Źródłem zwiększonych oczekiwań na obniżkę stóp procentowych w listopadzie jest pozytywna inflacyjna niespodzianka. Tzw. szybki szacunek (flash) Głównego Urzędu Statystycznego pokazał, że inflacja w październiku wyniosła 2,8 proc. w ujęciu rok do roku. To wynik poniżej prognoz ekonomistów (konsensus PAP wskazywał na 2,9 proc.) - i poniżej oczekiwań samego prezesa NBP Adama Glapińskiego, który na ostatniej konferencji prasowej przedstawił prognozę zakładającą wzrost CPI do poziomu 3,0 proc. w minionym miesiącu.
Inflacyjna niespodzianka może kusić RPP
Odczyt inflacji na poziomie 2,8 proc. w ujęciu rocznym jest najniższy od ponad roku (tj. od czerwca 2024, kiedy inflacja wyniosła 2,6 proc.). Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc. z tolerancją dla odchylenia o 1 pkt. procentowy w górę i w dół. Inflacja jest więc coraz bliżej tego punktowego celu.
Spada też inflacja bazowa. Po publikacji szybkiego szacunku CPI za październik, ekonomiści wskazywali, że w ubiegłym miesiącu obniżyła się ona w okolice 3,0 proc. z 3,2 proc. we wrześniu i sierpniu - mowa tutaj o inflacji bazowej z wyłączeniem cen żywności i energii. Zespół Banku Pekao, który wyliczył tę miarę inflacji bazowej na 2,9 proc. w październiku, zauważa przy okazji, że ostatnio inflację bazową z "dwójką z przodu" widziano w Polsce sześć lat temu - w listopadzie 2019 r.
- Obstawiamy obniżkę stóp procentowych na listopadowym posiedzeniu RPP o 25 punktów bazowych - mówi Interii Biznes Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBanku. - Mimo iż w październiku obniżka stóp też już miała miejsce, to ostatni odczyt flash CPI w połączeniu z obniżoną inflacją bazową - a także brak sygnałów co do ewentualnego wzrostu inflacji w najbliższych miesiącach - skłaniają do tego, by przewidywać kolejne cięcie.
Cięcie stóp procentowych o 25 pkt. bazowych prognozują też inne ośrodki analityczne - na obniżkę w takiej skali wskazują ekonomiści Banku Millennium, Banku Pekao, ING Banku Śląskiego, Credit Agricole, Alior Banku, Santandera, PKO BP. Ci ostatni wskazują, że - jakkolwiek zmienność retoryki członków RPP była duża - to w minionych miesiącach dowodzili oni, że bieżące odczyty inflacyjne mają dla nich znaczenie.
"Na ten rok mi wystarczy". Listopadowe posiedzenie sprawdzi wrażliwość RPP na dane
- Z jednej strony niższa od oczekiwań październikowa inflacja sprawia, że obniżka stóp w listopadzie jest bardziej prawdopodobna - przyznaje w rozmowie z Interią Biznes Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. - Z drugiej - nie będę zdziwiona, jeśli tej obniżki jednak nie będzie, bo poprzednie cięcie stóp, tj. w październiku, było w pewien sposób - w mojej ocenie - ruchem wyprzedzającym.
- Rada już wtedy wiedziała, że listopadowa projekcja pokaże niższą ścieżkę inflacji (w porównaniu z projekcją lipcową), bo odczyt CPI za wrzesień był również niższy od oczekiwań; do tego wyjaśniło się, że ceny energii w IV kwartale pozostaną zamrożone, więc nie było powodu, by czekać - wskazuje ekonomistka.
- Pamiętajmy, że - w połączeniu z ruchami przed październikiem - RPP dokonała w tym roku obniżki stóp w sumie o 125 punktów bazowych, podczas gdy wcześniej poszczególni członkowie Rady przewidywali, że tegoroczna skala luzowania wyniesie nie więcej niż 100 pkt. bazowych - dodaje.
Obniżając stopy na poprzednim posiedzeniu, RPP "skonsumowała" już zatem część przestrzeni do luzowania polityki pieniężnej. W tym kontekście warto przytoczyć wypowiedź członka RPP Ludwika Koteckiego, który w połowie października na antenie TVN24, pytany o potencjalne kolejne obniżki stóp procentowych, stwierdził: "Na ten rok mi wystarczy". Ale już Przemysław Litwiniuk w rozmowie z PAP Biznes wskazał, że ostatnie dobre dane dotyczące inflacji "pozwalają zachować otwartość na scenariusz dostosowawczy (tj. obniżkę stóp - red.) również w kontekście listopadowego posiedzenia". Dodajmy, że członek RPP mówił o tym jeszcze przed publikacją szybkiego szacunku inflacji flash za październik. Inny z decydentów, Cezary Kochalski, w rozmowie z Bloombergiem powiedział, że obniżka stóp procentowych o 25 punktów bazowych dokonana na posiedzeniu Rady w październiku "znacząco ogranicza przestrzeń" do kolejnych cięć w 2025 r.
- Kolejna obniżka w listopadzie dałaby nam już 150 pkt. bazowych, czyli naprawdę dużo. To może przeważyć za decyzją, by jednak poczekać na to, co zadzieje się w gospodarce w najbliższych miesiącach - mówi Monika Kurtek z Banku Pocztowego.
Nasza rozmówczyni wskazuje, że gospodarka weszła na ścieżkę ożywienia. - Ono jest póki co niewielkie, ale ten boom jest przed nami. Zwłaszcza kontraktowanie środków z KPO i unijnej perspektywy finansowej 2021-2027 powinno napędzać inwestycje, które dotychczas zawodziły. Nastroje w przemyśle się poprawiają, wskaźnik PMI wzrósł kolejny miesiąc z rzędu i zbliża się do 50 pkt.
Zdaniem ekonomistów, z którymi rozmawiała Interia Biznes, wiele wskazuje na to, że polska gospodarka przyspieszyła w III kwartale, osiągając tempo wzrostu PKB w okolicach 4,0 proc.
Monika Kurtek uważa, że październikowe dane o PMI dla polskiego przemysłu (wskaźnik ten wyniósł 48,8 pkt. wobec 48,0 pkt. przed miesiącem; to najwyższa wartość od kwietnia br). wpisują się w przewidywane przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego w Polsce także w ostatnim kwartale. - również do około 4,0 proc.
Z inflacją sytuacja jest jasna, ale RPP może dostrzec inne znaki zapytania
- Rynek pracy jest w "stabilnej stagnacji" - mamy wprawdzie niewielki spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, ale on się nie pogłębia; natomiast tempo wzrostu wynagrodzeń, choć wyhamowało, i tak jest relatywnie wysokie - dodaje główna ekonomistka Banku Pocztowego. - Realnie wzrost wynagrodzeń wręcz przyspiesza, bo spada inflacja. Nie jest wykluczone, że rynek pracy może zacząć ożywać wraz z przyspieszeniem inwestycyjnym, co może skutkować wzrostem dynamiki wynagrodzeń i zwiększeniem zatrudnienia. Pamiętajmy, że RPP zawsze mówi, że rynek pracy jest dla niej ważny - stąd może chcieć przekonać się, co będzie się działo z gospodarką w ostatnim kwartale br. i I połowie przyszłego roku.
Przypomnijmy, że wysoka dynamika wzrostu wynagrodzeń jest czynnikiem inflacjogennym - dla pracodawców wyższe pensje to koszt, który starają się zrekompensować sobie w wyższych cenach produktów i usług; z kolei rosnące ceny sprawiają, że pracownicy oczekują kolejnych podwyżek. Obecnie zagrożenie spiralą płacowo-cenową wydaje się być w polskiej gospodarce nieobecne - wskazywałby na to oczekiwany przez ekonomistów spadek inflacji bazowej (która stanowi ważny wskaźnik presji popytowej).
O ile na inwestycyjny boom wciąż czekamy, a moment jego nadejścia nie jest łatwy do określenia, to perspektywy inflacji rysują się dość klarownie. Według Moniki Kurtek "przesądzone jest to, że inflacja będzie zbiegała do środka celu NBP i w 2026 r. będzie oscylować wokół 2,5 proc.".
Więcej światła na te kwestie rzuci projekcja NBP, sporządzana na rok bieżący i dwa pełne lata po nim następujące, której najbardziej istotne elementy, tj. centralną ścieżkę inflacji i wzrostu PKB, poznamy wraz ze środowym komunikatem RPP (Rada zwyczajowo wskazuje, że zapoznała się z elementami projekcji, i przytacza je). Projekcja przygotowywana jest trzy razy w roku i publikowana w marcu, lipcu i listopadzie.
- Podsumowując, biorąc pod uwagę dość dużą skalę dokonanych już obniżek i to, że sami członkowie Rady mówią, że będą podchodzić do kolejnych cięć coraz ostrożniej, nie można wykluczyć wstrzymania się z obniżką w listopadzie jako przejawu tej ostrożności - zauważa Monika Kurtek. - Jeśli tak się stanie, to RPP wróci do tematu być może dopiero w marcu - w grudniu zazwyczaj wstrzymuje się od ruchów na stopach, czekając na początek roku i więcej informacji o tym, jakie opłaty czy podwyżki wejdą w życie. W marcu będzie też nowa projekcja NBP i będziemy wiedzieć dużo więcej o tym, co dzieje się i z inflacją, i ze wzrostem PKB.
Stopa referencyjna NBP wynosi obecnie 4,50 proc. Obstawiane przez rynek cięcie kosztu pieniądza o 25 pkt. bazowych w listopadzie sprowadziłoby ją zatem do poziomu 4,25 proc.
Katarzyna Dybińska













