W tych rodzinach znacząco wzrosło skrajne ubóstwo. "Chaos i brak waloryzacji"
W 2022 roku w skrajnym ubóstwie żyło 1,8 mln osób. Zwiększyło się, choć w niewielkim stopniu - wśród dzieci i seniorów. Znacząco pogorszyła się sytuacja w grupie rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami - wynika z tegorocznego raportu EAPN Polska. - Przede wszystkim trzeba automatycznie waloryzować zasiłki rodzinne i dodatki do nich, które zostały zamrożone i od 2016 roku nie były podnoszone. Dla mnie cały system wsparcia rodzin powinien działać tak, że owszem może być powszechne świadczenie dla wszystkich, ale ubogie rodziny powinny otrzymywać proporcjonalnie więcej - mówi Interii Biznes prof. Ryszard Szarfenberg, autor badania.
W związku z Międzynarodowym Dniem Walki z Ubóstwem, EAPN Polska przygotował swój coroczny raport z monitoringu ubóstwa i polityki przeciwdziałania ubóstwu w Polsce. W statystyce ubóstwa nie doszło do znaczących zmian - zasięg ubóstwa skrajnego pozostał na tym samym poziomie i wynosi 4,7 proc., co szacuje się jako 1,8 mln osób. Nieznaczne procentowo wzrosty wskaźnika odnotowano w przypadku populacji dzieci i seniorów.
Liczba dzieci w skrajnym ubóstwie zwiększyła się jednak o dziesiątki tysięcy - o około 26 tys. do 396 tys. (wzrost z 5,3 do 5,7 proc.). Znacząco zwiększyło się ubóstwo skrajne w rodzinach z dziećmi z niepełnosprawnością - z 5,2 proc. do 6,7 proc.
Z raportu wynika też, że wzrosła także liczba skrajnie ubogich seniorów, o około 14 tys. - do 287 tys. (wzrost z 3,8 do 3,9 proc). Ubóstwo relatywne zmniejszyło się w niewielkim stopniu - z 12,2 proc. do 11,8 proc. i osób w tej sytuacji było około 4,5 mln. Z kolei około 15,4 mln Polaków pozostaje wykluczonych społecznie, żyjąc poniżej minimum socjalnego (spadek wskaźnika z 42,4 proc. do 40,7 proc.).
Autorzy raportu zaznaczają, że badania ubóstwa dochodowego w Polsce obejmują tylko gospodarstwa domowe. Nie ma danych dotyczących osób, które żyją w placówkach całodobowych czy na ulicy. Dodatkowo rząd zrezygnował z ogólnopolskich badań bezdomności w latach 2021-2023.
Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: Z najnowszego, corocznego raportu dotyczącego ubóstwa w Polsce, którego jest pan autorem, wynika, że mimo niewielkich zmian w ubóstwie ogółem, zwiększył się zasięg skrajnego ubóstwa wśród dzieci i seniorów. W ubiegłym roku żyło w nim blisko 400 tys. dzieci, czyli o 26 tys. więcej niż rok wcześniej oraz niemal 300 tys. seniorów, o 14 tys. więcej. Wprawdzie te wzrosty nie są duże, ale zauważalne. Jak to możliwe, skoro właśnie do tych grup są kierowane największe transfery pieniężne?
prof. Ryszard Szarfenberg, politolog Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN Polska): - Tę sytuację łatwiej wytłumaczyć w przypadku rodzin z dziećmi. Rząd PiS zamroził świadczenia na dzieci, czyli świadczenie wychowawcze, zasiłki rodzinne, dodatki do zasiłków rodzinnych i to zamrożenie ma wymiar 31 miliardów zł od 2020 roku, czyli tyle rząd zaoszczędził w odniesieniu do sytuacji, gdyby ich wysokość uwzględniała inflację.
- Oznacza to 31 miliardów złotych mniej w budżetach rodzin, w tym najbiedniejszych, które korzystają również z zasiłków rodzinnych.
