Program dopłat do zakupu i leasingu samochodów elektrycznych "NaszEauto" nie tylko nie zwalnia, ale wręcz przyspiesza i rozszerza swoje działania. Jak poinformował PAP Biznes wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta, już 20 października rusza nowy nabór - tym razem na znacznie szerszych zasadach. Po konsultacjach społecznych i analizie potrzeb rynku, resort zdecydował się wprowadzić istotne zmiany, które mają zwiększyć zainteresowanie programem i poprawić jego dostępność.
Dopłaty do elektryków nie tylko dla Kowalskiego. Wchodzą busiki i furgonetki
Jedną z najbardziej zauważalnych zmian jest rozszerzenie programu o dwie nowe kategorie pojazdów - M2 i N1. To oznacza, że wsparcie obejmie teraz nie tylko auta osobowe.
"Najważniejsze z nowych warunków jest to, że dodaliśmy dwie kategorie pojazdów: M2 i N1, czyli będzie można dostać dofinansowanie do małych busików, które mają więcej niż osiem miejsc i do małych furgonetek" - przekazał Bolesta.
Dopłaty do tych pojazdów mają sięgać odpowiednio do 600 tys. zł (M2) i do 70 tys. zł (N1). Dotychczasowa kwota wsparcia dla aut osobowych - do 40 tys. zł - pozostaje bez zmian. To ruch, który może okazać się kluczowy dla lokalnych usługodawców, małych firm oraz samorządów chcących elektryfikować flotę, choć nadal nie dotyczy on przedsiębiorstw korporacyjnych.
Nowe grupy, większy zasięg, ale nie dla wszystkich
Oprócz rozszerzenia katalogu pojazdów, rząd wprowadza także szerszy wachlarz uprawnionych do udziału w programie. Do już wcześniej obecnych osób fizycznych i jednoosobowych działalności gospodarczych dołączą teraz nowe grupy: organizacje pozarządowe, instytucje edukacyjne, medyczne, opiekuńcze oraz parki narodowe.
To otwarcie może znacząco zwiększyć wpływ programu na transformację ekologiczną w sektorze publicznym i społecznym. Jest jednak jedno poważne ograniczenie, którego - mimo głosów z rynku - rząd nie jest w stanie usunąć.
"Ze względu na warunki dotacji z KPO nadal niemożliwe jest wsparcie nimi flot korporacyjnych, o co upomina się rynek" - zaznaczył Bolesta. Dla dużych firm to wciąż bariera nie do przeskoczenia.
Chiński zakaz nie wejdzie w życie. Głos branży był jednoznaczny
Jeszcze kilka tygodni temu w przestrzeni publicznej pojawił się pomysł, by z dopłat wyłączyć pojazdy, za które płacone było cło - czyli w praktyce te importowane spoza Unii Europejskiej, w tym z Chin. Taki zapis oznaczałby poważne ograniczenia dla konsumentów i importerów. Jak się jednak okazało, pomysł nie przeszedł testu konsultacji społecznych.
"W konsultacjach społecznych bardzo mocno wybrzmiało, że praktycznie nikt nie chce takich zawężających zapisów, które polegałyby na tym, że nie byłoby wsparcia dla aut objętych cłem. Nawet branża automotive, poza jedną firmą, nie była za tym przepisem. Tak, więc program w tym zakresie się nie zmienił" - powiedział Bolesta.
To oznacza, że nadal będzie można uzyskać dopłatę także do pojazdów spoza UE, co otwiera drzwi m.in. dla tanich elektryków z Azji. Decyzja ta może mieć wpływ nie tylko na rynek motoryzacyjny, ale także na ceny i dostępność pojazdów elektrycznych w Polsce.
505 milionów już rozdane. Proces przyspiesza
Zainteresowanie programem "NaszEauto" rośnie - i to wyraźnie. Według danych z 1 października, do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wpłynęło już 16 314 wniosków na łączną kwotę 505 mln zł. To niemal połowa dostępnej puli.
Jednak tempo rozpatrywania wniosków nie zadowala urzędników. "Po lekcjach wynikających z trwającej odsłony programu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska będzie optymalizował proces obróbki wniosków, żeby to zdecydowanie przyspieszyć. Będą też zatrudnieni nowi ludzie w zespole, żeby to ruszyło z kopyta" - podkreślił wiceminister.
Usprawnienia mają skrócić czas oczekiwania i poprawić sprawność całego procesu, który do tej pory był jedną z głównych bolączek programu.
Elektryczne rowery odjeżdżają w cień
W planach był również osobny program dopłat do rowerów elektrycznych. Niestety - ten pomysł musi poczekać. Powód jest prozaiczny, ale nieubłagany: brak środków.
"Po prostu nie ma miejsca, jeżeli chodzi o nowe programy z krajowych środków, a ten program musiałby być finansowany ze środków krajowych, bo nie ma zaczepienia dla niego w europejskich programach" - wyjaśnił Bolesta.
Mniej pieniędzy niż zakładano, ale nadal ponad miliard
Początkowa pula programu "NaszEauto" wynosiła 1,6 mld zł. Jednak po ostatniej rewizji KPO, 400 mln zł zostało przesunięte na działania związane z termomodernizacją szkół. Obecnie na dopłaty do elektryków pozostaje ok. 1,2 mld zł.
Sam program wystartował 3 lutego tego roku jako alternatywa dla podatku od aut spalinowych, którego wdrożenie miało być jednym z tzw. kamieni milowych w ramach porozumienia z Komisją Europejską. Zamiast nowego podatku - rząd postawił na dopłaty, a ich skala i zakres właśnie wchodzą w nową fazę.
Agata Siwek











