy powstaną przede wszystkim w zawodach związanych z nadzorem nad sztuczną inteligencją - mówi dr Gaczek. Dobrym przykładem jest marketing - jedna z branż najwięcej inwestujących w AI. - W praktyce jednak chodzi głównie o automatyzację prostych czynności jak personalizacja komunikatów i ich pozycjonowanie - zauważa.
- W marketingu pracownicy nie będą już tworzyć grafik czy zdjęć, tylko będą kierować algorytmami, które to zrobią za nich. Praca fotografa nie zniknie, ale się zmieni - dobry fotograf połączy tradycyjne umiejętności z cyfrowymi narzędziami AI - dodaje.
Za kolejny przykład zmian w branży wskazuje generowanie reklam. - Choć wymaga pracy kamerzystów na planie, AI potrafi już tworzyć wysokiej jakości filmy i spoty, co może redefiniować sposób powstawania reklam czy filmów - mówi dr Gaczek.
Pojawią się też zupełnie nowe profesje - mówi dr Madziński i wskazuje na weryfikację treści w świecie wirtualnym, gdzie obecnie trudno odróżnić, co jest prawdziwe, a co nie.
Dr Gaczek nie wyklucza również, że prezes Nvidii może nie mieć do końca racji, że zawody techniczne będą bardziej odporne na rewolucję AI. - Możemy wyobrazić sobie hybrydę sztucznej inteligencji i ludzkich umiejętności - człowiek potrafi wykonać coś manualnie, jednak to AI daje wskazówki, jaka jest zasadność danego działania - dodaje.
Eksperci zgodnie jednak przyznają, że pozostaje kwestia odpowiedzialności. - Błąd algorytmu w obsłudze klienta to drobiazg, ale pomyłka w finansach może mieć poważne konsekwencje. Właśnie dlatego w niektórych sektorach prawo i regulacje mogą spowolnić tempo automatyzacji - mówi ekonomista z UEP-u.
Rewolucja AI na rynku pracy budzi strach. Wkrótce zwolni?
- Jeśli ktoś czuje się zagrożony przez AI, najlepszym sposobem jest po prostu zacząć z niej korzystać i zobaczyć, jak działa - mówi wprost dr Piotr Gaczek. - Niepokoić mogą się raczej ci, którzy jeszcze ani razu nie spróbowali pracować z AI i są względem tego z założenia niechętni. Zmiana może się bowiem okazać nieunikniona - dodaje.
Dr Maciej Madziński podkreśla, że do zmian na rynku pracy wywołanych przez AI można się przygotować poprzez edukację, aby rozumieć, co narzędzia AI potrafią, gdzie mogą nam pomóc, a czego jeszcze nie potrafią. - Bać się nie warto, ale warto się przygotować - dodaje.
Niepokoić mogą się raczej ci, którzy jeszcze ani razu nie spróbowali pracować z AI.
Dr Gaczek wskazuje, że również menedżerowie w firmach muszą wprowadzać odpowiedzialne zasady korzystania z AI. - Nie można ślepo ufać technologicznym gigantom, bo dane to dziś waluta ujawniająca nas bardziej, niż chcemy - mówi. - AI wspiera decyzje, ale to człowiek ponosi ich skutki - dodaje.
Rewolucja AI, a w konsekwencji zmiany na rynku pracy, wcale nie muszą dalej postępować tak gwałtownie. - Pamiętajmy, że patrząc na rozwój technologii w przeszłości, zwykle stawały one w miejscu i potrzebowały kolejnego przełomu, wielkiego odkrycia, żeby pójść dalej. To samo zresztą spotkało AI w przeszłości - podkreśla dr Madziński.
Sebastian Tałach













