Kotecki, RPP: Gdy polityka fiskalna jest luzowana, RPP nie ma innego wyjścia niż podnosić stopy
Jeżeli zakończymy cykl podwyżek stóp procentowych za wcześnie, w momencie gdy cały świat go dopiero zaczyna, to skończymy z dużo słabszym złotym i wysoką inflacją - ostrzegł członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki. I podkreślił, że stopy proc. w lipcu powinny wzrosnąć o co najmniej 1 pkt proc. W takim scenariuszu główna stop proc. sięgnęłaby 7 proc.
- Uważam, że w lipcu podwyżka stóp procentowych powinna wynieść co najmniej 100 punktów bazowych. (...) Rzeczywista inflacja liczona z podatkiem VAT, czyli porównywalna rok do roku, wynosi około 16 proc., chociaż statystyczna to niecałe 14 proc. Nie można walczyć z 14- czy 16-proc. inflacją mając stopy na poziomie 6 proc. Jeżeli zakończymy cykl podwyżek stóp procentowych za wcześnie, w momencie gdy cały świat go dopiero zaczyna, to skończymy z dużo słabszym złotym i wysoką inflacją. Pamiętać bowiem trzeba, że kanał kursowy jest najsilniej i najszybciej działającym na inflację - powiedział Kotecki PAP Biznes członek RPP.
- W mojej ocenie jedyna właściwa interpretacja wypowiedzi o końcu cyklu podwyżek stóp procentowych byłaby taka, że podwyżki powinny być zdecydowanie wyższe i w związku z tym może będzie potrzeba ich mniej - dodał.
Prezes NBP Adam Glapiński na początku czerwca powiedział, że cykl podwyżek stóp procentowych w Polsce jest bliżej końca niż początku, a w IV kw. 2023 r. możliwe są obniżki stóp.
Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowano na 7 lipca.
W ocenie Koteckiego nie ma dobrej odpowiedzi ile powinny wynosić stopy procentowe, żeby skutecznie walczyć z inflacją, dlatego, że warunki inflacyjne się zmieniają, nie są statyczne. Członek RPP obawia się przy tym, że sytuacja inflacyjna będzie się zmieniać na gorsze.
- Zakładam scenariusz, że inflacja będzie rosła przez najbliższe miesiące, potem nieco spowolni pod koniec roku, a potem znowu wystrzeli na początku nowego roku, bo trzeba brać pod uwagę potężne ryzyko dramatycznie wysokich podwyżek cen gazu i prądu, które natychmiast przełożą się na ceny innych towarów czy usług. W pierwszym kwartale 2023 roku inflacja może więc bardzo silnie wzrosnąć. Te warunki oznaczają, że polityka makroekonomiczna musi być bardziej restrykcyjna - powiedział.
- Polityka fiskalna, obok cen surowców energetycznych, jest drugim kluczowym czynnikiem. Gdy polityka fiskalna jest luzowana, RPP nie ma innego wyjścia niż podnosić stopy. Zmiana ustawy o finansach publicznych, czyli luzowanie reguły fiskalnej, która jak ktoś policzył daje 150 mld zł dodatkowej przestrzeni na wydatki w przyszłym roku, oznacza dalsze dramatyczne luzowanie polityki fiskalnej. W takich warunkach nie da się nie prowadzić skutecznej polityki dezinflacji, czyli obniżania tej galopującej już inflacji. To jest już zdecydowanie główny problem polskiej gospodarki, polskich gospodarstw domowych - dodał.
Zdaniem Koteckiego polska gospodarka jest odporna na szoki podażowe i w przyszłym roku nie wpadnie w recesję, choć spowolnienie wzrostu będzie silne.
- Bez spowolnienia inflacja jednak nie spadnie - dodał.
Zobacz również: