Kanadyjczycy wyprzedają domy w USA na potęgę. "Kluczowe słowo to niepewność"

Kanadyjczycy ponownie uderzają w USA. Tym razem sąsiedzi Stanów Zjednoczonych w reakcji na politykę Donalda Trumpa zaczęli sprzedawać swoje nieruchomości po drugiej stronie granicy. Odczuwają to przede wszystkim Floryda i Arizona. To zła wiadomość dla rynku. "Washington Post" przypomina bowiem, że to właśnie obywatele Kanady od dawna byli największą grupą cudzoziemców kupujących nieruchomości w Stanach.

Napięcie między Kanadą i Stanami Zjednoczonymi jest odczuwalne od początku prezydentury Donalda Trumpa, który z pogardą odnosił się do sąsiadów, wskazując, iż są 51. stanem USA. Kanadyjczycy ponownie wyprowadzają gospodarczy cios w stronę Amerykanów. Tym razem cierpi rynek nieruchomości

Wyprzedają domy na potęgę, Kanadyjczycy nie chcą już nieruchomości w USA

"Washington Post" zwrócił uwagę na nowy trend na rynku nieruchomości. Kanadyjczycy w obawie o dalsze ruchy Donalda Trumpa, a także w formie swoistego sprzeciwu zaczęli sprzedawać swoje nieruchomości na amerykańskiej ziemi. 

Reklama

Biura nieruchomości w Stanach Zjednoczonych odnotowują znaczny wzrost sprzedaży domów wakacyjnych i innych nieruchomości, które od dziesięcioleci pozostawały we własności obywateli Kanady. Ruchy te odczuwalne są przede wszystkim w Arizonie i Florydzie.  

Kanadyjczycy nie ufają Trumpowi

Domy wakacyjne w USA to już nie jest zdaniem Kanadyjczyków dobra opcja inwestowania. Bezpośredni sąsiedzi Amerykanów wyprzedają własnościowe domy na potęgę z racji politycznej wynikającej z decyzji Donalda Trumpa. 

"Washington Post" zwrócił także uwagę, że innym z czynników, którymi kierują się sprzedający, jest sytuacja ekonomiczna. W ostatnich miesiącach wartość dolara kanadyjskiego spadła w porównaniu do dolara amerykańskiego. Z drugiej strony sprzedaż nieruchomości, np. w popularnych kurortach zimowych, jest bardzo korzystna, bo ich ceny skoczyły. Według pośredników warunki przemawiające za sprzedażą panują na rynku od wielu miesięcy, jednak wielu decyduje się na ten krok właśnie teraz ze względu na politykę. 

Branża nieruchomości wprost wskazuje na to, że klienci z Kanady otwarcie mówią o tym, iż nie czują się już dłużej mile widziani. Wśród obaw pojawia się także to, iż administracja Donalda Trumpa może zdecydować się na to, by podnieść podatki na nieruchomości, którymi właścicielami są cudzoziemcy. Na liście niepewności wpływającej na rosnącą sprzedaż nieruchomości Kanadyjczyków w USA znajduje się także wskazanie mówiące o tym, iż Stany Zjednoczone mogą zdecydować się na wprowadzenie ograniczeń dotyczących podróżowania

"Kluczowe słowo to niepewność"

"Washington Post" przywołał przykład Nathalie Mancuso. Kanadyjska nauczycielka już w styczniu zaczęła się czuć "coraz bardziej niekomfortowo" w USA. 56-latka z Montrealu zaczęła czuć obawy dotyczące przyszłości po ogłoszeniu przez administrację Donalda Trumpa nowych ceł na Kanadę, a ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, była jedna z wypowiedzi Trumpa na temat tego, że Kanada to "51 stan" USA. W marcu Kanadyjka sprzedała nieruchomość na Florydzie. "Ostateczna decyzja była oparta o sytuację polityczną. Baliśmy się, co może się wydarzyć" - powiedziała Mancuso. 

Catherine Spino, przedstawicielka branży nieruchomości, w rozmowie z dziennikarzami wskazała, że "kluczowe słowo to niepewność". Od stycznia liczba Kanadyjczyków zainteresowanych sprzedażą swoich nieruchomości wzrosła dwukrotnie w porównaniu do analogicznego okresu w poprzednich latach. Jednocześnie odnotowano znaczący spadek liczby osób z Kanady planujących zakup mieszkania w USA. 

Trend ten nie jest optymistyczny dla rynku w Stanach Zjednoczonych, gdyż jak podkreślił "Washington Post", Kanadyjczycy od lat stanowili największą grupę zagranicznych nabywców nieruchomości w USA. W latach 2010-2013 odpowiadali za około 23 proc. wszystkich zakupów dokonanych przez obcokrajowców. Również w ubiegłym roku byli najliczniejszą grupą cudzoziemców kupujących mieszkania, stanowiąc 13 proc. ogółu. 

Teraz nieruchomości, wcześniej amerykański alkohol

Kanadyjczycy wyprzedają swoje nieruchomości w Stanach Zjednoczonych, ale to nie pierwszy przejaw oddolnej konsumenckiej reakcji w odpowiedzi na napięcia polityczne między USA a Kanadą. W ostatnich tygodniach Kanadyjczycy bojkotują amerykański alkohol. 

Premier Ontario, Doug Ford, polecił Liquor Control Board of Ontario (LCBO), by usunęła ze sklepów wszystkie amerykańskie alkohole oraz wstrzymała ich dalszy import. Jak podkreślił, jest to reakcja na decyzję Donalda Trumpa, a jednocześnie apelował do obywateli o wspieranie lokalnych producentów. Nie był w tej decyzji odosobniony, gdyż podobne działania podjęte zostały także w Kolumbii Brytyjskiej czy Nowej Szkocji, gdzie także usunięto amerykańskie alkohole ze sprzedaży. 

Decyzja Kanady o wycofaniu amerykańskich alkoholi ze sprzedaży spotkała się z ostrą krytyką ze strony amerykańskiego przemysłu spirytusowego. Lawson Whiting, prezes Brown-Forman (producent Jack Daniel’s), nazwał ją "gorszą niż cło" i "nieproporcjonalną reakcją". Podkreślił, że całkowite usunięcie produktów z rynku uderza bezpośrednio w producentów i pracowników branży, szczególnie w stanach takich jak Kentucky czy Tennessee. Kanada była jednym z głównych rynków zbytu dla amerykańskiego bourbona, generując ok. miliarda dolarów kanadyjskich rocznie - straty z tego tytułu mocno odczuli zarówno eksporterzy, jak i lokalne gospodarki w USA.

Agata Jaroszewska

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kanada | USA | nieruchomości | sprzedaż
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »