Sezon grzewczy coraz bliżej. Ostra zima i sytuacja w gospodarce mogą zamieszać
Ceny gazu są obecnie na poziomie niższym niż przed wojną w Ukrainie. Tak tanio nie było od jesieni 2021 roku. Ale gaz może jeszcze zdrożeć przed zimą i kolejny sezon grzewczy także może być trudny - przestrzega szef Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Od końca czerwca zaczęła drożeć też ropa. Czy kraje naszego regionu są gotowe na nadchodzącą zimę i związane z nią wyzwania?
- Ropa zaczęła drożeć na skutek działań OPEC+
- Gaz także może zacząć drożeć w wypadku ostrej zimy i dużego popytu
- Wzrosty cen surowców lub odcięcie przez Rosję funkcjonujących jeszcze dostaw mogą sprawić, że w sezonie grzewczym w UE znów będzie drogo
- Kryzys energetyczny w regionie wydaje się mało prawdopodobny - wskazuje Allianz Trade
Miniona zima okazała się łagodniejsza niż przewidywano. Nie chodzi tylko o temperatury, ale także to, jak sezon grzewczy udało się przetrwać dotychczas uzależnionej od rosyjskiego gazu Europie. Nie obyło się jednak bez dużych subsydiów i wzrostu cen.
Nadchodząca zima, mimo tego, że ceny gazu są obecnie dużo niższe, niż rok temu, także może być trudna - alarmował niedawno szef Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) Faith Birol. Wszystko zależy od pogody i dalszej sytuacji w chińskiej gospodarce.
Gaz w kontraktach na sierpień w piątek popołudniu kosztował w holenderskim hubie TTG niecałe 27,6 euro za megawatogodzinę. Przed rosyjską agresją na Ukrainę takie ceny ostatnio były notowane w listopadzie 2021 roku. Ale "w scenariuszu, w którym chińska gospodarka jest bardzo silna i kupuje dużo surowców energetycznych z rynków i do tego dochodzi ostra zima, będziemy mogli zaobserwować silną presję na wzrost cen gazu ziemnego, co z kolei spowoduje duże obciążenie dla konsumentów" - wskazywał Birol w rozmowie z BBC na początku miesiąca.
Scenariusz wzrostu cen powoli się realizuje, jeśli chodzi o ropę. Chociaż popyt w krajach zachodnich jest "anemiczny", jak określiła to MAE w lipcowym raporcie, rośnie zapotrzebowanie na ten surowiec ze strony innych gospodarek. Do tego spada podaż, bo kraje OPEC+ ogłosiły cięcia produkcji na poziomie 3,66 mln baryłek ropy dziennie w 2024 roku.
W reakcji na utrzymujący się popyt i niższą produkcję pod koniec czerwca ceny ropy przestały spadać. Odnotowały także silne wzrosty w czwartek popołudniu, po publikacji comiesięcznego raportu OPEC, w którym organizacja zwiększyła prognozę zużycia ropy w 2024 roku. W rezultacie w piątek około godziny 14 amerykańska ropa WTI kosztowała 76,77 dolarów za baryłkę, a europejska Brent - 81,25 dolarów.
To o jedną trzecią mniej, niż w szczytowym momencie ubiegłorocznego kryzysu energetycznego. Ale także odpowiednio o ok. 14 i 12 proc. więcej, niż pod koniec maja tego roku, przed kolejną rundą cięć ogłoszoną przez OPEC+.
Dalsze wzrosty cen ropy i możliwe wzrosty cen gazu mogą być wyzwaniem przed nadchodzącym sezonem grzewczym. Dla krajów Unii Europejskiej największym wyzwaniem w trakcie kryzysu energetycznego było odcięcie się od rosyjskich dostaw, zarówno jeśli chodzi o gaz, jak i ropę. Znalezienie innych źródeł dostaw było najważniejszym gwarantem zachowania bezpieczeństwa energetycznego minionej zimy i może się okazać decydujące w zbliżającym sezonie, jeśli Rosja zdecyduje się obciąć Europie dostęp do jeszcze funkcjonujących dostaw.
Firma finansowo-ubezpieczeniowa Allianz Trade sprawdziła, jak pod tym kątem wypadają kraje naszego regionu - Bułgaria, Czechy, Rumunia, Słowacja, Węgry oraz Polska. Jeśli chodzi o ropę naftową, kraje Europy Środkowo-Wschodniej jeszcze nigdy nie importowały jej tyle, co obecnie - podaje firma. W 2022 roku Bułgaria, Czechy, Węgry, Polska, Rumunia, Słowacja sprowadziły łącznie 86 mln ton ropy i produktów ropopochodnych.
W tym samym czasie udział rosyjskiego surowca spadł do wyjątkowo niskich poziomów. Średnio w latach 2017-2021 udział rosyjskiej ropy w całkowitym imporcie tych sześciu krajów wynosił ponad połowę (53 proc.) - podaje Allianz Trade. W 2021 roku, przed wybuchem wojny w Ukrainie, 47 proc. ropy sprowadzonej przez państwa naszego regionu pochodziła z Rosji. W 2022 roku było już to 40 procent. Udział surowca z Rosji jeszcze mocniej spadł w pierwszym kwartale 2023 roku, po wprowadzeniu embarga na import rosyjskich produktów ropopochodnych i ropy drogą morską. W pierwszych trzech miesiącach roku wynosił 21 procent.
