Kontrolerzy pukają do drzwi. Niektórzy dostają pisma i muszą płacić do 10 tys. zł

Kontrole w domach Polaków mogą ujawnić nieprawidłowości, które kosztować będą nawet do 10 tys. zł. Na nieprzyjemności i duże wydatki mogą narazić się osoby odprowadzające wodę deszczową do kanalizacji. "Deszczówka w instalacji sanitarnej stanowi bezpośrednie zagrożenie dla posesji" - wyjaśnia Sławomir Grucel z Wodociągów Jaworzno. Niektóre przedsiębiorstwa decydują się na wtłaczanie dymu do sieci, by ujawnić, gdzie dochodzi do niekontrolowanego podłączenia do kanalizacji.

Kontrole w domach Polaków nie ustają. Do drzwi pukają nie tylko kontrolerzy abonamentu RTV, ale także osoby sprawdzające to, jak wygląda kanalizacja sanitarna. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nie każda woda może trafiać do miejskich rur. Wodociągi poszczególnych miast mogą sprawdzać, czy właściciele posesji nie odprowadzają do sieci wody deszczowej. 

Kontrolują Polaków, sprawdzają jedną rzecz

Kontrole w 2025 r. stały się prawdziwą zmorą Polaków. Do grona sprawdzanych przez urzędników aspektów dołączyła nawet kwestie tego, co wrzucane jest do koszy na śmieci, gdyż od 1 stycznia nie wolno pozbywać się starych ubrań i tekstyliów poprzez wyrzucanie ich do pojemnika na odpady zmieszane

Reklama

Pod lupę kontrolerów paść mogą nawet rynny i kratki odprowadzające wodę, a dokładnie to, gdzie trafia zbierana z powierzchni deszczówka. Niewiele osób zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że nielegalne jest przekierowanie wody deszczowej do rur kanalizacji sanitarnej. 

"Woda deszczowa pochodząca z dachów, powierzchni utwardzonych, czy instalacji drenażowych, może spowodować spiętrzenie się wód deszczowych w instalacji sanitarnej, która nie jest przystosowana do ich odprowadzania. Deszczówka w instalacji sanitarnej stanowi bezpośrednie zagrożenie dla posesji" - wyjaśnia Sławomir Grucel z Wodociągów Jaworzno cytowany przez portalsamorządowy.pl. 

Poważne konsekwencje po ujawnieniu w toku kontroli odprowadzania wody deszczowej mają wymiar nie tylko skutków dla posesji i samego systemu kanalizacyjnego w regionie. Właścicieli posesji mogą zostać zobligowani do zapłaty wysokiej kary. 

Wpuszczają dym do rur i szukają nieuczciwych

Kontrole kanalizacji i tego, czy właściciele nie odprowadzają do miejskich systemów deszczówki, przybierają różne formy. Portal Samorządowy wskazuje na przykład Wadowickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Tamtejszy pracownicy korzystają z zadymiacza stosowanego również podczas koncertów i wydarzeń kulturalnych. 

Ścieki deszczowe mogą trafiać do kanalizacji w sposób niezauważony. W Wadowicach pracownicy sięgają po wytwornicę dymu i wtłaczają białą mgłę w system poprzez studzienki kanalizacyjne. Później podążają za śladem uchodzenia dymu i potwierdzają lub zaprzeczają potencjalnym nielegalnym podłączeniom pozwalającym na wtłaczanie wody deszczowej do kanalizacji. 

Co ważne, dym, który znajduje ujście w rynnach, czy zwyczajnie zostaje w systemie rur kanalizacyjnych na czas kontroli, nie jest groźny dla ludzi i zwierząt. Posiada on odpowiednie atesty. Niemniej innym sposobem na wykrycie nieprawidłowości jest wtłaczanie do instalacji rynnowej specjalnych barwników, co pozwoli na ustalenie dokładnej trasy przepływu wody. 

Co w przypadku ujawnienia w toku kontroli, że deszczówka trafia do kanalizacji? Można nie tylko stracić umowę ze spółką wodociągową. W skrzynce pocztowej pojawi się list, a w niektórych wypadkach sprawa może zakończyć się w sądzie i z wyznaczeniem dotkliwej kary finansowej. 

Nawet do 10 tys. zł kary za złe odprowadzanie deszczówki

Kontrola kanalizacji może zakończyć się wykryciem nieprawidłowości. W momencie ujawnienia podłączeń odprowadzających do sieci kanalizacyjnej wody deszczowej pierwszym krokiem będzie wysłanie do właściciela posesji specjalnego pisma. W liście podkreślona zostanie konieczność zlikwidowania nielegalnych odprowadzeń wody

Nie wszyscy zastosują się do wezwania, ale wodociągi miejskie mają więcej możliwości przeciwdziałania nielegalnemu odprowadzania deszczówki. Po upływie terminu wskazanego w liście wysłanym po kontroli spółka wodociągowa ma prawo do tego, aby wypowiedzieć umowę na odbiór ścieków. "Ponowne zawarcie umowy będzie możliwe po wyeliminowaniu nieprawidłowości, uregulowaniu kosztów ponownego przyłączenia do sieci, jak również ewentualnych kosztów sądowych" - wyjaśnia gmina Kosakowo na swojej stronie internetowej. Co więcej, sprawa może trafić na drogę sądową, a wówczas skutki będą jeszcze dotkliwsze. 

Kontrola kanalizacji i ujawnienie deszczówki odprowadzanej do rur miejskich wodociągów może zgodnie z prawem doprowadzić do obciążenia karą grzywny wynoszącą nawet 10 tys. zł. Przepisy przewidują również możliwość ograniczenia wolności.

Agata Jaroszewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kontrole | deszczówka | kanalizacja | kara grzywny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »