Od stycznia zapłacimy więcej za jedzenie? Ważą się losy ważnej tarczy
Od 1 stycznia 2024 r. Polacy zapłacą więcej za jedzenie - chyba że nowy rząd zdecyduje się przedłużyć obowiązującą obecnie zerową stawkę VAT na podstawowe produkty żywnościowe. Jeśli jednak tak się nie stanie, stawka ta powędruje do 5 proc., a rzeczy, bez których trudno wyobrazić sobie codzienny zakupowy koszyk w sklepie spożywczym, podrożeją. Co planują politycy - i czy teraz jest dobry moment, by "zerowy" VAT na żywność zniknął?
- W październiku codzienne zakupy w sklepach drożały już "tylko" w tempie jednocyfrowym - wolniej rosły m.in. ceny nabiału i owoców, a ceny warzyw spadły;
- Przed nami jednak sezonowe wzrosty cen w niektórych kategoriach, a dodatkowo z końcem grudnia przestanie obowiązywać zerowa stawka VAT na podstawowe produkty żywnościowe;
- Nowy rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy będzie musiał zdecydować, czy dalej chronić konsumentów przed wzrostami cen żywności. Na razie brak jasnych deklaracji.
Do końca 2023 r. w ramach tarczy antyinflacyjnej obowiązuje 0 proc. VAT na takie produkty, jak owoce, warzywa, mięso i ryby oraz przetwory z nich, mleko i produkty mleczarskie, jaja, orzechy, miód naturalny, jadalne tłuszcze roślinne i zwierzęce, zboża i przetwory ze zbóż (w tym pieczywo) oraz określone preparaty i mleko do żywienia niemowląt i dzieci. W projekcie budżetu na 2024 r. ustępujący rząd Prawa i Sprawiedliwości nie przewidział kontynuacji tarczy, a więc i "zerowego" VAT-u na wspomniane produkty. Oznacza to, że ich ceny wzrosną z początkiem nowego roku, chyba że nowy rząd - który najpewniej w połowie grudnia utworzą partie będące dotychczas w opozycji - zdecyduje się kontynuować politykę swoich poprzedników w tym zakresie.
Problem w tym, że o ile przedstawiciele opozycji otwartym już tekstem mówią o tym, że rozmawiają o przedłużeniu mrożenia cen energii elektrycznej na 2024 r., to o cenach żywności nie wspominają, a ich zamiary w tej kwestii pozostają niewiadomą.
Według centralnej ścieżki listopadowej projekcji Narodowego Banku Polskiego ceny żywności wzrosną o 3,0 proc. w 2024 r. i o 2,6 proc. w 2025 r. po wzroście o 15 proc. w bieżącym roku. Z prognozy tej, a także z prognozy średniorocznej inflacji (4,6 proc. przewidywane na 2024 r., 3,7 proc. na 2025 r.) wynika, że analitycy banku centralnego zakładają, iż "zerowy" VAT na żywność zostanie utrzymany.
Nowy rząd będzie musiał znaleźć w budżecie środki na realizację obietnic wyborczych i na sfinansowanie transferów, które już zostały uchwalone, unikając przy tym rozdęcia deficytu. Być może zatem fakt, że gabinet Mateusza Morawieckiego sam podjął wcześniej decyzję o dyskontynuacji 0 proc. VAT na żywność, będzie dla rządu Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy wygodną okolicznością pozwalającą nie obciążać dodatkowo budżetu państwa.
Moment wydaje się sprzyjający - inflacja wyhamowała (wg szybkiego szacunku GUS, w październiku spadła do 6,5 proc. z 8,2 proc. we wrześniu), a realny wzrost wynagrodzeń utrzymuje się na solidnym poziomie, co sprawia, że wzrost cen podstawowych produktów żywnościowych w styczniu mógłby nie być aż tak bolesny dla dużej części społeczeństwa.
Ceny żywności zresztą spadły ostatnio - wg najnowszego badania UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito, które objęło 72,5 tys. cen detalicznych, w październiku br. codzienne zakupy w sklepach, po raz pierwszy od wielu miesięcy, zdrożały w tempie jednocyfrowym - średnio o 8,1 proc. rdr. Dynamika wzrostu cen utrzymała tym samym obserwowany od dłuższego czasu trend spadkowy (we wrześniu podwyżki rdr. wyniosły 10,1 proc., w sierpniu - 12,4 proc., w lipcu - 15,5 proc., a w czerwcu - 18,1 proc.).
Wśród 17 monitorowanych kategorii, najmniej poszły w górę ceny nabiału, bo o 3,4 proc. rdr. Owoce podrożały o 3,6 proc. rdr. W dwóch kategoriach zaobserwowano spadek cen w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego - ceny warzyw spadły o 2,5 proc. rdr, a artykuły tłuszczowe potaniały o 16,4 proc. rdr. Na drugim biegunie są kategorie spożywcze, które znalazły się w "TOP 5 drożyzny" - dodatki spożywcze (ketchupy, majonezy, musztardy, przyprawy) ze wzrostem cen o 18,2 proc. rdr, słodycze i desery ze wzrostem o 14,6 proc. rdr i pieczywo ze wzrostem o 11,6 proc. rdr.
- Na spadek dynamiki wzrostu cen w sklepach w październiku wpłynęło obniżenie stóp procentowych oraz cen paliw. Ten drugi czynnik zmniejszył koszty transportu, co przełożyło się na każdą gałąź gospodarki. Dodatkowo w sektorze rolnictwa spadek cen był spowodowany bardzo dobrymi warunkami atmosferycznymi, które umożliwiły zbiór rodzimych owoców i warzyw. Długo utrzymujące się wysokie temperatury powietrza pozwoliły zredukować rachunki za ogrzewanie, a więc również koszty produkcji - komentuje dr Izabela Auguściak z Uniwersytetu WSB Merito.
W przypadku niektórych produktów konsumenci mogą spodziewać się kontynuacji pozytywnych tendencji.
- W najbliższym czasie powinniśmy zauważyć spadek cen owoców importowanych, takich jak banany, pomarańcze i mandarynki. To może wpływać na kolejne spadki dynamiki wzrostu cen owoców, nawet do końca roku. Przed świętami, jak co roku, będzie wysyp stosunkowo niedrogich cytrusów - mówi dr Auguściak. Również ceny artykułów tłuszczowych nie powinny ciążyć konsumentom - po pierwsze, z uwagi na wysoką bazę odniesienia (w ubiegłym roku o tej porze w tej kategorii mieliśmy do czynienia ze szczytem drożyzny), a po drugie dlatego, że - jak zauważa dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito - w tym roku znacząco poprawiły się światowe zbiory roślin oleistych. - I ta sytuacja przez kolejne miesiące może się utrzymać, co daje szanse na to, że w kategorii artykułów tłuszczowych jako konsumenci odczujemy znaczącą ulgę cenową - prognozuje ekspert.
Ale są też artykuły, które będą drożeć. - Konsumenci muszą się zmierzyć z koniecznością wydawania większej ilości pieniędzy na podstawowe produkty, takie jak mleko, ser, jogurt, kefir i śmietana. Przewiduje się dalszy spadek podaży produktów mlecznych, co może powodować wzrost cen nabiału - mówi dr Izabela Auguściak.
Jak przewiduje, przed Bożym Narodzeniem mogą wzrosnąć ceny rodzimych owoców i warzyw, ponieważ są to produkty sezonowe, które będą mniej dostępne. Trzeba będzie ponieść koszty ich przechowywania lub uprawy w specjalnych warunkach. Wtóruje jej dr Tomasz Kopyściański. - Łagodna klimatycznie jesień wpłynęła pozytywnie na zbiory i dostępność warzyw - mówi. - Ale sezonowy efekt już za chwilę się skończy i istnieje ryzyko, że w nadchodzących miesiącach ceny znów pójdą w górę.
Dr Kopyściański podkreśla też, że z końcem grudnia 2023 r. przestaje obowiązywać obniżona stawka na gaz dla piekarni i cukierni, co - w przypadku rezygnacji z przedłużenia takiego rozwiązania przez nowy rząd - rodzi ryzyko ponownego wzrostu cen pieczywa.
- Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach dynamika wzrostu cen w sklepach pozostanie jednocyfrowa - dodaje ekspert z Uniwersytetu WSB Merito. - Ale to nie oznacza, że szczyty cenowe mamy już za sobą. Ogólny spadek poziomu kosztów codziennych zakupów jest niestety mało prawdopodobnym scenariuszem, choć może dotyczyć wybranych kategorii.
- Na pewno ten wzrost cen żywności jest obecnie dużo mniejszy niż na przełomie 2022 i 2023 r., kiedy to tempo wzrostu w ujęciu rocznym dochodziło do 20 proc. i więcej; w niektórych przypadkach nawet do 30 proc. - mówi Interii Biznes Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). - Dziś ten wzrost cen żywności jest jednocyfrowy. Ceny produktów żywnościowych będą pewnie dalej rosnąć w tempie przekraczającym cel inflacyjny NBP, ale jednak w tempie raczej kontrolowanym. W tym momencie przywrócenie 5-proc. VAT na żywność nie byłoby więc tak dużym "wydarzeniem", jak wówczas, gdy inflacja osiągała swój szczyt.
- Wzrost VAT na żywność podwyższy inflację o prawie 1 pkt proc. - dodaje ekonomista. - Jeśli więc NBP zakłada w projekcji, że średnioroczna inflacja w 2024 r. wyniesie 4,6 proc., to po uwzględnieniu tego wzrostu wzrostu będzie to jakieś 5,5 proc. Będzie to zatem wciąż mniejsza inflacja niż rok temu.
Nasz rozmówca przypomina, że w prawie Unii Europejskiej dopuszczone są zerowe stawki VAT na żywność na okres przejściowy, ale nie permanentnie.
- Powrót stawki VAT na żywność do 5 proc. byłby przywróceniem utraconych dochodów budżetu, a pamiętajmy, że deficyt jest wysoki - w ustawie budżetowej przygotowanej przez rząd PiS został on założony na poziomie 4,5 proc. PKB, a tymczasem po wyborach w budżecie mogą pojawić się nowe programy wydatkowe, co mogłoby skutkować wzrostem deficytu wyraźnie ponad 5 proc. Te wielkości są duże - my dążymy do tego, żeby ten deficyt nie przekraczał 3 proc. PKB wg metodologii unijnej. Trzeba tutaj bilansować dotkliwość przywrócenia 5-proc. VAT na żywność dla gospodarstw domowych i koszty dla budżetu płynące z utrzymywania "zerowego VAT". Widać, że ta dotkliwość nie byłaby duża, a koszty dla budżetu - i owszem, więc raczej 0-proc. VAT na żywność nie będzie utrzymany.
To, że konsumenci nie ucierpieliby aż tak bardzo w wyniku powrotu stawki VAT na podstawowe produkty żywnościowe do 5 proc., nie oznacza jednak, że byłby on zupełnie dla nich niezauważalny.
- Prognozujemy, że wygaszenie Tarczy Antyinflacyjnej na żywność doprowadzi do pełnej transmisji podatku na ceny brutto objęte Tarczą (stanowiące ok. 80 proc. wydatków na żywność) - mówi nam Jakub Olipra, starszy ekonomista banku Credit Agricole. W konsekwencji dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych będzie od stycznia 2024 r. o ok. 4 pkt. proc. wyższa niż w scenariuszu, w którym Tarcza Antyinflacyjna na żywność zostałaby utrzymana. W scenariuszu z podniesionym VAT od stycznia 2024 r. (czyli nasz scenariusz bazowy) dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych wyniesie 8,3 proc. rdr w styczniu i 6,7 proc. w I kw.
- Czy to jest dobry moment? - zastanawia się ekonomista, pytany o to, czy wobec wolniejszego tempa inflacji ogółem nowy rząd powinien przestać chronić konsumentów przed skutkami wzrostu cen żywności. - Na pewno lepszy niż jeszcze pół roku temu przy o wiele wyższej dynamice cen, natomiast tempo wzrostu cen żywności dość istotnie przyspieszy. Natomiast nie uważam, żeby ta zmiana była nieodczuwalna przez konsumentów, nawet w warunkach obecnego wzrostu realnych wynagrodzeń.
Ustępujący rząd Mateusza Morawieckiego chce złożyć projekt ustawy przedłużającej 0 proc. VAT na żywność do połowy 2024 r. O tych planach Morawiecki mówił podczas uroczystego pierwszego posiedzenia Sejmu X kadencji. Zgodnie z konstytucją bowiem, gabinet Morawieckiego będzie pełnił swoje obowiązki do czasu powołania nowego rządu. Należy jednak pamiętać, że obóz PiS nie dysponuje obecnie sejmową większością. W praktyce decyzję o zerowej stawce VAT będzie więc podejmował rząd wcześniejszej opozycji.
Być może jednak rachunek zysków i strat dla budżetu przeważy nad troską o konsumentów. W 2022 r. z tytułu "zerowego" VAT-u na żywność kasa państwa zanotowała ubytek około 8,5 mld zł. W tym roku, według szacunków, będzie to około 11 mld zł.