Kontrole sprzedających na Vinted. Użytkowniczki drżą przed fiskusem
W lipcu 2024 roku w życie weszła dyrektywa dac7 zobowiązująca platformy cyfrowe np. Vinted i OLX do przekazywania fiskusowi informacji na temat transakcji użytkowników. Od tego momentu wielu sprzedających żyje w strachu. Część bowiem wykorzystywała serwisy do zarabiania i nie odprowadzała podatku. Ministerstwo Finansów wyjaśniło nam, kto ma powody do obaw.
Dyrektywa dac7 weszła w życie w lipcu 2024 roku. Ustawa nie wprowadziła żadnych nowych podatków, a jedynie wymóg przekazywania urzędowi skarbowemu przez operatorów platform cyfrowych informacji o transakcjach użytkowników. Obowiązek ten dotyczy m.in. takich serwisów jak Allegro, OLX, Booking czy Vinted.
To właśnie na Vinted dac7 wywołuje wielkie poruszenie, a wiele użytkowniczek wpadło wręcz w popłoch. Były to głównie te osoby, które wykorzystywały lukę w systemie do unikania płacenia podatków za sprzedaż w internecie.
Wiele internautek prowadziło na swoich profilach regularny, nieopodatkowany i niezarejestrowany handel. Sprzedawały rzeczy zgarnięte z facebookowych grup (tzw. śmieciarek), kupioną w hurcie odzież używaną oraz nową - sprawdzoną z chińskich serwisów. Wiele chwaliło się na facebookowych grupach dla użytkowników Vinted "utargiem", oferowało "pakiety ubrań" do dalszej sprzedaży i doradzało mniej doświadczonym koleżankom, jak zarobić.
Czytaj też: OLX, Allegro i Vinted wyślą dane do skarbówki. Efekt unijnej dyrektywy
Było to nie tylko sprzeczne z prawem, ale także z ideą serwisu. Vinted powstało bowiem z myślą o miłośnikach lumpeksów i odzieży z drugiej ręki - ludziach, którzy chcą pozbyć się swoich rzeczy, a przy okazji dorobić kilka groszy do domowego budżetu.
Od lipca użytkownicy Vinted, których zarobek z całego roku przekroczył 2 tys. euro (około 8,4 tys. zł) lub dokonali co najmniej 30 sprzedaży, są proszeni przez platformę o podanie swojego numeru PESEL. Jeśli nie uzupełnią formularza, to ich konto zostanie zablokowane oraz nie będą mieć dostępu do pieniędzy z tzw. portfelu (to tam trafiają najpierw pieniądze ze sprzedaży).
Na grupach dla użytkowników Vinted pojawia się wiele pytań dotyczących tego, co się stanie po tym, jak serwis prześle skarbówce raport. Te sprzedające, z którymi US już się skontaktował, chcą natomiast wiedzieć, jak wygląda kontrola. O kwestie te zapytaliśmy Ministerstwo Finansów.
"W takich sytuacjach najczęściej przeprowadzane będą czynności sprawdzające. Urząd skarbowy skontaktuje się z podatnikiem i będzie starał się wyjaśnić kwestie budzące wątpliwości, np. wyjaśnieniu może podlegać to, czy podatnik faktycznie sprzedaje swoje rzeczy, czy też prowadzi zarobkowo handel odzieżą bez odprowadzania właściwych należności publicznoprawnych" - wyjaśnia biuro prasowe MF.
Polskie prawo stanowi, że podatek ze sprzedaży należy odprowadzić wtedy, gdy dochód roczny przekroczył 30 tys. zł. Z tego obowiązku zwolnione są osoby, które sprzedawały swoje rzeczy, będące ich własnością przez okres dłuższy niż 6 miesięcy.
Pytania na grupach sugerują, że użytkowniczki błędnie interpretuje ten zapis. Sądzą, że jeśli pracują zawodowo i otrzymują wynagrodzenie, którego roczna suma wynosi 30 tys. zł lub więcej, a dodatkowo sprzedały kilka swoich rzeczy na Vinted, to muszą zgłosić to fikusowi. Liczba takich wpisów i błędnych odpowiedzi wskazują, że jest to bardzo popularny "mit" wśród vintedzianek. Dlatego podkreślić należy, że praca zarobkowa - na etacie, na umowie zlecenie czy o dzieło, nie ma nic wspólnego z prywatną sprzedażą w internecie, a pensja nie wlicza się do żadnych limitów na Vinted.
Czytaj też: Kwota wolna od podatku w 2025 roku. Czy czekają nas zmiany?
Opodatkowaniu będą podlegać tylko te osoby (niezależenie od tego, czy dodatkowo pracują, czy nie), które sprzedawały np. rzeczy niebędące ich własnością; w wyższej cenie, niż cena kupna; posiadały je krócej niż pół roku.
Drugim istotną kwotą dla użytkowników Vinted jest limit 2000 euro. Wokół tej sumy również narosło wiele "mitów". Osoby sprzedające w serwisie chcą wiedzieć m.in., czy przekroczenie tego limitu oznacza, że muszą zapłacić podatek.
Ministerstwo Finansów odpowiedziało nam, że podatku nie muszą płacić niezależnie od kwoty (czyli nawet jeśli była wyższa niż 2000 euro) osoby, które sprzedawały swoje rzeczy, przez wskazany w przepisach czas (wspomniany już okres powyżej 6 miesięcy). "Natomiast jeżeli prowadzą handel (kupują i sprzedają przed upływem pół roku), to muszą rozliczyć podatek niezależnie od kwoty, za jaką coś sprzedały. Nawet jeśli ta kwota była znacznie niższa niż 2000 EUR" - zaznacza ministerstwo.
Wiele vintedzianek zastanawia się, w jaki sposób udowodnić fiskusowi, że sprzedawały swoje rzeczy. Niektóre zastanawiają się, czy powinny zbierać paragony. Ministerstwo Finansów przekazało nam, że "każda sprawa jest analizowana indywidualnie".
"Urząd skarbowy na podstawie różnych przesłanek może stwierdzić, że podatnik nie sprzedaje swoich prywatnych rzeczy i prowadzi handel. Tym samym, to od okoliczności konkretnego przypadku będzie zależeć zakres potrzebnych wyjaśnień i charakter przedkładanych dowodów niezbędnych do wyjaśnienia sprawy" - wskazuje wydział prasowy. Z tej odpowiedzi można wywnioskować, że zbieranie paragonów nie jest złym pomysłem, szczególnie jeśli ktoś sprzedaje na Vinted często.
Hanna Sidorska