Adam Glapiński: Jesteśmy w celu, nie mamy już inflacji
- Ile NBP się musiał nasłuchać niesprawiedliwych krytyk, kabaretów. Jesteśmy w celu inflacyjnym, można tak kolokwialnie powiedzieć, nie mamy inflacji. (...) Bardzo długo, ciężko się zmagaliśmy i walczyliśmy o to od początku. Celem było zdławienie inflacji przy jednoczesnym nienadmiernym zranieniu gospodarki - powiedział podczas czwartkowej konferencji prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
W czwartek prezes NBP odniósł się do decyzji Rady Polityki Pieniężnej dotyczącej stóp procentowych, które pozostały na niezmienionym poziomie. Ostatnia zmiana - obniżka o 25 pkt. bazowych - miała miejsce pięć miesięcy temu.
- Od dłuższego czasu utrzymywaliśmy stabilne stopy procentowe (...) Inflacja jest cały czas w trendzie spadkowym, bardzo szybko spada, a jednocześnie wzrost gospodarczy zaczyna przyspieszać. Na tle krajów sąsiednich Polska zaczyna wraca na ścieżkę bardzo przyzwoitego wzrostu gospodarczego - stwierdził. - W niespełna rok inflacja obniżyła się o 14,5 pkt proc. Historyczne tempo spadku inflacji, miedzy innymi dzięki polityce NBP - dodał.
Szef NBP zaznaczył, że Polska "jako trzeci kraj w Europie zaczęła podnosić stopy i prawdopodobnie czwarty kraj na świecie". - Polityka pieniężna NBP przy pewnej dozie szczęścia - mądremu szczęście sprzyja - okazała się bardzo trafna - mówił. - Nasi analitycy byli bardzo konserwatywni i aż takiego dobrego wyniku się nie spodziewali. Byliśmy ostrożni, a nie nadmiernie optymistyczni - dodał.
Jak podkreślił Adam Glapiński, za 8-10 lat Polska gospodarka będzie na obecnym poziomie Wielkiej Brytanii i Francji.
- Już za 8-10 lat będziemy państwem bardzo bogatym - mówił.
- Tym, którzy chcą dyskutować o wprowadzeniu euro w Polsce, przedwcześnie, radze się zastanowić, bo taka dyskusja za 8-10 lat miała by sens z punktu widzenia ekonomicznego. (...) Wcześniej to jest działanie na szkodę Polski - zaznaczył.
Szef banku centralnego wyjaśnił, dlaczego stopy procentowe zostały utrzymane na tym samym poziomie.
- Musimy brać pod uwagę wszystkie czynniki, które opchają inflację w górę (..) Dominującym czynnikiem jest niepewność. Ta niepewność powoduje, ze utrzymujemy stopy na tym samym poziomie (..) Osiągniecie celu inflacyjnego obarczone jest wielką niepewnością i przekonaniem bliskim pewności, ze inflacja w drugiej połowie roku wzrośnie. Nie z powodu błędów NBP, ale z innych powodów: podatek VAT na żywność. To by oznaczało podwyższenie poziomu inflacji o 0,9 pkt proc. według nas - powiedział.
Glapiński podkreślił jednocześnie, że ważnym czynnikiem wpływającym na ewentualny wzrost inflacji może być także odmrożenie cen prądu.
- Zostaliśmy zmuszeni po raz pierwszy zastosować rozwiązanie, ze mamy dwie linie projekcji - jedna bez likwidacji działań osłonowych, a druga przy założeniu, że rząd wycofuje się z działań osłonowych w pełni od lipca - sprecyzował.
- Założyliśmy skrajny scenariusz (..) Przy wycofaniu się z całości tarcz, co jest mało prawdopodobne, to w drugiej połowie roku mielibyśmy wyskok inflacji. O ile? Trudno powiedzieć. Z modelu wynika, ze nawet do 8 proc. - powiedział Glapiński.
Szef NBP stwierdził, że jego zdaniem rząd będzie odchodził od tarcz antyinflacyjnych stopniowo, aby uniknąć gwałtownego wzrostu cen. Zaznaczył, że ze względu na brak informacji, nie może oszacować, ile wyniesie inflacja przy stopniowym odchodzeniu od tarcz.
- To może być 6 proc., 5 proc. albo 4 proc. Dla nas jest najważniejsze, że na koniec horyzontu projekcji inflacja przy scenariuszu braku likwidacji działań osłonowych oraz inflacja przy scenariuszu całkowitej rezygnacji z tarcz praktycznie się zbiega. Różnica wynosi ok. 0,3 pkt. proc. - oszacował.
- Zakładamy, ze chyba całkiem nie będą tarcze zdjęte, czyli trochę inflacja wzrośnie. My musimy być na to przygotowani i z tym walczyć, dlatego utrzymujemy takie stopy procentowe - dodał.
Adam Glapiński wyjaśnił, że strata banku centralnego wzięła się z dwóch czynników - umocnienia złotego i wysokich stóp procentowych. - Kurs pomaga nam walczyć z inflacją, cieszymy się z tego kursu, który był (...) Wzrost kursu całkowicie likwiduje zysk banku, ale to nie jest nasz cel (...), powoduje ujemny wynik, podobnie jak wysokie stypy procentowe - one też rujnują wynik banku - mówił.
- Nie utrzymujemy żadnych pieniędzy, jak mamy zysk, to przekazujemy (do budżetu - red.). My się sami finansujemy, to nie jest dla nas żaden problem czy jest zysk, czy nie ma zysku - dodał.
Szef NBP przypomniał, że NBP dąży do tego, aby złoto stanowiło 20 proc. polskich rezerw.
- Ceny złota na rynkach światowych są najwyższe jakie były (...) Groźba wojny, wzrostu cen surowców - to powoduje, ze ludzie gromadzą złoto. Robimy bardzo duże rezerwy na poziomie krajów zamożniejszych. Jesteśmy krajem frontowym, czy to się komuś podoba, czy nie - stwierdził.
Glapiński podkreślał, że zarówno Fed, jak i EBC, odwlekają decyzje o obniżce stóp ze względu na niepewność, choć spodziewa się w tym roku takiego ruchu. - To jeszcze bardziej wzmocni złotego - prognozował.
Szef Narodowego Banku Polskiego zwrócił uwagę, że nikt nie wierzył w sukces walki z inflacją.
- Jesteśmy w celu inflacyjnym, nikt nam nie dawał żadnych szans i stawia się cały czas zarzuty wobec polityki poprzedniego roku czy dwóch lat. Swoje zrobiliśmy, inflacja jest u celu - stwierdził.
Jak podkreślił, nie należy krytykować banku centralnego za to, że "zmraża gospodarkę" lub "wyziębia koniunkturę", chociaż nie ma inflacji.
- Inflacja za rogiem najprawdopodobniej się czai. Nie odejmujemy lekarstwa pacjentowi, który na chwilę przestał gorączkować. To lekarstwo musi być długo stosowane - dodał.
Adam Glapiński odniósł się również do publikacji na temat swojego wynagrodzenia.
- Trudno z tym polemizować, to absurdalne. Jak przeliczamy roczne wynagrodzenie - poza uczelnią - w przeliczeniu na średnie wynagrodzenie w kraju z rocznika statystycznego to ja mam najniższe w historii ze wszystkich prezesów (..) Zarabiam mniej więcej tyle, ile prezes Marek Belka. Kto miał największe zarobki? Pani prof. Gronkiewicz-Waltz. Pan Balcerowicz też miał wyższe wynagrodzenie - argumentował.
Odniósł się także do stabilności złotego.
- Polska gospodarka jest tak silna i ma tak zdrowe fundamenty, że złoty ma perspektywy (...) Kraj, który nie ma własnej waluty reaguje koniunkturą, bezrobociem, a my spokojnie reagujemy kursem. To jest taki nasz zderzak (...) Dzięki własnej walucie się rozwijamy - podkreślał.
W środę Rada Polityki Pieniężnej postanowiła utrzymać dotychczasowy poziom stóp procentowych. Tym samym od października ubiegłego roku wynoszą one:
- stopa referencyjna: 5,75 proc. w skali rocznej;
- stopa lombardowa: 6,25 proc. w skali rocznej;
- stopa depozytowa: 5,25 proc. w skali rocznej;
- stopa redyskonta weksli: 5,80 proc. w skali rocznej;
- stopa dyskonta weksli: 5,85 proc. w skali rocznej.
Jak zaznaczono w komunikacie, "w otoczeniu polskiej gospodarki trwa proces dezinflacji". Ostatnie dane GUS dotyczące inflacji konsumenckiej (CPI) wskazują, że wskaźnik inflacji CPI w Polsce w styczniu 2024 r. obniżył się do 3,9 proc; w grudniu ub. roku było to 6,2 proc. Taki wynik był zaskoczeniem dla analityków, którzy spodziewali się nieco wyższej wartości.
Wraz z informacją o decyzji Rady Polityki Pieniężnej bank centralny opublikował założenia dotyczące najnowszej projekcji inflacji i wzrostu gospodarczego. Zdaniem NBP średnioroczny wskaźnik wzrostu cen wyniesie od 2,8 do 4,3 proc. Jeszcze w listopadzie prognozowano nieco wyższy przedział (3,2-6,2 proc.). Również przewidywania dotyczące PKB są optymistyczne - szacuje się, że tegoroczny wzrost wyniesie od 2,7 do 4,3 proc., a więc więcej, niż zakładano pod koniec ubiegłego roku (1,9-3,8 proc.).
Zdaniem ekonomistów optymizm banku centralnego jest jednak zbyt duży. Wskazują oni, że szacunki oparte są o założenie mówiące o obowiązywaniu tarcz antyinflacyjnych do końca roku. Tymczasem, jak wynika z ostatnich wypowiedzi premiera Donalda Tuska, rząd skłania się ku zniesieniu zerowej stawki VAT na żywność i jej powrotowi do 5 proc. Ponadto, z dużą dozą prawdopodobieństwa, w kolejnych miesiącach zapłacimy wyższe rachunki za prąd.
- Obecnie nie wiemy, o ile dokładnie ceny energii wzrosną w drugiej połowie roku, ale sam ich wzrost wydaje się przesądzony. Bank centralny dostrzega natomiast, że jeśli tarcze zostaną zlikwidowane, to inflacja może okazać się wyższa, a projekcja w tym zakresie jest obarczona ryzykiem w górę, a nie w dół - mówił w rozmowie z Interią Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych w banku Santander.