Zalane sklepy, zepsuty towar, a faktury trzeba zapłacić. Handel po powodzi

Zalane sklepy, zepsuty towar, uszkodzone urządzenia chłodnicze, zniszczony sprzęt komputerowy i utracone bazy danych, a do tego wszystkiego faktury od dostawców, które trzeba opłacić, chociaż nie sprzedało się towaru - z takimi trudnymi okolicznościami mierzą się po powodzi, która przeszła przez południowo-zachodnią Polskę, właściciele sklepów ogólnospożywczych i spożywczo-przemysłowych. - Skala problemu narasta - mówi Interii Marcin Poniatowski, członek zarządu Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan.

Powódź na południu Polski dotknęła tysiące mieszkańców naszego kraju i setki biznesów. Przedsiębiorcy z zalanych terenów mierzą się z różnymi rodzajami trudności w zależności od branży i jej specyfiki. 

Handel już apeluje do rządu o szereg uproszczeń w procedurach ubezpieczeniowych, logistycznych i kontrolnych, które są niezbędne do przywrócenia placówek do funkcjonowania w jak najszybszym czasie - przekazała nam w stanowisku Polska Izba Handlu, której członkiem jest m.in. Polska Sieć Handlowa Lewiatan. Członek zarządu i dyrektor ds. marketingu Lewiatana w rozmowie z Interią wskazuje zaś, że sklepy będą potrzebować pomocy na wielu płaszczyznach, bo zniszczenia spowodowane przez powódź dotykają różnych aspektów ich działalności - od obsługi klienta poprzez przechowywanie towaru, po możliwość rozliczania się z fiskusem.

Reklama

Wciąż jeszcze rozpoznajemy temat potrzeb naszych franczyzobiorców na zalanych terenach i skalę problemów. Nie ze wszystkich sklepów mamy komplet informacji - mówi Marcin Poniatowski. - Na terenach, które ucierpiały na skutek powodzi, działa nasza spółka regionalna, i ona jest w kontakcie z franczyzobiorcami. My też staramy się im pomagać - nie tylko sklepom jako takim w powrocie do działalności, ale też zbieramy informacje o pracownikach i ich potrzebach, bo nie chcemy pozostawić ich samych sobie.

Powódź na południu Polski. Sklepy nie działają nie tylko na skutek zalania

- Obecnie sytuacja wygląda tak, że mamy 13 sklepów należących do naszej sieci, które zostały bezpośrednio dotknięte powodzią i zalane - niektóre całkowicie, a niektóre częściowo. Ale też są sklepy, których działalność została uniemożliwiona z innych powodów - np. nie było prądu i towar się zepsuł. Część sklepów miała problemy z tego powodu, że pracownicy nie byli w stanie do nich dojechać, bo drogi uległy zniszczeniu - wylicza.

- Tak więc sklepów, które w taki czy inny sposób zostały dotknięte powodzią i jej konsekwencjami, jest łącznie około 30. Widzimy jednak, że skala problemu narasta - na chwilę obecną wiemy o tym, co się dzieje w większych miejscowościach, jak Kłodzko czy Nysa, ale też jest mnóstwo mniejszych miejscowości, które zostały dotknięte falą powodziową. Tam też były nasze sklepy i one też ucierpiały. 

Detaliści po powodzi stają w obliczu ogromnych kosztów

Posprzątanie zniszczeń i gruzów, które zostawiła po sobie powódź, i osuszenie obiektów to jedno. Osobną kwestią jest jednak przywrócenie placówkom handlowym możliwości funkcjonowania. To oznacza koszty związane z odtworzeniem wyposażenia i asortymentu. Franczyzobiorcy stają też jednak przed wydatkami mniej oczywistymi dla osób, które nie znają specyfiki branży handlowej.

- Koszty, przed jakimi stają przedsiębiorcy prowadzący sklepy, są ogromne - podkreśla Marcin Poniatowski. - Weźmy chociażby pod uwagę to, że towar, który się zepsuł, trzeba zutylizować i ponieść koszty tej utylizacji. Do tego dochodzi zniszczony przez wodę sprzęt

Sklepy po powodzi. Co z ubezpieczeniem? "Różnie to wygląda"

Sklepy są ubezpieczone, jednak - jak zauważa nasz rozmówca - korzystają z różnych polis, oferujących różne zakresy odszkodowania.