- Za te same kwoty można było kupić dużo mniej, a płace również realnie spadły. Mamy więc do czynienia z kilkoma czynnikami, które sprawiły, że akurat wśród rodzin z dziećmi, w szczególności rodzin samotnych rodziców wzrosło skrajne ubóstwo. Pogorszyła się też sytuacja rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami, gdzie też ono wzrosło.
- W odniesieniu do ubóstwa osób starszych mamy tu raczej do czynienia ze stagnacją, gdyż zmiana jest niewielka. W drugiej kadencji PiS, rząd dużo bardziej dbał o osoby starsze niż o rodziny z dziećmi. Wprowadził tzw. trzynastkę i czternastkę. Od bieżącego roku "czternastkę" na stałe. Natomiast w roku 2022, który analizujemy w raporcie, sytuacja była trudniejsza. Waloryzacja emerytur i rent przeprowadzona w marcu 2022 roku była oparta o wskaźnik inflacji z 2021, więc nie nadążała za inflacją, zwłaszcza za wzrostem cen żywności, prądu, gazu, ciepła. W przypadku seniorów wzrost tych cen był bardziej odczuwalny.
Co to konkretnie znaczy, że ktoś żyje w skrajnym ubóstwie? O jakich granicach tu mówimy?
- W ujęciu statystycznym przyjmuje się, że z ubóstwem mamy do czynienia, gdy gospodarstwo domowe ma dochody lub wydatki niższe niż kwota konieczna do zaspokojenia jego podstawowych potrzeb. Skąd wiadomo, ile to kosztuje? Koszty zaspokojenia podstawowych szacuje od lat 80. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych w dwóch wersjach - minimum egzystencji oraz minimum socjalne. Pierwsze obejmuje tylko potrzeby biologiczne i jest stosowane przez GUS do badania ubóstwa skrajnego, a drugie uwzględnia również potrzeby uczestnictwa w społeczeństwie. W oparciu o minimum socjalne GUS bada sferę niedostatku, którą nazywamy w raporcie sferą wykluczenia społecznego. Pierwsza granica wynosiła 835 zł w 2022 r., a druga była dwa razy wyższa.
Raport zwraca uwagę, że jednym z powodów lekkiego wzrostu ubóstwa wśród dzieci jest brak waloryzacji świadczeń, ale przecież w końcu świadczenie 500 plus wzrośnie do 800 zł.
- Raport podsumowuje sytuację w 2022 roku, a świadczenie wychowawcze 500 plus wzrośnie dopiero od 2024 roku. I faktycznie przyszły rok może być lepszy dla rodzin z dziećmi ze względu na to, że wejdzie w życie podwyżka świadczenia wychowawczego. Jednak jeśli porównamy “hojność" tego świadczenia z roku 2016, to wówczas 500 plus stanowiło 37 proc., a w 2024 roku będzie to już 25 proc. płacy minimalnej netto. To oznacza, że w pierwszym roku, gdy je wprowadzono było bardziej odczuwalne w budżetach domowych niż będzie w przyszłym roku, gdy wzrośnie do 800 plus, choć podwyżka pokryje z niewielką nawiązką wzrost inflacji w tym czasie.
Wiele osób pewnie się zastanawia jak to jest. Mamy niskie bezrobocie, do niedawna dobrą koniunkturę, rośnie kwota transferów społecznych i socjalnych, a jednocześnie ubóstwo się nie zmniejsza, a w niektórych grupach nawet lekko wzrosło. Co jest przyczyną tej sytuacji?
