- Dwa lata temu przejęliśmy władzę. Odbudowaliśmy pozycję Polski w Europie, odblokowaliśmy KPO, reaktywowaliśmy Trójkąt Weimarski, podpisaliśmy traktat polsko-francuski, stworzyliśmy nowy format decyzyjny - Wielką Piątkę Plus. Ukróciliśmy nielegalną migrację, w tym wydawanie fejkowych wiz dla fejkowych studentów. Demaskujemy rosyjskie kłamstwa i dezinformację w kraju i za granicą, w tym w ONZ. Otworzyliśmy wreszcie bazę w Redzikowie. Konsekwentnie realizujemy strategię dołączenia do G20 - powiedział Sikorski wyliczając sukcesy rządu przez ostatnie dwa lata.
Nawiązał też do kwestii Polonii. - Prowadzimy rzeczywista politykę polonijną - w końcu wraca więcej Polaków niż wyjeżdża. Do Senatu wróciło też expose polonijne, które wygłoszę już w tym tygodniu - zapowiedział.
Poinformował też o utworzeniu programu Poland Business Adventure, oferującego staże w naszym Polsce dla młodych Polaków mieszkających za granicą.
Sikorski wylicza polskie sukcesy
W środę mijają dwa lata od wyborów parlamentarnych, w wyniku których Prawo i Sprawiedliwość straciło, po dwóch kadencjach, władzę, a koalicję rządową utworzyły: KO, Lewica, Polska 2050 i PSL. Koalicyjny rząd na czele z Donaldem Tuskiem został powołany 13 grudnia 2023 r.
Mimo sukcesów w dyplomacji, o których mówi Sikorski, świat nauki mówi o niepowodzeniach, które wydarzyły się przez ostatnią kadencję rządu. W zaprzysiężonym w grudniu 2023 r. rządzie pierwszym ministrem nauki został Dariusz Wieczorek
Piastował to stanowisko rok, a w grudniu 2024 r. podał się do dymisji. Tłem jego rezygnacji była sprawa skarg szefowej związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim, w ciągu roku urzędowania pojawiły się też inne kontrowersje - od sprawy wyboru nowego prezesa IDEAS NCBR, poprzez problemy z finansowaniem statku "Oceania" i wzbudzający sprzeciw środowiska akademickiego projekt noweli ustawy o Polskiej Akademii Nauk, po kwestie oświadczenia majątkowego.
Naukowcy nie są tego samego zdania
W ocenie prof. Dariusza Jemielniaka, wiceprezesa Polskiej Akademii Nauk, pierwszy rok nowego rozdania politycznego w resorcie nauki był "zdecydowanie stracony". - Sam minister Wieczorek jeszcze słuchał środowiska, był otwarty, ale nie poradził sobie, ponieważ nie miał osoby, która by go wsparła merytorycznie, kompetencyjnie - skomentował prof. Jemielniak.
- Miał za to wiceministra Macieja Gdulę, który szedł w zaparte ze swoją wizją, nie patrząc na środowisko, a nawet działając ze szkodą dla nauki. To pociągnęło ministra Wieczorka w dół, choć może, gdyby miał sensowne zaplecze merytoryczne, to byłoby zupełnie inaczej. A tak to zmarnowali czas na bezsensowne wojenki - dodał wiceprezes PAN.
Wskazał także, że zmiana jakościowa przyszła wraz ze zmianą kierownictwa na początku 2025 r. - na ministra Marcina Kulaska oraz wiceminister Karolinę Zioło-Pużuk. Według prof. Jemielniaka obecne kierownictwo ma "dużo dobrej woli i dobrych chęci, natomiast problem polega na tym, że w tym rządzie niewiele mogą".
- Sam minister Kulasek wielokrotnie mówił, że będzie walczył o finanse dla nauki, a tych finansów dalej nie ma - dodał, wskazując, że "fundamentalnym problemem tego rządu", jest gaszenie dryfowanie na powierzchni, a "nie przywiązywanie wagi do rozwoju naszego raju w znaczeniu długofalowym".
- Teraz środki idą na obronność - i bardzo dobrze, tak powinno być - natomiast brakuje pomyślenia chociażby o tym, żeby rozwijać własne technologie, które w długim okresie przełożą się na radykalną poprawę tego, co możemy zrobić w ramach własnej myśli technicznej; którą można by nawet eksportować. Dlatego zdecydowanie istotna część wydatków na obronność powinna iść na naukę - ocenił.
Dodał, że część problemów wokół nauki wynika też z "pewnego chaosu albo pewnego braku przygotowania" - takich jak zaskakująca, jak mówił, niedawna informacja o sfinansowaniu dwóch statków szkoleniowych dla uczelni morskich, podczas gdy środowisko naukowe od lat postuluje o środki na jeden statek badawczy.
- Statek badawczy jest tylko jednym z przykładów. Spójrzmy też na reaktor jądrowy MARIA albo radioteleskop RT4. Brakuje perspektywicznego myślenia, że - dajmy na to - mamy 50 inicjatyw, których zamknięcie byłoby nonsensem i które muszą mieć zagwarantowane bazowe finansowanie na najbliższe 20 lat. Mówię tu o niezbędnym minimum, a o pozostałe części można by wnioskować w trybie konkursowym. Ale nie może być tak, że w trybie konkursowym wnioskuje się o utrzymanie pewnej infrastruktury, której zamknięcie cofnie nas o dziesięciolecia - ocenił Jemielniak.
Czy naukowcy wyjdą na ulicę?
I właśnie kwestię finansowania wiceprezes PAN wskazał jako główny problem polskiej nauki.- Jeżeli dalej nic się nie zmieni, to w pewnym momencie dojdzie do masowych protestów, a nawet nie zdziwiłbym się, gdyby naukowcy w końcu wyszli na ulicę. Mamy sytuację, w której asystent czy asystentka pracujący w instytucie naukowym PAN zarabiają mniej, niż gdyby pracowali w zawodach niewymagających na wejściu praktycznie żadnych kwalifikacji - powiedział.
- Dlatego istnieje ryzyko, że w nauce zostaną wyłącznie osoby, które, owszem, robią to z pasji, ale które na tę pasję stać, a nie osoby "superzdolne", które muszą utrzymać siebie i swoją rodzinę. Sytuacja wymyka się spod kontroli. I albo naukowcy wyjdą na ulicę, albo będziemy mieli wariant jeszcze bardziej pesymistyczny, że polska nauka zwyczajnie będzie powoli dogorywać, a potem nic już z niej nie będzie - podsumował prof. Jemielniak.