Do odcięcia się od rosyjskiej ropy najlepiej okazały się przygotowane kraje regionu z dostępem do morza, czyli Bułgaria, Polska i Rumunia - wskazuje Allianz Trade. Jednak pozbawione dostępu do morza Czechy, Słowacja i Węgry nie zdołały jeszcze dostosować się do nowych warunków. W Czechach udział importu ropy naftowej z Rosji wręcz wzrósł w latach 2022-2023. Utrzymał się także na wysokim poziomie na Słowacji oraz na Węgrzech. Węgry zresztą zdają się odcinać od unijnych wysiłków na rzecz zmniejszenia zależności od Rosji i jeszcze w tym roku rozszerzały umowy importowe z Rosją.
Zależność Europy Środkowo-Wschodniej od rosyjskiego gazu również spadła. Ale w 2022 roku sześć omawianych krajów w ogóle sprowadziło mniej gazu niż zwykle. W latach 2017-2021 państwa te importowały średnio łącznie 45 mld metrów sześciennych gazu. W 2022 roku sprowadziły jedynie 31 mld metrów sześciennych - to spadek całkowitego importu o jedną trzecią. Na szczęście zima okazała się dość łagodna, ponadto część z tych krajów, w tym Polska, nadal w dużym stopniu w energetyce wykorzystuje węgiel.
W tym samym czasie udział surowca z Rosji w całkowitym imporcie gazu spadł w tych krajach łącznie aż o dwie trzecie - w 2022 roku jego wielkość wyniosła 12 mld metrów sześciennych. Natomiast w latach 2017-2021 nasz region sprowadzał średnio 36 mln metrów sześciennych rosyjskiego gazu rocznie. W związku z tym udział Rosji w imporcie gazu w regionie zmniejszył się o połowę do 39 proc. w 2022 r. ze średnio 79 proc. w latach 2017-2021 - wyliczają analitycy Allianz Trade.
W rezultacie, jak wynika z analiz Allianz Trade import gazu ziemnego z Rosji stanowił jedynie 1 proc. całkowitego zużycia energii pierwotnej w trzech krajach regionu - w Polsce, Czechach i Rumunii. W Bułgarii było to 7 procent. "W rzeczywistości udziały te spadły do zera w Polsce i Bułgarii po tym, jak Rosja wstrzymała dostawy gazu do tych dwóch krajów w kwietniu 2022 roku. Polska w dużej mierze zastąpiła gaz lokalnie wydobywanym węglem, podczas gdy Bułgaria zapewniła sobie nowe dostawy gazu gazociągiem z Grecji" - podaje firma.
Jednak udział importu gazu z Rosji w całkowitym zużyciu energii pierwotnej był nadal znaczący na Węgrzech (20 proc.) i Słowacji (13 proc.). To naraża te kraje na nieco większe ryzyko niedoborów energii w przypadku wyschnięcia dostaw z Rosji - wskazują analitycy.
Poczucie bezpieczeństwa przed nadchodzącą zimą może dawać zapełnienie magazynów gazu. W pierwszej połowie 2023 roku magazyny w regionie były znacznie lepiej wypełnione niż w poprzednich latach - wskazuje firma. W połowie roku ich zapełnienie wynosiło 74 procent Tymczasem w zeszłym roku o tej samej porze było to 59 proc., co niemal nie odstawało od średniej z lat 2017-2021 (58 proc.).
Według danych z europejskiego systemu Gas Infrastructure Europe, polskie magazyny gazu 13 lipca były zapełnione w blisko 78 proc. i systematycznie się zapełniają - na początku lipca były pełne w ok. 71 proc., a jeszcze na początku czerwca - w 55 procentach.
To daje jednak zapełnienie jedynie na poziomie ok. 12,5 proc. krajowego zużycia i jest niższym poziomem, niż rok temu o tej porze - wskazuje Allianz Trade. Dodatkowo ilość gazu w magazynach w Polsce w porównaniu do krajowego zużycia odstaje od średniej w regionie. Dla porównania - zapełnienie magazynów do 84 proc. ich pojemności daje Słowacji pokrycie zużycia na poziomie 58 procent. Czeskie magazyny są pełne w 87 proc., co pokrywa 43 proc. ich zużycia z zeszłego roku, a 71-procentowe zapełnienie magazynów na Węgrzech pokrywa blisko 45 proc. ich zużycia.
Ogólnie rzecz biorąc, Allianz Trade spodziewa się, że gospodarki analizowanych sześciu krajów Europy Środkowo-Wschodniej przetrwają zimę 2023/2024, nawet jeśli okaże się ona ostrzejsza niż poprzednia. Firma nie wskazuje na możliwe problemy w Polsce.
Ryzyko niedoborów energii może zdaniem analityków Allianz wystąpić raczej na Węgrzech, Słowacji i w mniejszym stopniu w Czechach, w przypadku, gdyby nadchodząca zima była bardzo mroźna, a dostawy ropy rurociągami i dostawy gazu były zablokowane przez embargo lub politykę Rosji.
"Jeśli tak się stanie, spodziewamy się, że społeczność UE będzie gotowa do udzielenia wsparcia. Niemniej jednak, ten scenariusz ryzyka powinien być zachętą dla rządów w Europie Środkowo-Wschodniej do kontynuowania energicznych planów transformacji energetycznej" - podsumowują autorzy analizy.
Martyna Maciuch