- Jest wiele przyczyn. Jeżeli uznamy, że dochody z pracy są najlepszym gwarantem tego, że takie gospodarstwo domowe będzie powyżej progów ubóstwa, to faktycznie na rynku pracy mamy najlepszą sytuację od lat. Jednocześnie, każda bariera w podjęciu pracy jest już takim czynnikiem ryzyka, a dotyczy to np. osób z niepełnosprawnością. Sytuacje, w których osoby dorosłe nie pracują, sprawiają, że taka rodzina jest bardziej zagrożona ubóstwem. Tam, gdzie członkowie gospodarstw domowy utrzymują się ze źródeł niezarobkowych czyli głównie zasiłków innych niż emerytury i renty, wskaźniki ubóstwa są o wiele wyższe. Same świadczenia pieniężne są w tych sytuacjach niewystarczające.
- W przypadku osób starszych, trzeba pamiętać, że nie wszyscy mają prawo do emerytury. Jeżeli są w takiej sytuacji, to korzystają z zasiłków stałych z pomocy społecznej, a te są niskie i waloryzowane co trzy lata. W tym roku rząd zrobił wyjątek i podniósł maksymalny zasiłek stały z pomocy społecznej z 719 zł do 1 tys. zł, ale to znowu będzie obowiązywać dopiero od 2024 r.
Łączne kwoty transferów jednak rosną w ostatnich latach a wydatki na 500 plus i 13. oraz 14. emerytury idą w dziesiątki miliardów. Czy trzeba jeszcze je zwiększyć czy raczej lepiej adresować, tak by trafiały tam gdzie są najbardziej potrzebne?
- Cały system transferów i pomocy społecznej stał się bardzo skomplikowany, ponieważ rząd postanowił nie reformować systemu, ale dodawać nowe świadczenia do tego co już funkcjonowało, np. “500 plus", “dobry start", “rodzinny kapitał opiekuńczy", a w przypadku emerytur i rent dodano 13. i 14., a także 500 plus dla osób niesamodzielnych czy świadczenie uzupełniające “Mama 4 plus". Z jednej strony może być to pozytywne, bo uwzględnia zróżnicowaną sytuację poszczególnych osób i sieć bezpieczeństwa socjalnego staje się bardziej gęsta, ale z drugiej, system staje się dużo bardziej skomplikowany i widzimy, że sam rząd nie jest już w stanie odpowiednio skoordynować i zwaloryzować tych świadczeń. Niektóre świadczenia są dobrze waloryzowane, a inne nie zmieniły się kwotowo od 2016 roku. Ten chaos kryterialno-waloryzacyjny mógłby być zakończony przez głębszą reformę.
Co w pierwszej kolejności trzeba byłoby zmienić pana zdaniem?
Przede wszystkim automatycznie waloryzować zasiłki rodzinne i dodatki do nich, które zostały zamrożone i od 2016 roku nie były podnoszone. Dla mnie cały system wsparcia rodzin powinien działać tak, że owszem może być powszechne świadczenie dla wszystkich, ale ubogie rodziny powinny otrzymywać proporcjonalnie więcej. W warunkach trudności finansów publicznych lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie wydatków na zasiłki rodzinne, co byłoby dużo mniej kosztowne. Zwiększenie trzy razy wydatków na świadczenia rodzinne to koszt 5 mld zł, gdy podniesienie świadczenia wychowawczego to 24 mld złotych. Wymagałoby to jednak jednorazowej zasadniczej podwyżki kryterium dochodowego do 1600 zł oraz poszczególnych zasiłków i dodatków do nich.
Z raportu wynika, że z 5,2 proc. do 6,7 proc. zwiększyło się ubóstwo skrajne w rodzinach, w których są dzieci z niepełnosprawnością. Do niedawna rodzice czy opiekunowie sprawujący opiekę nad dziećmi pobierający świadczenie pielęgnacyjne w wysokości obecnie około 2,5 tys. nie mogli pracować, więc za tę kwotę musiały się utrzymywać dwie osoby. Jednak w tym roku zmieniono te zasady. Czy jest szansa na poprawę sytuacji rodzin, w których są osoby z głęboką niepełnosprawnością?
