W piątek (3.10.) fiński sąd miał ogłosić wyrok w sprawie, która od miesięcy przyciąga uwagę obserwatorów w regionie Morza Bałtyckiego. Proces dotyczył incydentu z udziałem zagranicznego tankowca, który - według śledczych - naruszył jedną z najbardziej wrażliwych stref infrastrukturalnych Europy Północnej. Sprawa, opisana przez agencję AFP, rozgrywa się w szerszym kontekście napięć geopolitycznych i rosnącej presji na ochronę podmorskiej infrastruktury.
Tankowiec, kotwica i 90 kilometrów zniszczeń
Statek Eagle S, zarejestrowany na Wyspach Cooka, wyruszył 25 grudnia 2024 roku z rosyjskiego portu Ust-Ługa. Według fińskiej prokuratury jednostka przez około 90 kilometrów ciągnęła po dnie kotwicę, niszcząc po drodze pięć kluczowych kabli w Zatoce Fińskiej - w tym kabel energetyczny EstLink 2 oraz cztery kable telekomunikacyjne łączące Finlandię i Estonię.
Oskarżeni w sprawie to kapitan statku Davit Vadatchkoria oraz dwaj starsi oficerowie - Robert Egizaryan i Santosh Kumar Chaurasia. Wszyscy trzej mężczyźni nie przyznają się do winy. Twierdzą, że przecięcie kabli było przypadkowe, a statek zwolnił z powodu problemów z silnikiem i złych warunków pogodowych. "Nie było powodu, by sądzić, że coś jest nie tak" - zeznał w sądzie kapitan Vadatchkoria wskazując, że załoga nie była świadoma, że kotwica opadła.
Prokuratura: To nie przypadek
Prokurator Mikko Larkia, cytowany przez AFP, od początku procesu twierdził, że załoga musiała wiedzieć o tym, co się dzieje. "Jeśli statek ciągnie kotwicę przez kilka godzin na odcinku 90 kilometrów, czy naprawdę możliwe jest, że nikt tego nie zauważy?" - argumentował prokurator.
Zarzuty, jakie usłyszeli oskarżeni, to "ciężkie zniszczenie mienia" oraz "poważne zakłócenie komunikacji". Prokuratura domaga się dla każdego z nich bezwarunkowej kary więzienia w wymiarze co najmniej dwóch i pół roku. Według aktu oskarżenia, załoga "zaniechała sprawdzenia przyczyny spadku prędkości i obrotów silnika, mimo że było oczywiste, iż zostały one spowodowane przez zewnętrzną siłę oddziałującą na statek".
Rosyjska "flota cieni" w tle
Choć kwestia rosyjskiego zaangażowania nie była oficjalnie rozpatrywana podczas procesu, AFP przypomina, że Eagle S ma należeć do tzw. "floty cieni" - nieformalnej grupy starych tankowców używanych przez Rosję do omijania sankcji nałożonych przez Zachód po inwazji na Ukrainę w 2022 roku.
Warto zaznaczyć, że niemal równolegle, jak informują francuskie służby, zatrzymano dwóch członków załogi innego tankowca - Boracay, pływającego pod banderą Beninu, który również miał być powiązany z Rosją. Jednostka ta znajdowała się w pobliżu duńskiego wybrzeża podczas tajemniczych lotów dronów, które doprowadziły do zamknięcia kilku lotnisk w regionie.
Biznes pod napięciem
Zniszczenie infrastruktury przesyłowej, szczególnie w kontekście połączeń między Finlandią a Estonią, budzi poważne obawy gospodarcze i bezpieczeństwa. EstLink 2 to jedno z kluczowych ogniw energetycznych w regionie Morza Bałtyckiego. Uszkodzenia kabli mogą nie tylko zakłócić przesył energii i danych, ale także wpłynąć na funkcjonowanie firm telekomunikacyjnych, operatorów sieci przesyłowych i centrów danych obsługujących cały region.
Po inwazji Rosji na Ukrainę zarówno Finlandia, jak i sąsiednia Szwecja przystąpiły do NATO, a sojusz znacznie zwiększył swoją obecność w regionie, także w domenie cyberbezpieczeństwa i ochrony infrastruktury krytycznej.
Jurysdykcja pod znakiem zapytania
Obrona wniosła również argument o braku jurysdykcji Finlandii w tej sprawie, wskazując, że incydent miał miejsce poza fińskimi wodami terytorialnymi. Prokuratura natomiast stoi na stanowisku, że Finlandia ma pełne prawo do rozpatrywania sprawy ze względu na poważne ryzyko, jakie zdarzenie stworzyło dla krajowej infrastruktury.
To właśnie kwestia jurysdykcji, oprócz samego rozstrzygnięcia o winie, będzie jednym z kluczowych elementów wyroku, który ma zostać ogłoszony jeszcze dziś przez sąd w Helsinkach.
Aktualizacja: Sąd nie wydał wyroku ws. "floty cieni"
Finał tej sprawy okazał się zaskakujący. Fiński sąd uznał bowiem, że nie ma podstaw prawnych, by prowadzić proces przeciwko załodze tankowca Eagle S, podejrzanej o uszkodzenie pięciu podmorskich kabli - energetycznych i telekomunikacyjnych - w Zatoce Fińskiej w grudniu 2024 roku.
Choć incydent miał miejsce w fińskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, sąd uznał, że nie doszło do aktu sabotażu wobec krajowej infrastruktury. Co więcej, działania członków załogi zakwalifikowano jako wypadek, a nie przestępstwo.
"Był to wypadek morski w rozumieniu Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza, w przypadku którego jurysdykcja karna należy do sądu w państwie bandery statku lub obywatelstwa oskarżonych" - czytamy w uzasadnieniu.
Tym samym fińska prokuratura nie może dalej prowadzić postępowania karnego wobec kapitana i oficerów jednostki. Co więcej, to nie załoga ani armator, ale państwo fińskie poniesie konsekwencje finansowe postępowania - zgodnie z decyzją sądu Finlandia pokryje koszty procesu w wysokości niemal 200 tysięcy euro.
Jak wskazuje Polska Agencja Prasowa, fińskie media nie spodziewały się takiego ruchu ze strony wymiaru sprawiedliwości. "Ogromne zaskoczenie w tak ważnej sprawie" - tak decyzję sądu komentują tamtejsi dziennikarze.
Agata Siwek