Kursy walut. Złoty czeka na nowe impulsy
Złoty w piątek po południu zyskuje do dolara 0,07 proc., który kosztuje 4,51 zł, do euro 0,05 proc. Za wspólną walutę trzeba zapłacić 4,68 zł, natomiast za franka szwajcarskiego 4,76 zł, o 0,24 proc. mniej. Na krajowym rynku walutowym piątek upływa pod znakiem kontynuacji konsolidacji, a inwestorzy czekają na nowe impulsy, które zarówno lokalnie jak i globalnie powinny pojawić się w nadchodzącym tygodniu - powiedział PAP Biznes ekonomista Banku Millennium, Mateusz Sutowicz. Wstępne dane o CPI za listopad oraz finalne dane o polskim PKB za III kw. br. zostaną podane w środę, 30 listopada.
W piątek rano euro kosztowało ponad 4,69 zł, za dolara amerykańskiego płacono 4,51 zł, a frank szwajcarski kosztował 4,78 zł.
- Piątkowa sesja na krajowym rynku FX jest kolejną z cyklu spokojnych, a EUR/PLN już od ponad tygodnia waha się w okolicach 4,70. Zmienność nie przekracza 2 gr., co jest częściowo zrozumiałe, gdyż ten tydzień globalnie jest okresem mniejszej płynności ze względu na amerykańskie Święto Dziękczynienia - powiedział PAP Biznes ekonomista Banku Millennium, Mateusz Sutowicz.
- Na rynku nie ma również +paliwa+, aby EUR/PLN wykonał jakiś większy ruch, a dużo +z kart zostało już rozdanych+. Czekamy na kolejne impulsy, którymi lokalnie będą przyszłotygodniowe, wstępne dane o inflacji CPI z Polski oraz informacje o komponentach wzrostu krajowego PKB - wskazał ekspert.
Wstępne dane o CPI za listopad oraz finalne dane o polskim PKB za III kw. br. zostaną podane w środę, 30 listopada o 10.00.
Ekonomista dodał, że globalnie także niewiele się dzieje, również z powodu święta w USA, a rynki czekając na nowe impulsy, stabilizują się.
- W takim otoczeniu EUR/USD znajduje się w okolicach 1,04, a inwestorzy czekają już na przyszłotygodniowe, miesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy, oraz na dane o ISM. W takim otoczeniu będziemy wkrótce wchodzić w okres grudniowy z bardzo ciekawymi posiedzeniami banków centralnych, które mogą wygenerować nowe impulsy - dodał.
Dane o listopadowym ISM z USA zostaną podane 1 grudnia o 16.00 czasu polskiego, a miesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy inwestorzy poznają w piątek 2 grudnia o 14.30.
O godzinie 15.50 kurs EUR/PLN spada o 0,06 proc. do 4,6950, a USD/PLN zwyżkuje o 0,24 proc. do 4,5240. W tym czasie na rynkach bazowych dolar się umacnia, a kurs EUR/USD spada o 0,3 proc. do 1,0378.
- W piątek na krajowym długu mają miejsce wzrosty rentowności, nieco mocniejsze na 5-cio letnich papierach, które w obliczu ostatniego tygodnia wyglądają korekcyjnie. Zdaniem Emila szwedy z Obligacje.pl , rentowność naszych dziesięciolatek spadła do 6,6 proc. w czwartek i z tej wysokości 9 proc. osiągnięte przed miesiącem może wyglądać tylko na zły sen, który minął i już nie wróci. Jest na to pewna szansa w średnim terminie.
Na większym obrazku rentowność naszych obligacji dziesięcioletnich wzrosła z 1,1 proc. do 9 proc. w rekordowym czasie siedmiu kwartałów, co był uderzeniem o bezprecedensowej sile. Szansa, na trwałe umocnienie obligacji, która się pojawia (i nie ma nic wspólnego z działaniami rządu lub RPP), powinna być rozpatrywana jako korekta tego trendu, który nadal jest trendem dominującym i fundamentalnie uzasadnionym. Niemniej, tylko katastrofa mogłaby popchnąć teraz rentowność jeszcze wyraźnie wyżej.
Zresztą i obecny poziom uznalibyśmy za katastrofalny na przykład rok temu. Właściwszym byłoby napisać, że do wydarzenia doszło, a rynek odreagowuje wcześniejszą wyprzedaż. I na razie tylko tyle. Być może pojawią się później argumenty za kontynuacją wzrostów, ale musiałoby ich być wyjątkowo dużo o wielkiej sile.
Pytanie, czy cztery tygodnie wzrostów cen obligacji wyczerpało potencjał odbicia, czy też może ono trwać nadal? Na odpowiedź jest o kilka dni za wcześnie. Dostarczy jej przebieg notowań na rynku amerykańskim, gdzie po ostatniej korekcie rentowność dziesięciolatek powraca w kierunku linii trendu wzrostowego, lecz zaledwie tego przyspieszonego, widocznego od marca br.
W rzeczywistości w Stanach wyprzedaż obligacji rozpoczęła się najwcześniej, bo już w wakacje 2020 r. i z półrocznym opóźnieniem dotarła do Europy, choć prawdziwe przyspieszenie obserwowaliśmy dopiero w 2022 r. Dlatego łatwo ulec złudzeniu, że to 2022 r. przyniósł zasadniczą zmianę, choć tak naprawdę było to tylko przyspieszenie wcześniejszych procesów. Tak czy inaczej - rentowność może spokojnie obniżyć się o dalszych 40 punktów (50 punktów już spadła) do linii przyspieszonego trendu i o 90 punktów do linii głównego trendu. Miejsca na mocny ruch, który nie zmieni generalnego obrazu jest więc sporo. Pretekstem mogą być miesięczne dane z rynku pracy lub dane o inflacji za listopad.
Zdaniem analityka Emila Szwedy z portalu Obligacje.pl, umocnienie amerykańskich obligacji pomogłoby papierom dłużnym na całym świecie, w tym także i naszym. Przy czym dla nas ważniejszy jest los niemieckich bundów, których rentowność osiągnęła w czwartek poziom najniższy od sześciu tygodni i w piątek odskoczyła od nich ja po dotknięciu rozgrzanej blachy - inwestorów, którzy wykorzystują wzrost cen do pozbycia się obligacji jest w Europie wielu. Lecz i w tym wypadku zejście o 60 punktów nie zmieniłoby obrazu rynku, choć zapewne napędziłoby zwyżki na rynkach akcji czy surowców.