- Świadczenie pielęgnacyjne, które można było pobierać z tytułu opieki nad dziećmi z niepełnosprawną jest relatywnie - czyli w stosunku do innych świadczeń - wysokie, ale jest jedynym, któremu towarzyszył zakaz dorabiania czyli brak możliwości jednoczesnego pobierania świadczenia i pracy zarobkowej.
- Rząd ugiął się pod licznymi protestami i od przyszłego roku będą zmiany i zniesiony zostanie warunek rezygnacji z pracy przez opiekunów. O ile jest to zgodne z postulatami środowisk rodziców, to jednocześnie wprowadzono zasadę, że świadczenie pielęgnacyjne przestaje przysługiwać w momencie, gdy dziecko niepełnosprawne kończy 18 lat. Tu zaś wprowadzono nowe świadczenie wspierające, przyznawane tylko osobie niepełnosprawnej, a nie opiekunowi. Druga kontrowersja dotyczy tego, że nie będzie ono wypłacane wszystkim w równej wysokości, ale zostanie wprowadzona skala potrzeb opiekuńczych. W efekcie część nowych rodzin w systemie może być bez świadczenia pielęgnacyjnego i bez świadczenia wspierającego.
- Oczywiście takie rodziny korzystają też z zasiłków rodzinnych i świadczenia wychowawczego 500 plus, które nie były waloryzowane. Niedomaganie głównego systemu zasiłkowego wpłynęło więc negatywnie również na sytuację rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. Mają one przy tym większe potrzeby, w efekcie ich sytuacja jest trudniejsza niż innych grup.
- Jeśli byłyby bardziej rozwinięte i bardziej dostępne usługi publiczne związane z opieką czyli rehabilitacyjne i asystenckie, wówczas rodziny nie musiałby za nie płacić, więc tu sytuacja zależy nie tylko od świadczeń pieniężnych, ale także od systemowej, rzeczywistej pomocy w opiece.
- Reforma, którą rząd zdecydował wprowadzić przed wyborami czyli zmiana pozwalająca, by świadczenie wspierające będzie połączone z wyższym powszechnym świadczeniem wychowawczym czyli 800 plus i jednocześnie likwidacja zakazu łączenia świadczenia pielęgnacyjnego z pracą, daje szansę na pewną poprawę sytuacji od przyszłego roku. Choć jak wspominałem część środowisk reprezentujących rodziny, w których występuje niepełnosprawność szczególnie protestuje przeciw zakończeniu wypłacania świadczenia pielęgnacyjnego w momencie, gdy niesamodzielne dziecko osiąga pełnoletność.
Według raportu około 15,4 mln Polaków pozostaje wykluczonych społecznie, żyjąc poniżej minimum socjalnego, przy jednoczesnym spadku tego wskaźnika z 42,4 proc. do 40,7 proc. Te dane wydają się abstrakcyjnie wysokie i wręcz niemożliwe, obserwując poziom życia nie wygląda to chyba tak źle jak wskazywałaby ta statystyka...
- Granicą jest tu minimum socjalne, które jest dwa razy wyższe niż minimum egzystencji, czyli granicy dla ubóstwa skrajnego. Jeśli podniesiemy dwukrotnie granicę ubóstwa skrajnego, to mamy już 40 proc. osób pod granicą minimum socjalnego. To pokazuje, że Polacy nie są zbyt zamożni, skoro tak łatwo wpaść w sytuację, którą nazywamy wykluczeniem społecznym, a GUS - sferą niedostatku. Przy czym GUS od bardzo dawna stara się dystansować od jakichkolwiek interpretacji granicy minimum socjalnego jako granicy ubóstwa. Minimum egzystencji wydaje się więc zbyt niskie, a minimum socjalne - zbyt wysokie. Pomiędzy nimi jest jeszcze granica ubóstwa relatywnego, np. 50 proc. średnich dochodów lub wydatków. Wybór granicy decyduje więc o skali zjawiska, jaką dostrzeżemy. Najlepiej posługiwać się kilkoma granicami.
Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz