Wysłała gęś pocztą. Zwierzę nie przeżyło
Do zdarzenia doszło listopadzie 2023 roku. W trakcie rutynowej kontroli przesyłek pracownicy poczty w Koszalinie natrafili na paczkę, w której znajdowało się martwe zwierzę. O sprawie zawiadomiono Powiatowego Lekarza Weterynarii, a następnie prokuraturę.
Paczkę nadała mieszkanka powiatu siedleckiego, zajmująca się hodowlą drobiu i jego sprzedażą przez popularny serwis zakupowy. Choć prawo dopuszcza wysyłkę żywych ptaków pocztą, przesyłka musi spełniać określone wymagania - zapewniać zwierzęciu dostęp do powietrza, wody i ochronę przed stresem, a także być odpowiednio oznaczona i zabezpieczona.
Zwierzę nie przeżyło w paczce. Była szczelnie owinięta folią
Śledczy ustalili, że gęś została wysłana w kartonie szczelnie owiniętym folią. Zwierzę nie miało dostępu do tlenu ani wody, co zakończyło się jego śmiercią.
"Oskarżona nadała zwierzę do transportu pocztą w kartonie szczelnie owiniętym folią, w sposób powodujący jego zbędne cierpienie i stres, bez zapewnienia dostępu do wody i tlenu, co doprowadziło do uduszenia gęsi" - mówi prokurator rejonowa Katarzyna Wąsak cytowana przez Polską Agencję Prasową.
Śledztwo wykazało również, że 49-latka wysłała wcześniej drugą gęś do klientki w województwie pomorskim. Tym razem paczka miała kilka otworów, dzięki czemu ptak przeżył transport, jednak prokuratura uważa, że i w tym przypadku nadawca naraził zwierzę na niepotrzebny stres i cierpienie.
Żywe zwierzęta w przesyłkach. Kto za nie odpowiada?
Przepisy pocztowe precyzyjnie regulują transport zwierząt. Do obrotu pocztowego dopuszczone są m.in. pszczoły oraz ptaki domowe i ozdobne. Nadawca musi zadbać o bezpieczeństwo zwierzęcia podczas transportu. Brak odpowiednich zabezpieczeń może zostać uznany za znęcanie się nad zwierzęciem.
W tym przypadku prokuratura podkreśla, że odpowiedzialność za zapewnienie zwierzęciu odpowiednich warunków spoczywa całkowicie na nadawcy, niezależnie od tego, że operator pocztowy dopuszcza taką formę przesyłki.
Sąd mówi "nie", prokuratura mówi "tak"
W sierpniu Sąd Rejonowy w Siedlcach uniewinnił kobietę od zarzutu znęcania się nad gęsią ze szczególnym okrucieństwem. W ocenie sądu, skoro operator pocztowy przewiduje taką formę transportu, nadawca nie musi samodzielnie analizować kwestii humanitarnych.
Prokuratura ostro krytykuje to podejście. "Sąd przyjął - z czym się nie zgadzamy - że przeciętny nadawca ma prawo zakładać, że transport taki jest prawnokarnie obojętny i nie ma obowiązku zajmować się głębszą analizą kwestii humanitarnych" - relacjonuje prokurator Wąsak.
Śledczy podnoszą również, że sąd przyjął wyjaśnienia oskarżonej, iż zapewniła gęsi dostęp do wody poprzez wrzucenie do paczki kilku kawałków owoców. Nie przesłuchał też świadków i oparł swoją decyzję wyłącznie na zeznaniach z postępowania prokuratorskiego. Według śledczych ocena dowodów była wybiórcza i sprzeczna z zasadami prawidłowego rozumowania.
Kara w zawieszeniu? Apelacja w toku
W reakcji na wyrok prokuratura w Siedlcach złożyła apelację. W piśmie do sądu wniosła o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Za przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Sprawa pokazuje, jak ważna jest odpowiedzialność nadawców zwierząt i jakie konsekwencje niesie brak przestrzegania zasad transportu.











