Nowy dyskont w Polsce. Polsko-niemiecka sieć wymaga od pracowników... języka rosyjskiego
Ufke to nowa sieć dyskontów, która ma w Polsce na razie tylko jeden sklep w Białej Podlaskiej. Portal Wiadomości Handlowe zwraca jednak uwagę, że firma, reklamująca się jako niemiecko-polska, wymaga od szeregu pracowników dobrej lub bardzo dobrej znajomości języka rosyjskiego. Trop prowadzi za wschodnią granicę, a odpowiedzi na pytania brak.
Ufke wkroczyło na polski rynek. W Białej Podlaskiej otwarto pierwszy sklep sieci. Placówka ma oferować niskie ceny i korzystne oferty dzięki specjalnemu profilowi działania, gdzie "nie płaci" się za dodatkowe elementy. Niemniej niepewność budzi sam wątek rosyjski.
Polacy mogą już robić zakupy w Ufke. Nowa sieć hard dyskontów pojawiła się w Białej Podlaskiej, ale już niedługo kolejne sklepy mają zostać otwarte w Dębicy i Lublinie. Cechą charakterystyczną placówek jest ich surowy styl wykończenia. Klienci kupują rzeczy prosto z palet, a przy tym sama oferta skupiona jest wokół produktów mających długie daty przydatności do spożycia.
"Naszym głównym celem jest dostarczanie klientom niezbędnych towarów w najkorzystniejszych, a co za tym idzie - bardzo niskich cenach. Osiągamy to dzięki rygorystycznej polityce cięcia kosztów, między innymi to: podstawowe wykończenie hali sprzedażowej, niewielka liczba pracowników, uproszczona (paletowa) ekspozycja towarów. Klient nie płaci za głośną markę, płaci tylko za sam produkt" - wyjaśnia Ufke.
Firma dodaje, że dyskonty będą zawsze poszukiwane z racji rygorystycznej polityki cenowej. Z informacji podawanych przez Ufke wynika, że zainteresowanie ofertą nie jest małe, gdyż liczba kupujących ma zamykać się w 1 tys. osób dziennie.
Portal Wiadomości Handlowe zwrócił jednak uwagę nie na podejście Ufke do sposobu sprzedaży i tworzenia oferty atrakcyjnej dla klientów, ale na to, czego nie widać gołym okiem. Okazuje się bowiem, że chociaż firma przedstawia się jako polsko-niemiecka sieć, to pracownicy muszą znać język... rosyjski.
"Ta niewielka, dopiero raczkująca "polsko-niemiecka" firma szukała lub wciąż szuka m.in... prawnika ds. umów z językiem rosyjskim, kierownika sklepu spożywczego znającego język rosyjski, księgowej znającej język rosyjski, kierownika działu zakupów ze znajomością języka rosyjskiego na poziomie C1, a także specjalisty ds. zakupów mówiącego dobrze po rosyjsku. Znaleźliśmy zaledwie jedno ogłoszenie Ufke, w którym brakowałoby wzmianki o języku rosyjskim (chodziło o stanowisko magazyniera)" - punktują Wiadomości Handlowe.
Redakcja wysłała do Ufke pytania związane z tą dziwną zależnością, ale nie otrzymała odpowiedzi do czasu publikacji artykułu. Bez odzewu zostały także pytania dotyczące Tanji Schneider, która widnieje jako jeden z udziałowców przedsiębiorstwa w danych dostępnych w KRS. To właśnie nazwisko kobiety jest kluczowe dla całego wątku rosyjskiego związanego z siecią Ufke.
Fakt zwrócenia przez Wiadomości Handlowe uwagi na Tanję Schneider nie jest przypadkowy. Chociaż redakcja nie była w stanie potwierdzić oficjalnych rodzinnych powiązań z braćmi Szneider, to jeden z informatorów Wiadomości Handlowych wskazał, iż "nie ma tu żadnego zbiegu okoliczności".
Sama Tanja Schneider widnieje w KRS jako obywatelka Niemiec z rezydencją podatkową w Polsce. Niemniej Siergiej Szneider, oligarcha stojący za takimi sieciami jak MyPrice, Tak-Tu czy Swetofor, jest w KRS wskazywany nie jako obywatel Rosji, a Grenady z rezydencją podatkową na Węgrzech.
"Zapytaliśmy Ufke oficjalną drogą, dlaczego operator przedstawiający się jako polsko-niemiecka sieć handlowa wymaga od tak wielu pracowników znajomości języka rosyjskiego. Chcieliśmy się również dowiedzieć, kto jest faktycznym właścicielem Ufke i czy sieć jest powiązana ze sklepami Myprice i Tak-Tu - a jeśli nie, to z czego wynikają tak łudzące podobieństwa tych dyskontów. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy" - wyjaśnia portal Wiadomości Handlowe.
Dziennikarze portalu skierowali swoje kroki do sklepu Ufke. Pracownicy dyskontu nie podejrzewają tego, że są powiązani z Rosją i jednym z oligarchów stojącym za szeregiem podobnych sieci. "My nie jesteśmy powiązani z tego co się orientuję" - powiedziała Wiadomościom Handlowym jedna z pracownic Ufke.
"Projekt w Niemczech też się rozwija, tak jak u nas. Nasz sklep (w Polsce - przyp. red.) jest otwarty od lutego tego roku, a tam te sklepy jeszcze nie ruszyły. Nie wiem, kiedy się otworzą" - dodała kolejna osoba pracująca w sieci.
Podejrzenia, że Ufke faktycznie jest powiązana z Rosjanami, zwiększa fakt, że zdjęcia sklepu wykorzystane do reklamowania sieci na stronie internetowej to - według ustaleń dziennikarzy Wiadomości Handlowe - te same fotografie, które wcześniej były używane na stronach Mere, czyli poprzednika MyPrice. Dodatkowo rejestratorem domeny internetowej Ufke była firma, której siedziba zlokalizowana jest w Mińsku na Białorusi. Co w przypadku niemiecko-polskiego przedsiębiorstwa wydaje się bezcelowe i dodające jedynie problemów na drodze formalnej oraz kosztowej.