Spór LOT-u z Boeingiem o leasing ponad tuzina samolotów 737 Max wszedł na kolejny etap. Amerykański sędzia okręgowy Ricardo S. Martinez postanowił, że ława przysięgłych powinna rozstrzygnąć, czy Boeing wprowadził polskiego przewoźnika w błąd co do bezpieczeństwa i charakterystyki tych maszyn. Sprawa dotyczy też tego, co pracownicy Boeinga wiedzieli o systemie MCAS, który odegrał kluczową rolę w katastrofach lotniczych.
LOT uderza w Boeinga, amerykański sąd dał zielone światło
Według portalu "Law360", który specjalizuje się w tematyce prawnej w USA, sędzia Martinez zdecydował (w czwartek 02.10.), że zarzuty LOT-u dotyczące wprowadzenia w błąd i zatajenia informacji przez Boeinga mogą trafić do ławy przysięgłych. To oznacza, że to właśnie oni ocenią, czy producent świadomie ukrywał istotne dane podczas negocjacji leasingowych.
Kluczowe w sprawie są zeznania dwóch pracowników Boeinga - Keitha Laverkuhna i Michaela Teala. Jak wskazuje Polska Agencja Prasowa, obaj wypowiadali się na temat systemu MCAS (Maneuvering Characteristics Augmentation System), który miał wpływ na zachowanie samolotów 737 Max.
Boeing próbował zdyskredytować ich wypowiedzi, twierdząc, że były to "przechwałki" albo "nadzieje na przyszłość". Sędzia jednak nie przyjął tego argumentu, podkreślając, że charakter tych wypowiedzi powinna ocenić ława przysięgłych.
O co toczy się spór?
Pozew LOT-u złożony w październiku 2021 roku dotyczy m.in. fałszywego przedstawienia bezpieczeństwa i efektywności paliwowej maszyn. Przewoźnik wskazuje, że na leasingu wadliwych Boeingów stracił ponad 250 mln dolarów, przede wszystkim z powodu ich niemal dwuletniego uziemienia po katastrofach Lion Air (2018) i Ethiopian Airlines (2019), w których zginęło łącznie 346 osób.
Śledczy ustalili, że system MCAS był podatny na błędne sygnały z czujników, co mogło doprowadzić do niekontrolowanego nurkowania samolotu. To właśnie ten mechanizm jest jednym z kluczowych elementów sporu między LOT-em a Boeingiem.
LOT zadowolony, ale "wyrok nie przesądza"
LOT wyraził zadowolenie z decyzji sędziego. W opinii Pawła Mazura z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, przekazanej PAP przez LOT, decyzja otwiera przewoźnikowi drogę do dochodzenia pełnego odszkodowania. "Wyrok nie przesądza o wygranej którejkolwiek ze stron, ale stawia Boeinga po raz pierwszy w sytuacji, gdy będzie musiał bronić swoich racji na rozprawie z udziałem ławy przysięgłych" - podkreślił Mazur. Boeing nie skomentował sprawy.
Polskie Linie Lotnicze LOT, działające od 1929 roku i obsługujące rocznie ponad 10 mln pasażerów, eksploatują w swojej flocie kilkanaście Boeingów, w tym 18 modeli 737 Max. Sprawa ma więc duże znaczenie zarówno finansowe, jak i wizerunkowe dla przewoźnika, który jest jednym z najważniejszych graczy na europejskim rynku lotniczym.
Głównym akcjonariuszem LOT-u jest Skarb Państwa, który kontroluje blisko 70 proc. udziałów, a reszta należy do należącej do państwa Polskiej Grupy Lotniczej.
Agata Siwek