- Pod względem ubezpieczenia różnie to wygląda u naszych franczyzobiorców - o ile my staramy się w naszych umowach zawierać odpowiednie klauzule, to franczyzobiorcy czasem korzystają z usług innych firm ubezpieczeniowych. Niemniej jednak staramy się im pomóc nawet w takich przypadkach, z naszym brokerem ubezpieczeniowym - na zasadzie doraźnego wsparcia i doradztwa - zapewnia.

Powódź zniszczyła towary. Apel o późniejszą spłatę faktur

Kolejny problem to faktury, które mają określone terminy płatności. Dostawcy oczekują na zapłatę - a sklep już wie, że nie sprzeda zamówionego towaru, który uległ zniszczeniu w powodzi, w związku z czym będzie podwójnie stratny. Lewiatan podjął już w tej sprawie kroki - mówi M. Poniatowski.

- Wystąpiliśmy do producentów, aby odroczyli poszkodowanym franczyzobiorcom terminy płatności faktur, które stały się wymagalne. Chodzi o faktury za towar, który uległ zniszczeniu, nie można go było sprzedać, a trzeba za niego zapłacić. Prosimy, by wstrzymali się z egzekucją przynajmniej do końca października.

Dodajmy, że Polska Izba Handlu apeluje do rządu o odgórną regulację pozwalającą detalistom na późniejszą spłatę zobowiązań wobec kontrahentów.

Sklepy po przejściu fali powodziowej. Zalany sprzęt komputerowy to kolejny problem

Kiedy myślimy o zalanym przez falę powodziową sklepie, myślimy w pierwszej kolejności o zniszczonych towarach. Ale szkody wyrządzone przez wodę dotyczą również majątku trwałego na zapleczu placówek handlowych: drukarek, skanerów, komputerów - i tego, co zawierały.

- Kolejna kwestia to utrata baz danych na skutek zalania sprzętu komputerowego. Sklepy nie mogą w tej sytuacji zrobić inwentaryzacji. Staramy się im pomóc i odtworzyć pewne dane, które są też w naszym systemie centralnym, ale nie wszystko uda się odzyskać - mówi Marcin Poniatowski, wskazując, że w tej sprawie fiskus będzie musiał wykazać się elastycznością i empatią. - Urzędy skarbowe będą musiały wziąć to pod uwagę i mam nadzieję, że odniosą się do takich problemów przedsiębiorców z wyrozumiałością. 

- Podnosimy też jeszcze jedną kwestię, która już była zresztą zgłaszana przez nas na spotkaniu z prezesem UOKiK - dodaje członek zarządu Lewiatana. - Chodzi o to, by pracownicy Sanepidu i nadzoru budowlanego w pierwszej kolejności odwiedzali sklepy spożywcze na zalanych terenach i wydawali opinie, czy da się w nich dalej prowadzić działalność, czy nie. To też pozwoli szybciej dostarczać żywność dla mieszkańców. 

Wielu pracowników sklepów to też ofiary powodzi

Lewiatan to duża sieć, licząca 3,2 tys. placówek handlowych prowadzonych przez 2100 niezależnych przedsiębiorców. Ta skala pozwala franczyzobiorcom pomagać sobie wzajemnie, a działania te koordynowane są przez "centralę", podkreśla M. Poniatowski.

- Zorganizowaliśmy zbiórkę na rzecz poszkodowanych placówek wśród innych naszych franczyzobiorców, w innych regionach - poprzez naszą fundację. - Prowadzimy też wewnętrznie - wykorzystując komunikację w ramach sieci - pomoc w postaci użyczania wyposażenia. Jeśli jakiś sklep dysponuje lodówką czy sprzętem komputerowym, który może przekazać poszkodowanym sklepom, to pomagamy zorganizować takie wsparcie. 

Jak podkreśla Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu, "działanie handlu na terenach objętych powodzią w najbliższych tygodniach będzie znacząco utrudnione" - nie tylko na skutek zalania budynków, w których mieszczą się sklepy.

- Pamiętajmy, że wielu pracowników sklepów i współpracujących z nimi podmiotów jest ofiarami powodzi, więc zajmuje się ratowaniem własnego dobytku, duża część z nich włącza się także w działania pomocowe. W najbliższym czasie sklepy będą więc borykać się z jeszcze większymi problemami kadrowymi. W tym zakresie przedsiębiorcy również potrzebują wsparcia - wskazuje.

Katarzyna Dybińska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: lewiatan | sklepy | powódź | wsparcie dla przedsiębiorców | zalanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »